Szef sztabu medycznego Realu Madryt wyleciał przez przypadek Bellinghama
Real Madryt w listopadzie zmienił szefa sztabu medycznego. Początkowo informowano, że Królewscy zdecydowali się na ten ruch przez sprawę Ardy Gülera, ale Relevo twierdzi, że za kulisami powstało dużo więcej problemów. Sytuacja wybuchła po błędnej diagnozie urazu Jude'a Bellinghama.
Fot. Getty Images
Klub nie potwierdził tych ruchów oficjalnie, ale madryckie media są zgodne, że w listopadzie Niko Mihicia na czele sztabu medycznego i w roli doktora pierwszej drużyny piłkarzy zastąpił Felipe Segura. Jak opisywano, to absolwent Uniwersytetu w Grenadzie, który pracuje w Realu Madryt od 2021 roku. Wcześniej w futbolu współpracował między innymi z Granadą. Drugim kandydatem był Jaime Abascal, który pracuje w Realu od 2012 roku. Ten lekarz najpierw pełnił rolę koordynatora medycznego w szkółce, a od 2018 roku pracował z pierwszą drużyną po awansie otrzymanym od Mihicia. Najważniejsi działacze zdecydowali, że Segura ma przewagę nad swoim kolegą dzięki doświadczeniu zdobytemu w Granadzie i działaniom już w Madrycie w ostatnich dwóch latach.
Co do Mihicia, podawano, że po serii kontuzji klub zdecydował o zmianach w sztabie medycznym, a czarę goryczy przelała kolejna kontuzja mięśniowa Ardy Gülera, który po letnim transferze jeszcze nawet nie zadebiutował w białej koszulce. Mihić od początku nie zaliczał dobrych decyzji w sprawie Turka: to on zalecał leczenie zachowawcze kolana, które ostatecznie doprowadziło do operacji łąkotki i to on wydał zgodę na powrót 18-latka do pełnej pracy z grupą, co doprowadziło do jego urazu mięśniowego, gdy organizm nastolatka jednak nie wytrzymał zwiększonych obciążeń. Także w Turcji obwiniono lekarza o nową kontuzję atakującego.
Relevo podaje, że o pożegnaniu się z Mihiciem przesądził jednak przypadek Jude'a Bellinghama. To decyzje i diagnoza w sprawie Anglika sprawiła, że klub zdecydował o odsunięciu lekarza od drużyny. Problem z barkiem pomocnika powstał 5 listopada po nieszczęśliwym upadku w meczu z Rayo. Doszło do jego zwichnięcia, ale po badaniach doktor przekazał piłkarzowi i trenerom, że 20-latek może bez problemu wystąpić już w kolejnym meczu z Bragą zaplanowanym na 8 listopada, przy czym po prostu musi grać ze specjalną ochroną. Ancelotti powołał Bellinghama na ten mecz Ligi Mistrzów, ale z ostrożności zostawił go na ławce, bo zespół był w dobrej sytuacji w swojej grupie.
Królewscy mimo wszystko przez status i znaczenie Bellinghama poprosili, by piłkarz uzyskał drugą opinię. Wybrano do tego Manuela Leyesa, chirurga specjalizującego się w ortopedii i traumatologii, który między innymi latem odpowiadał za operacje Thibaut Courtois i Édera Militão. Hiszpan przekazał, że nie ma żadnej wątpliwości co do diagnozy i rekomendacji: żadnej pracy z grupą, żadnego ryzyka i przynajmniej 10-dniowy odpoczynek. Relevo twierdzi, że Florentino Pérez był wściekły, gdy usłyszał o całej sytuacji, a już wcześniej miał dostawać sygnały, że w pierwszej drużynie kwestionuje się niektóre decyzje lekarza.
Problemy z Mihiciem miał między innymi Antonio Pintus, który po powrocie do klubu otrzymał od Florentino pełną kontrolę nad metodologią przygotowania fizycznego wszystkich ekip piłkarskich oraz oczywiście bezpośredni nadzór nad pracą pierwszego zespołu. Mihić pozostawiał jednak trenera od przygotowania fizycznego poza tematami kontuzji, rehabilitacji, terminów powrotu i obciążeń, ufając José Lópezowi Chicharro, pozyskanemu doradcy z jednego z madryckich uniwersytetów, który specjalizuje się w fizjologii ćwiczeń fizycznych. Przed przyjściem Chicharro sztab medyczny był otwarty w sprawie diagnoz i procesów rehabilitacji, ale od tego roku przestano informować kogokolwiek o planowanym terminie powrotu i stawiano na, jak to określano, codzienną ocenę sytuacji. Sam Ancelotti czy nawet piłkarze nie dostawali oficjalnej daty możliwego powrotu do gry.
Rozgoryczenie Pintusa połączyło się z niezadowoleniem piłkarzy, a wszystko doszło do Florentino. Po przeanalizowaniu sytuacji stwierdzono, że w sztabie medycznym brakuje spójności do tego stopnia, że piłkarz, trener i działacz mogli usłyszeć od Mihicia całkowicie różne diagnozy czy oceny dotyczące tej samej sytuacji. Sprawa Bellinghama sprawiła, że wszystko wybuchło. Relevo cytuje, że w Valdebebas przy pytaniach o Mihicia powtarza się jeden motyw: „Jeśli chcesz kogoś do wyjścia na piwo, idź do Mihicia. Jeśli chcesz diagnozy, idź gdzieś indziej”.
Portal dodaje, że wpisuje się to w opowieści o tym, iż Mihić świetnie odnajduje się na salonach. Także dlatego ma pozostać lekarzem pierwszego kontaktu dla klubowych działaczy i ich rodzin. Nie będzie już jednak odpowiadać za piłkarzy.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze