Pakt Joselu z Ancelottim

Joselu dołączył ostatniego lata do Realu Madryt nie tyle po to, aby zastąpić Karima Benzemę, który zdecydował się na przejście do Arabii Saudyjskiej, ale bardziej Mariano w roli tego rezerwowego napastnika do zadań specjalnych. Hiszpan od samego początku wiedział, że w Madrycie czekają go zupełnie inne zadania niż w Espanyolu i podszedł do tego wszystkiego z pełnym profesjonalizmem. „Wszyscy znamy poziom Benzemy. Ja przychodzę tutaj, aby wykonać inną pracę. Jestem bardziej fizycznym zawodnikiem i wiem, co mogę dać zespołowi”, mówił w trakcie swojej prezentacji.

Teraz po pół roku od tamtych wydarzeń śmiało można przyznać, że Joselu swoją misję wypełnia. Po rozegraniu 1217 minut ma na koncie 10 bramek i trzy asysty, a to oznacza, że strzela średnio raz na 122 minuty i czynnie uczestniczy przy bramce średnio raz na 94 minuty. W ostatnim superpucharowym starciu z Atlético Madryt ponownie wpisał się na listę strzelców (chociaż piłka wpadła do siatki po odbiciu się od Stefana Savicia, to arbiter przypisał ją właśnie napastnikowi Realu Madryt) i tym samym pozwolił Królewskim wyjść w dogrywce na prowadzenie.

Carlo Ancelotti od samego początku sezonu otrzymywał pytania dotyczące tego, jaką rolę szykuje dla Joselu skoro pewniakami do pierwszego składu byli i wciąż będą pozostawać Vinícius i Rodrygo. „Da nam to coś, czego nie mieliśmy w poprzednich latach”, uspokajał Carletto. I nie da się ukryć, że pod względem otrzymywanych szans hiszpański zawodnik nie ma na co narzekać – w tym sezonie wziął udział we wszystkich meczach oprócz jednego, który przegapił z powodu przeziębienia. Na ten moment pakt na linii Joselu – Ancelotti sprawdza się w 100%.