Agent Carvajala: Są bardziej znaczące rzeczy niż dieta czy coach
Ginés Carvajal to agent Daniego Carvajala i jego przyjaciel od 18 lat. Reprezentant obrońcy udzielił wypowiedzi do reportażu o Hiszpanie. Przedstawiamy jego komentarze dla Relevo.
Dani Carvajal krzyczy po zdobyciu wyrównującej bramki w półfinale Superpucharu Hiszpanii przeciwko Atlético Madryt. (fot. Getty Images)
– Chyba nie wierzymy, że wszystko, co przydarza się teraz Daniemu, to zasługa nowej diety czy wizyty u coacha. W środku jest wiele rzeczy i na pewno są bardziej znaczące. On czasami był bardzo uparty. Nie chciał przegapić nawet jednego meczu. Niektóre kontuzje wynikały z tego, że chciał grać zawsze. Mówiłem mu: cholera, nie rób tego dalej. Ale on to robił! To była nerwowość młodego piłkarza, który wierzy, że może wszystko. Był jak spuszczony byk. Ja bałem się, gdy padał na ziemię po 30-metrowym sprincie. On uważał, że jeśli nie będzie zawsze grać na maksa czy nie zagra w jakimś meczu, to straci miejsce. Czytał dużo prasy. Jednego dnia na ulicy jakiś cwaniak krzyknął mu, że jest skończony i on się zapadł.
– Wszystko, czego nauczyłem się przy karierze Raúla, pomogło mi teraz przy doświadczeniach z Danim. Obecnie to mój drugi okręt flagowy. Prowadzę go od zespołu Cadete. Wtedy był już po umieszczeniu z Di Stéfano cegły pod ośrodek w Valdebebas. Kiedy zaczęliśmy razem pracować, nie miał nawet kontraktu z klubem. Pierwszy stworzyliśmy po wejściu do drużyny Juvenilu.
– Wiele razem przeszliśmy. Dobrych i złych rzeczy. W tym myślę, że to przypadek podobny do Raúla, który też miał swoje słabe momenty pod względem psychologicznym i trzeba było z nim rozmawiać, uspokajać. Raúl potrafił ruszyć dalej i z Danim, którego media również miażdżyły, też trzeba było o tym rozmawiać. W złych chwilach piłkarze faktycznie ciebie słuchają. W negatywnych sytuacjach jako ludzie słuchamy wszystkich, szukając rozwiązania. Daniemu szukano wielu zastępców, jedni przyszli do Realu, a inni nie. To boli, ale rzeczywistość jest taka, że zawsze kiedy był w dobrej dyspozycji fizycznej, to liczyli na niego wszyscy trenerzy.
– Dani szaleje na punkcie futbolu. Ogląda wszystko. Analizuje rywali. Podoba mu się sama gra. Przeżywa ją. Można powiedzieć, że to pasjonat. Chociaż piłkarze mówią, że nie czytają gazeta ani nie słuchają radia czy telewizji, to są na bieżąco ze wszystkim, co się o nich mówi. A nawet jeśli nie są, to ktoś im o wszystkim powie.
– Dani musiał wysłuchiwać, że jest skończony. On sam to odwrócił. Na pewno coach czy dieta pomogły mu pod względem fizycznym i mentalnym. To na pewno, nie mówię, że jest inaczej, ale niech nikt nie wierzy w cuda. Jeśli wszystkie problemy rozwiązywane byłyby poprzez dietetyka czy psychologa, to wszyscy piłkarze szliby do nich, by załatwić swoje problemy. Daniemu bardzo pomogło to, że klub ostatnią umowę zaoferował mu wtedy, gdy był kontuzjowany. Na cztery lata więcej. Poczuł się wzmocniony, to dodało mu pewności siebie. To był dla niego wielki impuls i to bardzo pomogło mu wyjść z tej sytuacji.
– Zapalenie serca w 2017 roku? To było bardzo trudne. Mówimy o sercu, a to robi wrażenie. Real Madryt pozwolił nam spotkać się z innymi specjalistami. Uspokoiliśmy się, ale dla piłkarza nakaz 2-miesięcznego odpoczynku to bardzo mocna sprawa.
– Czułem strach, muszę to przyznać. To była sprawa wirusowa, ale zawsze myślisz, że to może wrócić i stać się chroniczne. Symptomem był ból klatki piersiowej. Szybko się tym zajęliśmy. Rekonwalescencja polegała na braku ruchu i absolutnym odpoczynku, więc bardzo się dłużyła.
– Oferta z Premier League tuż przed pandemią? Nic. Powiedział mi, że chce zostać w Realu. Nigdy się niczym nie zainteresował. Czuje się częścią klubu, a teraz jeszcze bardziej. W jego świecie istnieje tylko Real Madryt. Teraz jest drugim kapitanem, chociaż zazwyczaj odgrywa rolę pierwszego, bo Nacho gra mniej. To dla niego plusik. Nie chodzi o to, że teraz bez Cristiano czy Benzemy ma silniejszy głos w drużynie. Po prostu po ich odejściu mógł awansować do noszenia opaski w meczach, a dla niego to wiele znaczy. Kontrakt wygasa, gdy będzie mieć 33 lata i jeśli klub zechce, porozmawiamy. Najważniejsze, żeby utrzymywała się ta sytuacja, w której Dani czuje się ważny, czuje się silny i ma ten perfekcyjny status.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze