Peter na tropie Soldado, Misty, Maty czy Rodrigo
Skrzydłowy przebywa na wypożyczeniu do końca sezonu z opcją wykupu. Cañizares, Parejo, Soldado, Mista, Mata i Rodrigo triumfowali już w Valencii po ukształtowaniu w La Fábrice.
Peter Federico (fot. Getty Images)
Peter Federico zagra w najbliższą sobotę przeciwko Realowi Madryt, klubowi, do którego nadal należy i zespołowi, w którym dorastał jako piłkarz. Skrzydłowy do końca sezonu jest wypożyczony do Valencii i na to spotkanie nie ma klauzuli, która zabraniałaby mu gry. Zawodnik ma ten i 12 kolejnych meczów, aby przekonać Los Ches do zapłaty 2,5 miliona i zarazem skorzystania z opcji wykupu.
Przed Peterem stoi wyzwanie, którego w najnowszej historii podjęło się już kilku graczy. Parejo, Soldado, Mista, Mata i Rodrigo zaliczyli tylko kilka meczów w pierwszym zespole Królewskich, po tym jak wyróżniali się w szkółce. Zrobili natomiast karierę w Valencii. Santiago Cañizares, choć w pierwszej drużynie Realu figurował przez cztery sezony, tak naprawdę był ważny tylko w jednym (28 meczów). W Valencii nadal jest prawdziwą legendą (10 sezonów i 416 spotkań).
Dani Parejo przybył do Nietoperzy po sezonie w Getafe. I chociaż trudno mu było się ustabilizować pozycję w drużynie, kiedy już to zrobił, zawsze był podstawowym graczem. W Valencii rozegrał dziewięć sezonów i 383 spotkania (ósmy zawodnik w historii z największą liczbą meczów dla Los Ches). Roberto Soldado również przybył na Estadio Mestalla po okresie w Getafe. Występował tam jedynie przez trzy sezony (81 goli w 141 meczach), choć wybił się dzięki temu do kadry Hiszpanii.
Pomostem Misty pomiędzy młodzieżowymi drużynami Realu i Valencią było Tenerife. Stamtąd przybył do ekipy Nietoperzy, gdzie spędził pięć sezonów i był kluczowym zawodnikiem przy wygraniu dwóch tytułów ligowych, Pucharu UEFA i Superpucharu Europy. Z kolei Rodrigo podpisał kontrakt z Valencią po dobrej grze w Benfice. Od początku był jednym z filarów klubu, choć czasami go kwestionowano. Jego bilans to sześć sezonów na Estadio Mestalla i kilka występów w Lidze Mistrzów. Wreszcie dochodzimy do Juana Maty, który przybył do Valencii bezpośrednio z Castilii. Bardzo młody Asturyjczyk szybko wywalczył sobie miejsce w składzie i wraz z Villą oraz Silvą utworzył magiczny trójząb, który co sezon (z wyjątkiem pierwszego) zajmował miejsce dające grę w Lidze Mistrzów.
Oprócz tych zawodników, którzy stali się bardzo ważnymi piłkarzami Valencii, byli też inni, którzy również ubierali czarnobiałe barwy, ale szło im gorzej. Ostatnim z nich był Dienis Czeryszew, który miał kilka dobrych występów w klubie z Estadio Mestalla, ale nigdy nie był jednym z filarów zespołu. Znane są też starsze przypadki: Gerardo Garcíi, który grał w finale Ligi Mistrzów przeciwko Realowi na pozycji lewego obrońcy; oraz Juanjo Maquedy, który po rozwoju w Madrycie i kilku sezonach spędzonych w pierwszym zespole podpisał kontrakt z Valencią, ale wystąpił tam tylko w 9 spotkaniach.
W obecnej kadrze Los Ches znajduje się dwóch zawodników, którzy byli w szkółce Realu Madryt, choć nie można ich nazwać klasycznymi wychowankami. Diego López zakładał białą koszulkę przez rok w zespole Cadete. Strzelił 18 goli, ale wymagania młodzieżowej drużyny Królewskich skłoniły go do poszukania sobie nowego miejsca do rozwoju. Ostatecznie trafił do Barcelony. Z kolei Hugo Duro w sezonie 2020/21 grał w Castilli będąc na wypożyczeniu z Getafe. Strzelił 12 goli w 19 meczach, a nawet rozegrał dwa spotkania w pierwszym zespole.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze