Chwila przed momentem prawdy
Czas jest zjawiskiem, które staramy się spiąć konkretnymi ramami, ale nie w każdej sytuacji jest to możliwe.
Niestrudzony Fede Valverde (fot. Getty Images)
PRZEWIDYWANE SKŁADY NA TEN MECZ
Czas to zdecydowanie jedna z najcenniejszych „rzeczy”, jakimi dysponujemy. Jego marnowanie powinno być zaś sądownie karane. Nie bez kozery mówi się przecież, że czas to pieniądz. Dlatego też w wielu przypadkach mierzymy go możliwie jak najprecyzyjniej. Tak oto podstawowy czas meczu piłki nożnej wynosi 90 minut (plus czas doliczony wymagający dopracowania), godzina lekcyjna połowę tego, test Coopera 12 minut, rekord świata na setkę 9,58 sekundy, a pokonanie trasy z Gdyni do Zakopanego pociągiem TLK 11 godzin i 21 minut, choć tutaj w praktyce akurat bywa różnie.
Nie zawsze jednak sztuka odmierzania czasu wychodzi nam aż tak dokładnie. No bo ile to jest chwila, a ile moment? Nieraz nawet sekunda wcale nie trwa tyle, ile w założeniu powinna, choć przecież to podstawowa jednostka miary w układzie SI. A już jednym z najbardziej abstrakcyjnych pojęć wydaje się owiany legendą ruski rok. Tego, ile on właściwie trwa, nie wiedzą nawet w Rosji, a przecież o czasie coś wiedzieć tam muszą, skoro kraj ten położony jest w aż dziewięciu strefach czasowych. Wiadomo jedynie tyle, że jest to czas zdecydowanie dłuższy niż krótszy. Niektórzy twierdzą wręcz, że ruski rok zaczął się wraz z powstaniem naszej planety i wciąż jeszcze się nie skończył.
Najłatwiej na pytanie, ile trwa ruski rok, byłoby użyć uniwersalnej odpowiedzi „to zależy”. W przypadku Mallorki mimo wszystko możemy jednak wyjątkowo pokusić się o dość dokładne wyliczenie. Wynosił on 21 lat. Tyle bowiem przyszło czekać Balearczykom na kolejną szansę zdobycia jakiegoś trofeum. W sezonie 2002/03 wyspiarze sięgnęli po Puchar Króla, wygrywając w finale 3:0 z Recreativo Huelva. Po drodze zaś sprali u siebie w ćwierćfinale Real Madryt 4:0. Potem nadeszło siedem lat chudych w trzech cyklach.
W minioną sobotę ligowe rozgrywki pauzowały, ponieważ po ponad dwóch dekadach piłkarze Mallorki w starciu z Athletikiem Bilbao ponownie stanęli przed szansą na zdobycie trofeum. Jak jednak miało się okazać, nawet upływ ruskiego roku nie gwarantuje, że nadarzającą się tak rzadko szansę się wykorzysta. W rzutach karnych lepsi okazali się Baskowie, którzy sięgnęli po trofeum po swoim ruskim roku, który w ich przypadku trwał niemal dwa razy dłużej, bo na krajowy puchar czekali oni lat aż 40.
Choć starcie na San Moix można określić mianem „międzymeczu” przed skupiającym zdecydowaną większość naszej uwagi rewanżem z City, to jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że czeka nas stosunkowo trudne do właściwego zinterpretowania zadanie. Z jednej strony mierzymy się bowiem z 15. zespołem w tabeli, który mimo sześciopunktowej przewagi nad 18. zespołem w tabeli wcale nie może być jeszcze pewny w stu procentach utrzymania. Z tej perspektywy terminarz w obliczu konfrontacji na Etihad mógł być więc w teorii zdecydowanie mniej łaskawy.
Dzisiejsze czasy przyzwyczaiły nas jednak do tego, że zawsze trzeba zwracać uwagę również na to, co napisano drobnym drukiem. A ten zawiera jak zwykle kilka istotnych informacji. Poza wspomnianym faktem, że zmierzymy się z finalistą Copa de Rey, należy zauważyć, że co jak co, ale z Realem Madryt u siebie Mallorca nie wygrywa akurat raz na ruski rok. Nie trzeba mieć nie wiadomo jak wybitnej pamięci, by przypomnieć sobie, że na trzy ostatnie wizyty na Balearach dwukrotnie przegrywaliśmy. W zeszłym sezonie nie byliśmy w stanie odwrócić losów spotkania po samobójczym trafieniu Nacho z 13. minuty, co stanowiło niemal bliźniaczy scenariusz do wydarzeń sprzed czterech lat, z tą różnicą, że wtedy na początku potyczki do siatki trafił Lago Júnior. A i w bieżących rozgrywkach już raz niemiłosiernie męczyliśmy się z podopiecznymi Javiera Aguirre. Zwycięstwo na Bernabéu dał nam dopiero gol Antonio Rüdigera w końcówce.
Dziś głównym zadaniem podopiecznych Carlo Ancelottiego będzie przede wszystkim niewpadnięcie w pułapkę. Jakkolwiek patrzeć, czeka nas wyjątkowo podchwytliwe starcie na – musimy użyć tego określenia – trudnym terenie. Liga Mistrzów Ligą Mistrzów, ale w piłce, jak w ludzkim organizmie, wszystkie naczynia są połączone. Nawet jeśli ewentualna wpadka na Majorce nie pozbawi nas pozycji lidera, to jednak z pewnością byłaby w stanie naruszyć nasz psychiczny dobrostan przed wyjazdem do Manchesteru. Warto więc włożyć trochę więcej wysiłku niż z założenia wymagałaby tego potyczka z 15. zespołem w tabeli, by później ze spokojniejszym sumieniem przystąpić do walki o być albo nie być z niebieskim gigantem.
* * *
Mecz z Mallorcą na Son Moix rozpocznie się o godzinie 18:30, a w Polsce będzie można obejrzeć go na kanale CANAL+ Sport w serwisie CANAL+ Online.
Spotkanie można wytypować w FORTUNA.
FORTUNA to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze