Wszystkiego najlepszego Éder i Nacho!
Dziś w zespole Królewskich urodziny obchodzi aż dwóch piłkarzy. Éder Militão kończy 26 lat, 34. rok życia stuknął zaś Nacho. Obu obrońcom życzymy wszystkiego, co najlepsze w życiu zawodowym i prywatnym. No i rzecz jasna przede wszystkim zdrowia.
Nacho i Militão w objęciach dwóch innych kontuzjowanych zawodników. (fot. Getty Images)
Nie będzie zbyt odkrywcze stwierdzenie, że obaj defensorzy znajdują się na przeciwnych biegunach kariery. Brazylijczyk jest w piłkarskim kwiecie wieku i przy dobrych wiatrach przed nim jeszcze co najmniej dekada gry na najwyższym poziomie. Hiszpan natomiast nie planuje może rychłego zawieszenia butów na kołku, jednak myśl o tej chwili z pewnością od czasu do czasu mu towarzyszy.
Mimo ośmiu lat różnicy i odmiennych ról odgrywanych w drużynie Realu Madryt między Éderem i Ignacio wbrew pozorom dość łatwo znaleźć wspólny mianownik. I wcale nie mowa tu o pozycji na boisku, lecz o kluczowe cechy, jakimi są cierpliwość i pokora. Jeśli chodzi o byłego gracza Porto, pewnie większość z nas doskonale pamięta, że jego początki nie należały do najłatwiejszych. Militão trafiał do stolicy Hiszpanii jako najdroższy wówczas obrońca w historii klubu, co już na starcie nie stawiało go w komfortowej sytuacji przy rywalizacji z Ramosem i Varane'em.
Jeszcze na początku 2021 roku Éder zaliczał passę 11 kolejnych występów bez choćby minuty spędzonej na murawie. A gdy już szansę otrzymał, w 9. minucie spotkania z Levante ujrzał czerwoną kartkę, a jeszcze później doznał kontuzji. To był ten moment, w którym wielu spisało Brazylijczyka na straty. Ten jednak ani przez moment się nie poddawał i nawet przez sekundę nie rozważał odejścia. Po prostu dalej ciężko pracował i zachowywał spokój. Przełomowy moment nadszedł, gdy podstawowa dwójka stoperów doznała kontuzji, a Éder w kluczowych meczach spisywał się po profesorsku. Z każdym dniem strach przed coraz bardziej prawdopodobnym odejściem Varane'a i Ramosa stopniowo malał, aż w końcu niemalże zniknął. Okazało się bowiem, że Militão przy odrobinie zaufania to obrońca ze ścisłego topu.
Trudno było pogodzić się z faktem, że w momencie, gdy Éder na dobre zadomowił się na szczycie światowej hierarchii stoperów, już w pierwszym meczu trwającego sezonu doznał kontuzji wykluczającej go z gry na wiele miesięcy. Jesteśmy jednak przekonani, że przy dzisiejszych metodach leczenia oraz niejednokrotnie demonstrowanym uporze Brazylijczyk po powrocie na boisku szybko zacznie na nowo pokazywać swoją najlepszą wersję. Pod względem zdrowotnym to na pewno najtrudniejsze chwile w karierze Militão, jednak mimo wszystko mamy wrażenie, że to, co było najtrudniejsze, czyli udowodnienie swojej wartości piłkarskiej po transferze do stolicy Hiszpanii, było trudniejszym do przebycia procesem. Dziś mamy chociaż tę pewność, że gdy tylko Éder wróci na boisko, znów będziemy mogli liczyć na jednego z najlepszych graczy planety na swojej pozycji.
Co zaś tyczy się Nacho, jego sytuacja przez kilka ostatnich lat wyglądała dość podobnie. Hiszpan nigdy nie był niekwestionowanym ogniwem wyjściowej jedenastki, jednak gdy tylko zdrowie i sytuacja kadrowa mu na to pozwalały, zbierał w trakcie sezonu sporą liczbę minut. Czy to na stoperze, czy na boku, Ignacio niemal nigdy nie zawodził, a czasami nawet dorzucał coś ekstra. Od tego sezonu jest zaś dumnym kapitanem zespołu.
Zawodnicy tego typu są dla trenerów prawdziwymi skarbami. Nawet transfery Davida Alaby i Antonio Rüdigera nie były w stanie sprawić, by Nacho odstawiono na długo na boczny tor. Okoliczności za każdym razem prędzej czy później czyniły z niego jedno z kluczowych ogniw zespołu. W tym sezonie Ignacio ma na koncie już ponad 1300 minut, poprzedni kończył natomiast z dorobkiem ponad 2600 minut.
Patrząc egoistycznie, chcielibyśmy, by Nacho jako piłkarz będący kwintesencją przywiązania do białych barw pozostał z nami do końca. W dzisiejszych czasach naprawdę niewielu jest zawodników, którzy całą karierę spędzają w jednym klubie. O ile po zakończeniu poprzedniego sezonu można było się zastanawiać, czy obrońca pozostanie z nami na dłużej, o tyle teraz nic nie wskazuje na to, by miał on ponownie rozważać przeprowadzkę. Dla wychowanka nie ma większego zaszczytu niż noszenie kapitańskiej opaski w klubie takim jak Real Madryt. Nacho wie, że gdy tylko będzie chciał podpisać nową umowę, wystarczy pójść do gabinetu prezesa i mu to oznajmić. Niech to wystarczy za dowód tego, że do czynienia mamy z – nie bójmy się tego powiedzieć – legendą klubu.
Wszystkiego najlepszego dla dzisiejszych solenizantów!
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze