Klasyk dla Barcelony
Real Madryt przegrał na początek roku i rundy rewanżowej w Eurolidze z Barceloną. Królewscy zaprezentowali się wyjątkowo słabo w drugiej połowie meczu, kiedy zacinali się na długie momenty.
Fot. Getty Images
Koszykarze Realu Madryt rozpoczęli rok od porażki z Barceloną. Królewscy w pierwszej połowie prezentowali się całkiem dobrze, ale w drugiej zupełnie się pogubili. Pozwolili rywalom na długie serie punktowe i później nie byli w stanie ich dogonić. Słabiej niż zazwyczaj wydał Campazzo, mimo że uzbierał osiem asyst. Porażka w Klasyku zawsze jest bolesna, jednak w tym momencie sezonu nie ma ona takiego znaczenia, ponieważ madrytczycy utrzymują się na pozycji lidera w Eurolidze.
Początek spotkania był wyrównany i można było zaobserwować, że Real Madryt postawił na rzuty z dystansu. Mało było wejść pod kosz, ale też nie było takiej potrzeby, ponieważ skuteczność dopisywała. Barcelona znacznie częściej podchodziła do obręczy, jednak na obwodzie również sobie radziła. Do tego Katalończycy byli uważni i popełniali niewiele błędów. Królewscy wypracowali sobie osiem punktów przewagi, lecz gospodarze zmniejszyli tę stratę o połowę przed końcem kwarty (21:25).
W drugiej części Real Madryt ani na moment nie oddał prowadzenia, jednak podopieczni Chusa Mateo nie mogli być w pełni zadowoleni. Dużo problemów defensywie sprawiał Veselý i jego rzuty z półdystansu. Czech był bardzo skuteczny. Dobre minuty na parkiecie zaliczył też Causeur. Francuz zebrał trzy piłki w ofensywie. Działało również tradycyjne połączenie na linii Poirier – Sergio Rodríguez. Zawiódł za to Campazzo w ostatniej akcji przed przerwą. Zdecydował się na wcześniejszy rzut, spudłował i dał szansę Barcelonie, którą wykorzystał Brizuela, trafiając równo z końcową syreną (45:47).
Po zmianie stron Królewscy prezentowali się w bardzo słabym stylu. Ofensywa została zupełnie zneutralizowana przez Barçę, chociaż momentami to madrytczycy sami marnowali sytuacje. Przez ponad 6 minut podopieczni Chusa Mateo zdobyli… trzy punkty. Barcelona również nie zachwycała w ataku, ale była w stanie najpierw doprowadzić do remisu, a następnie wyjść na prowadzenie. Madrytczycy wzięli się w garść w końcówce kwarty i odzyskali niewielką przewagę (60:62).
Nerwowo było na początku czwartej kwarcie, kiedy doszło do spięcia Sergio Rodrígueza z Laprovíttolą. Real Madryt znów zaciął się w ofensywie, a Barcelona wyszła na prowadzenie dzięki podaniom pod kosz, gdzie skuteczny był Veselý. Prowadzenie gospodarzy urosło do dwunastu punktów. Dopiero wtedy Królewscy się przełamali i próbowali gonić wynik. Był taki moment, kiedy za trzy punkty rzucał Musa. Gdyby trafił, strata zmalałaby do dwóch oczek. Nie udało się i zamiast tego Barcelona powiększyła przewagę. Odwrócenie tego w ostatniej minucie było ekstremalnie trudne i ostatecznie się nie udało.
83 – Barcelona (21+24+15+23): Da Silva (2), Veselý (27), Kalinić (13), Satoranský (2), Parker (10), Paulí (0), Brizuela (3), Hernangómez (6), Laprovíttola (14), Nnaji (-), Jokubaitis (4), Parra (2).
78 – Real Madryt (25+22+15+16): Abalde (3), Campazzo (6), Tavares (6), Ndiaye (4), Musa (19), Causeur (2), Hezonja (16), Alocén (-), Rodríguez (7), Poirier (6), Llull (9), Yabusele (-).
Poza kadrą znaleźli się:
• Gabriel Deck – kontuzja mięśniowa
• Rudy Fernández – odpoczynek z powodu problemów z plecami
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze