„Vinícius i Bellingham na tym poziomie są za mocni dla Girony”
Carlos Carpio, zastępca redaktora naczelnego dziennika MARCA, w najnowszym tekście dzieli się swoimi przemyśleniami na temat meczu Realu z Gironą. Przedstawiamy spostrzeżenia dziennikarza.
Jude Bellingham i Vinícius świętują gola w meczu z Gironą. (fot. Getty Images)
CV to nie wszystko, ale talent już tak. A Vinícius i Bellingham, członkowie zamkniętego klubu światowej elity piłkarskiej, mają go pod dostatkiem. Obaj zdecydowali się dać pokaz swojej jakości w dniu, w którym ich drużyna najbardziej tego potrzebowała i rozprawili się z Gironą. Wypada tylko pochwalić Gironę, ponieważ na to zasługuje. Teraz, gdy wraca Liga Mistrzów, trzeba powiedzieć, że na Bernabéu, gdzie przez ostatnie pięć sezonów paradowała śmietanka europejskiego futbolu, niewiele drużyn było w stanie pokazać taką osobowość i podejście do piłki, jak podopieczni Michela. Zaczęli grać jak wielka drużyna, a jednak skończyli z goleadą na koncie, gdy tylko Vinícius i Bellingham zabrali się do roboty. Ostatecznie to zawsze jakość robi różnicę, a nie chęci czy sala trofeów. A, oprócz zdrowych środkowych obrońców, Real ma wszystko: jakość, siłę fizyczną, pewność siebie, umiejętności, młodość, doświadczenie… i zaangażowanie. Wszyscy się zaangażowali i byli w pełni świadomi, że gra bez środkowych obrońców przeciwko najlepiej punktującej drużynie w La Lidze wymagała zbiorowego wysiłku.
To właśnie wyjaśnia, dlaczego Girona nie oddała celnego strzału aż do 52. minuty, gdy na tablicy wyników było już 2:0. Dla drużyny, która strzeliła 52 gole w 23 meczach, była to istna anomalia. To prawda, że brakowało Herrery i Blinda. Ale prawdą jest również, że brakowało im pazura z przodu, gdzie Savinho i Dovbyk nie robili zbyt wiele. Z przodu wyglądało to tak, jakby po tygodniu, w którym najwięcej mówiło się o dziurze w środku obrony Realu, gwiazdy z przodu i w środku pola domagały się swojej części uwagi. Vinícius i Bellingham sprawiali, że wszystkie oczy były skierowane właśnie na nich. Brazylijczyk popisał się pięknym strzałem, dryblingiem, ale również wizją, zaliczając asystę najwyższej jakości.
Anglik po raz kolejny pokazał, że w wieku 20 lat jest już na wyższym poziomie niż pozostali. Łączy w sobie siłę, elegancję, skuteczność i zrozumienie gry. Kroos również błyszczał, który ponownie dał pokaz zarządzania meczem. Carvajal, Camavinga, Valverde… To było zbyt wiele, nawet dla Girony Michela, który otwarcie przyznał się do porażki: „Poziom Realu Madryt jest niesamowity. Oni są daleko przed nami. Są bardzo silni”. Jego drużyna została ukarana za to, że odważyła się grać z Realem w otwarty futbol. A w takiej grze ekipa Ancelottiego jest niszczycielska i bezlitosna. Dużo mówi się o Nacho i Rüdigerze, ale obrona, która w sobotę ucierpiała, to ta Girony, z Yanem Couto płaczącym po końcowym gwizdku. Za dużo Realu Madryt.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze