Advertisement
Menu

Bez wstydu

Zdarza się czasem, że ludzie żyją bez wstydu. Prawda?

Foto: Bez wstydu
Joselu żałuje niewykorzystanej sytuacji w pierwszym meczu z Las Palmas w tym sezonie (2:0). (fot. Getty Images)

LAS PALMAS – REAL: PRZEWIDYWANE SKŁADY

Wstyd to uczucie powszechnie znane całej ludzkości. Choć nie jest on emocją ani przyjemną, ani łatwą w odbiorze, to doświadczamy go na co dzień. Nauka podpowiada, że każdy z nas odczuwa go w swoim życiu. Mniejszy, większy, mniej lub bardziej uzasadniony, ale jednak. To w pełni normalne i zgodne z prawami natury, bowiem wstyd jest uczuciem uniwersalnym i pierwotnym.

Niezwykle cenną umiejętnością jest kontrolowanie własnego wstydu. Jej brak może prowadzić do poważnej degradacji psychicznej i problemów w zwykłej codzienności. Wbrew temu, co zostało wyżej napisane, mówi się często o ludziach bez wstydu. To dość popularny zwrot. Oni nie mają problemów z tą emocją i nie dość, że jej nadmierne oddziaływanie jest im kompletnie obce, to jeszcze nie mierzą się z nią w ogóle, nawet wtedy, kiedy faktycznie powinni.

Przykłady? Proszę bardzo. Otóż pozbawiony wstydu może być uczeń, który w bezczelny sposób spisze sprawdzian bądź kartkówkę od kolegi z ławki, po otrzymaniu oceny bardzo dobrej chełpiąc się tym w gronie klasowym, jakby pozjadał wszystkie rozumy i był naczelnym prymusem szkoły. Ubierając koszulę zdecydowanie bliższą naszemu ciału, bez wstydu może być także sugerujący lub mówiący wprost o zafałszowanych rozgrywkach i wielkich krzywdach wyrządzanych im przez arbitrów trener oraz prezes klubu piłkarskiego, nad którym ciąży oskarżenie łapownictwa i opłacania wiceszefa Komitetu Technicznego Arbitrów przez 17 długich lat.

Po drugiej stronie barykady znajdą się jednak i tacy, którzy stwierdzą, że trzeba wstydu nie mieć, żeby wygrać 3:2 z ostatnią drużyną w tabeli przy wydatnej pomocy sędziów i później euforycznie cieszyć się z remontady. Doskonale wiemy, kto stoi na straży takiego stanowiska. Jest ono tak skrajnie nieobiektywne, że aż nie wiadomo, jak się za nie zabrać, żeby je skomentować. Real Madryt odrobił straty i pokonał Almeríę dzięki swojej determinacji, niezłomności i mitycznemu duchowi madridismo. W drugiej połowie piłkarsko był niezaprzeczalnie lepszy. Nie jego wina, że debiutujący na Santiago Bernabéu Francisco José Hernández Maeso nie radził sobie z ciężarem spotkania, a dodatkowo przy pomocy zasiadającego przy monitorze VAR Alejandro José Hernándeza Hernándeza miał do podjęcia kilka nieoczywistych i pozostawiających pewne pole do interpretacji decyzji.

Jak celnie zauważył niegdyś Mark Twain: „Lepiej jest nie odzywać się wcale i wydać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości”. To taka mała rada dla panów Xaviego Hernándeza i Joana Laporty. Bo w niektórych sytuacjach niektórym osobom po prostu nie wypada się wypowiadać. Wszystko ma granice dobrego smaku. Wracając do rzeczy, potyczkę z Almeríą Królewscy powinni potraktować jako przestrogę. Przestrogę na dalszą część ligowych zmagań, a już szczególnie przed pojedynkami z takimi rywalami jak doprawdy solidnie punktujące w bieżącej kampanii Las Palmas.

Los Amarillos wrócili do Primera División po pięciu latach przerwy. W poprzednim sezonie zgromadzili na zapleczu 72 punkty i z drugiego miejsca, ustępując jedynie Granadzie, awansowali do najwyższej klasy rozgrywkowej. Obecnie zajmują 8. miejsce w tabeli i – co ciekawe – mają na swoim koncie aż 20 oczek więcej od tej samej Granady, która teraz jest czerwoną latarnią ligi i gorzej od niej spisuje się tylko wspomniana już dwukrotnie Almería. Podopieczni Garcíi Pimienty mają na swoim rozkładzie zwycięstwa z Atlético i Villarrealem (dwukrotnie) czy też bezbramkowy remis z Realem Sociedad. W pierwszym pojedynku z Los Blancos w tym sezonie polegli na wyjeździe 0:2, tym bardziej można się więc spodziewać, że na Estadio Gran Canaria tanio skóry nie sprzedadzą.

Przed Carlo Ancelottim i jego piłkarzami bardzo wymagający okres. W ciągu 18 dni zmierzą się w La Lidze z Las Palmas, Getafe, Atlético i Gironą, a klamrą tego momentu będzie pierwszy mecz 1/8 finału Ligi Mistrzów z RB Lipsk. Momentu, który prawdopodobnie bez grama przesady możemy nazwać momentem prawdy. Zdobycie kompletu punktów w tych czterech ligowych konfrontacjach, wśród których największe emocje wzbudzają rzecz jasna te z Los Colchoneros i rewelacyjną machiną Míchela, dałoby Królewskim potężnego kopa energetycznego w wyścigu po tytuł mistrzowski. Zwieńczenie w postaci wygranej z Lipskiem pozwoliłoby z kolei na to, by madridistas na dobre zapomnieli o przykrym odpadnięciu z Pucharu Króla i na nowo zadomowili się w piłkarskim raju, osiągając kibicowski błogostan.

Ale cały misterny plan może wziąć w łeb, jeśli dziś Real nie przywiezie z Gran Canarii pełnej puli. Właściwie nie bierzemy pod uwagę innego scenariusza. Czas zapomnieć o wydarzeniach z poprzedniego tygodnia, zatriumfować w sposób niepozostawiający przeciwnikowi żadnych złudzeń i tym samym zademonstrować krytykom, że bez względu na okoliczności (kontuzje na przestrzeni całych rozgrywek, pauza kartkowa Jude’a Bellinghama, kolejna rotacja w bramce – tym razem między słupkami stanie Andrij Łunin) psy szczekają, a biała karawana i tak jedzie dalej. I nie ma zamiaru się zatrzymywać.

Po tym, co wydarzyło się w ubiegłą niedzielę w pierwszej odsłonie, wydaje nam się, że Królewscy nie chcą powtórki z rozrywki. Z przyczyn oczywistych nie zostaną potencjalnie wygwizdani przez stadion pełen własnych fanów, ale strata punktów w dzisiejszej partii spowodowałaby u nich gigantyczne poczucie wstydu, z którym potwornie ciężko wracałoby im się do Madrytu. Dlatego muszą zrobić wszystko, co w ich mocy, by z urokliwych Kanarów przylecieć ze zwycięstwem i bez jakiegokolwiek wstydu. Bez wstydu.

* * *

Mecz z Las Palmas na Estadio Gran Canaria rozpocznie się dzisiaj o godzinie 16:15, a w Polsce będzie można obejrzeć go na kanale Eleven Sports 1 w serwisie CANAL+ online.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!