Krzyk Modricia na Real i Ancelottiego
Chorwat dał Los Blancos trzy punkty w tygodniu, w którym wyszła na jaw oferta Carletto, by piłkarz po sezonie dołączył do sztabu szkoleniowego. Chorwat nie planuje jednak jeszcze kończyć kariery.
Modrić celebruje gola z Sevillą (fot. Getty Images)
Real Madryt zdobył trzy istotne punkty w meczu z Sevillą. Zespół nękany przez kontuzje i w obliczu Barcelony widocznej w lusterku wstecznym pokazał charakter, który pozwolił przełamać defensywę rywali. A jeśli już mowa o charakterze, to tym, który pokazał go najwięcej, był Luka Modrić. Chorwat strzelił firmowego dla siebie gola w 81. minucie. Piłka wpadła do siatki tuż przy słupku. Wcześniej pomocnik dzięki swojemu talentowi do kontroli futbolówki zwiódł przeciwnika i uniknął jego interwencji.
Podczas celebracji okazał złość i radość. Wspinając się na billboard, był pobudzony obecnością kolegów z drużyny. Modrić wrzeszczał jak szalony, a wraz z nim całe Bernabéu. Koledzy z drużyny mocno go uściskali i skakali z radości przy ławce rezerwowych. Wszyscy wiedzą, że Luka nie czuje się dobrze. Że zwycięzca taki jak on nie zadowala się tylko pomaganiem z ławki, chce być ważny w każdym meczu. Dlatego gol przeciwko Sevilli miał w sobie przesłanie: „oto jestem”.
Aby wejść na boisko, Modrić musiał poczekać 75 minut. Tyle czasu zajęło Ancelottiemu zdjęcie pierwszego zawodnika: posadził Nacho, aby wprowadzić zawodnika z Zadaru. W tym sezonie 38-latek rozpoczął już 19 meczów na ławce rezerwowych. To sytuacja, którą z trudem znosi, choć, gdy pojawia się na murawie, jego twarz promienieje, nawet jeśli na krótko.
Ta noc marzeń przypadła w tym samym tygodniu, w którym wyszło na jaw, że Ancelotti zaprosił Modricia, aby ten dołączył do jego sztabu trenerskiego po zakończeniu przez niego kariery, o czym poinformował Ramón Álvarez de Mon. Rozmowa odbyła się w styczniu i Chorwat nie był szczególnie zadowolony. Nie dlatego, że nie podoba mu się pomysł zasiadania w przyszłości na ławce rezerwowych jako trener, ale dlatego, że znał podprogowy przekaz związany z tą ofertą.
Po zdobyciu gola przeciwko Sevilli Luka „krzyknął” na Carletto i Real, że nadal umie grać w piłkę. Po spotkaniu Ancelotti zaczął go szukać i po chwili obaj się wyściskali. Modrić usprawiedliwiał też szkoleniowcowi swój gniew. Relevo informowało o niezadowoleniu Chorwata, że ten czuje, że klub nie jest wobec niego fair i nie pozwala mu walczyć o miejsce na równych zasadach z kilkoma młodymi graczami, którzy są prawdziwą wartością Realu. 38-latek sądzi, że klub łamie obietnicę złożoną mu przy przedłużeniu umowy, gdy powiedziano mu, iż jego status w drużynie nie ulegnie zmianie, jeśli utrzyma formę.
„Pokazuje to, co zawsze, że gramy do końca, że nigdy się nie poddajemy. Pokazaliśmy to wiele razy, że gramy do końca, to jest gen Realu Madryt”, powiedział Chorwat po spotkaniu. Skomentował też starcie z Sergio Ramosem: „Poza tym, że jest moim przyjacielem, moim bratem, to jest wielkim piłkarzem i cały czas to pokazuje. Mimo że wszyscy chcą mówić o naszym wieku, to on ciągle pokazuje, że gra na wysokim poziomie”.
Co ciekawe, ten gol był bardzo podobny do pamiętnego trafienia przeciwko Manchesterowi United sprzed jedenastu lat. Na Old Trafford Chorwat oddał niemal identyczny strzał. To markowe uderzenie zaprezentował fanom futbolu 5 marca 2013 roku, a 25 lutego 2024 roku w ten sam sposób pokazał jeden z ostatnich przebłysków wielkości.
Od początku sezonu atmosfera w sprawie Modricia jest napięta. Potwierdziła to konferencja po meczu, na której padło aż sześć pytań o Chorwata. Coraz więcej wątpliwości budzi sytuacja, w której kibice Realu Madryt proszą o jasność. Jeśli chodzi o przedłużenie umowy, Carlo pozostawił otwarte drzwi i powiedział: „Wszystko jest w rękach Luki. Musimy poczekać na jego decyzję”.
Niedzielny performens 38-latka niewiele jednak zmienia. Real Madryt uważa, że dalsze zatrudnienie pomocnika jest coraz mniej prawdopodobne, a sam zawodnik nie będzie chciał przedłużyć kontraktu, jeśli ma nadal pełnić tę samą funkcję. Wspólny etap klubu i piłkarza dobiega końca, choć wszystkie strony chcą zakończyć go jak najlepiej. Z szacunkiem i miłością do legendy, która zawsze będzie pamiętana z występów takich jak ten przeciwko Sevilli.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze