Niestandardowy skład na finał
Trzech z pięciu zawodników, którzy wystąpili we wszystkich finałach pod wodzą Carletto, nie zagra przeciwko Barcelonie.
Carlo Ancelotti łyka tabletki nikotynowe (fot. Getty Images)
Carlo Ancelotti w tę niedzielę zaliczy przeciwko Barcelonie swój szósty finał drugiego etapu trenerskiego w Realu Madryt, przeciwko jedynej drużynie, z którą dotychczas przegrał. A miało to miejsce zeszłym roku w tym samym turnieju (1:3). Pozostałe starcia (Athletic, Liverpool, Eintracht i Osasuna) zakończyły się zwycięstwami Los Blancos.
Włoch jest zatem ekspertem w tego typu meczach, choć tym razem czeka go nowy dla niego scenariusz: nie będzie mógł liczyć na kilku zawodników, którzy byli filarami przy poprzednich tytułach. Pięciu graczy wystąpiło w każdym z pięciu finałów (Courtois, Militão, Kroos, Vinícius i Benzema), a trzech z nich tym razem nie będzie mogło znaleźć się w składzie. Dwóch z powodu poważnych kontuzji (Militão i Courtois) oraz Karim, ponieważ nie ma go już w klubie.
To daje efekt w postaci całkiem nowego składu na tego typu mecz, zaczynając od kapitana (Nacho), który po raz pierwszy wystąpi w finale pod wodzą Carletto. W czterech z nich środkowymi obrońcami byli Militão i Alaba, a w zeszłym sezonie, zagrali Brazylijczyk i Rüdiger, ponieważ Austriak leczył kontuzje.
Jeśli chodzi o bramkę, nie wiadomo, kto zastąpi Courtois: Ancelotti zapewnia, że będzie decydował przed każdym meczem. W spotkaniu przeciwko Atlético wybór padł na Kepę (który jest ulubieńcem sztabu szkoleniowego), choć Łunin spisywał się na miarę swoich możliwości. Ten pojedynek będzie papierkiem lakmusowym, na ile zespół jest niezawodny w defensywie w najbardziej wymagających meczach.
Po tym, jak Kroos w półfinale zaczął na ławce rezerwowych, w niedzielę wraz z Viníciusem znajdzie się w jedenastce. Ponadto trzech innych zawodników, którzy wystąpili w czterech ze wspomnianych finałów (Carvajal, Mendy i Valverde) również zagra od początku. Z drugiej strony będzie to pierwszy wielki finał dla Bellinghama, który w krótkim czasie stał się jednym z liderów drużyny. Anglik podchodzi do meczu z głodem goli, bo w żadnym z dwóch spotkań rozegranych w nowym roku (Mallorca i Atlético) nie zdobył bramki.
Krótko mówiąc, Ancelotti będzie musiał ponownie zaimprowizować bezprecedensową jedenastką w ważnym meczu, do czego zespół przyzwyczaił się w ostatnich miesiącach, gdy dotknęła go plaga kontuzji.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze