Klęska koszykarzy
W 20. kolejce Ligi Endesa Real Madryt wysoko przegrał z Gran Canarią. Królewscy przegrywali od początku do końca i w najmniejszym stopniu nie zasłużyli na wygraną.
Vincent Poirier (fot. Getty Images)
Koszykarze Realu Madryt zaliczyli najbardziej dotkliwą porażkę w tym sezonie. Złożyły się na nią strata 100 punktów, ledwie 9 punktów zdobytych w pierwszej kwarcie i ogólny obraz bezradnej drużyny przez zdecydowaną większość spotkania. Jeśli chodzi o tabelę, taka porażka wiele szkód nie robi, bo Królewscy utrzymają się na pierwszym miejscu. Można w tym momencie mieć nadzieję, że tak słaby występ to kwestia kontuzji i planowanego dołka formy przed najważniejszymi momentami sezonu, bo już za dwa tygodnie Puchar Króla.
Już pierwsza kwarta pokazała, że Real Madryt nie jest dzisiaj gotowy do rywalizacji z dobrze dysponowaną Gran Canarią. Gospodarze górowali nad madrytczykami w każdym względzie. Chus Mateo postawił dzisiaj na kadrę odchudzoną do dziesięciu graczy, a w pierwszej piątce pojawił się Alocén jako rozgrywający. Niestety, trzeba przyznać, że Carlos zaprezentował się fatalnie. Nie nadawał odpowiedniego tempa, nie zdobył żadnego punktu, a kiedy wchodził pod kosz, to był bez większego trudu blokowany. Niewiele funkcjonowało poprawnie w zespole gości, czego odzwierciedlenie było widać w wyniku (25:9).
Poprawa przyszła w drugiej kwarcie, ale dotyczyło to tylko ofensywy. Dobrze w tym względzie spisywali się Poirier oraz Sergio Rodríguez, ale po drugiej stronie parkietu Królewscy byli całkowicie bezradni wobec ataku Gran Canarii. Gospodarze byli bardzo skuteczni i trafiali właściwie z każdej pozycji. Tak dobra gra sprawiła, że mimo 27 punktów Realu Madryt w kwarcie Kanaryjczycy powiększyli prowadzenie (57:36).
Po zmianie stron podopieczni Chusa Mateo prezentowali się trochę lepiej. Zyskali przewagę przy zbiórkach i nieźle rzucali z dystansu, ale zawodziły akcje bliżej kosza. Gran Canaria trochę obniżyła swoje statystyki i to pozwoliło Realowi Madryt na wygranie kwarty, co nie miało większego znaczenia, ponieważ przewaga gospodarzy była ogromna (78:60).
Ani zawodnicy, ani Chus Mateo nie wierzyli w możliwość odrobienia strat w ostatniej kwarcie. Prawdę mówiąc, nie było też potrzeby, żeby podejmować dodatkowy wysiłek akurat w takim meczu i w obliczu podwójnej kolejki Euroligi w następnym tygodniu. Trener postanowił się oszczędzać siły Campazzo czy Poirier. Więcej mógł pograć Ndiaye, a Gran Canaria okrasiła zwycięstwo zdobyciem 100 punktów.
100 – Gran Canaria (25+32+21+22): Albicy (8), Brussino (6), Salvó (5), Shurna (15), Happ (17), Kljajić (0), Slaughter (16), Bassas (13), Prkačin (0), Pelos (6), Landesberg (3), Lammers (11).
77 – Real Madryt (9+27+24+17): Causeur (2), Alocén (0), Deck (6), Poirier (11), Musa (17), Rudy (10), Abalde (3), Campazzo (10), Rodríguez (13), Ndiaye (5).
Poza kadrą znaleźli się:
• Edy Tavares – uraz więzadła pobocznego w kostce (przewidywany powrót: połowa lutego)
• Sergio Llull – uraz rozcięgna podeszwowego (przewidywany powrót: połowa lutego)
• Guerschon Yabusele – problemy z kolanem
• Mario Hezonja – brak informacji
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze