„Xavi i Laporta osiągnęli swoje, Realowi nie podyktowano pięciu karnych”
Tomás Roncero z dziennika AS przekazuje odczucia Królewskich po derbach z Atlético Madryt. Działacze Realu Madryt znowu rozkładają ręce wobec krzywdzącego sędziowania i wskazują na Barcelonę jako autora nacisków, które ponownie wpływają na arbitrów.
Xavi wita się z Joanem Laportą w trakcie sierpniowego sparingu z Tottenhamem. (fot. Getty Images)
Wśród liderów Realu Madryt po derbach istniał jeden temat trzech niepodyktowanych karnych za faule Saula na Lucasie Vazquezie, Savicia na Judzie Bellinghamie i Marcosa Llorente także na Angliku. „Gdyby takie sędziowanie zastosowano na Metropolitano, to otwierane byłyby nim dzienniki telewizyjne z hasłem, że to narodowy skandal, ale jeśli pokrzywdzony jest Real Madryt, to skarżymy się na to tylko my”, cytuje dziennikarz źródła zbliżone do głównych działaczy Królewskich. Ich samopoczucie ma opisywać jedno słowo: czują się „pokrzywdzeni”.
„Xavi i Laporta osiągnęli swoje. Ich oskarżenia były bardzo poważne. Mówili z całkowitą lekkością o sfałszowanej lidze, wiedząc, że nie spadnie na nich za to żadna kara ani publiczne zarzuty. Wypuszczają to, tworzą dodatkową presję na sędziach, którzy nam gwiżdżą i wyniki widzimy w ciągu zaledwie czterech dni. Dwa niepodyktowane karne na Viniciusie i Brahimie w Getafe oraz kolejne trzy w derbach. Pięć karnych, których nie odgwizdano tuż po tym, jak stwierdzono, że sfałszowano ligę na naszą korzyść”.
Królewskim trudno też uwierzyć w to, jak Barcelona odwraca Sprawę Negreiry. „Gdyby to z Negreirą zrobił Real Madryt, to społeczeństwo skazałoby już nas bez oczekiwania na rozprawę. Już zostałyby nam odebrane z 2-3 mistrzostwa i nie moglibyśmy nawet pojawiać się na stadionach. Barcelona może jednak wszystko…”.
Bezradność okazywana jest także wobec słynnego komunikatu dyrektora generalnego Atlético z poprzedniego sezonu, który szukał spisku po niepokazaniu drugiej żółtej kartki Daniemu Ceballosowi w pucharowych derbach. Odpowiedź widzimy w tym sezonie, gdy Królewscy czują się poszkodowani w 3 z 4 starć derbowych. „Jeśli spojrzysz na te trzy mecze, w pierwszym starciu ligowym Alberola Rojas skrzywdził nas w trzech kluczowych akcjach: nie odgwizdał faulu na Bellinghamie przed 1:0, anulował gola Camavingi po bardziej niż dyskusyjnym wpływie Rüdigera na akcję i nie pokazał czerwonej kartki Gimenezowi za jego ostry atak na Rodrygo. W Pucharze Króla Cuadra Fernández nie odgwizdał karnego na Bellinghamie, którego nawet nie pokazano w transmisji i odpuścił drugą kartkę De Paulowi przy wyniku 2:2, a przy anulowanym golu Ceballosa narysowano takie linie... W niedzielę wszyscy widzieliśmy, co działo się z Sanchezem Martinezem. Komunikat Atlético okazał się bardzo rentowny”.
„Jeśli prawdą ma być, że to my [poprzez RealMadridTV] narzucamy taką presję i wpływamy na to, by nam sprzyjano, to niech takie osoby ocenią sędziowania z tego tygodniach w naszych meczach i przekonają się, że nasza moc wpływu jest zerowa”.
W sobotę Real czeka mecz z Gironą, która w weekend dołączyła do skarżących się na to, że arbitrzy sprzyjają Królewskich. „Osoby, które krzyczały w Gironie, że Así, así, así gana el Madrid! („Właśnie tak, właśnie tak wygrywa Real!”), zapominają, że beneficjentem remisu Girony z Sociedadem była Barcelona, która doskoczyła do Girony na 6 punktów. Może największy interes jest w tym, by Barcelona była druga i zagrała w Superpucharze Hiszpanii…”, takim przekazem zakończył się artykuł.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze