To jak to faktycznie jest?
Czas sprawdzić, czy to faktycznie jest tak, jak mówią.
Fot. Getty Images
Choć pęd rozwoju technologicznego wydaje się nie do zatrzymania, to jednak wciąż nie wynaleziono jeszcze wielu rzeczy, o których ludzkość czy choćby jakaś jej część wciąż marzy. Nad niektórymi sprawami badania trwają od długich dziesięcioleci, lecz bez zadowalającego efektu. Do innych rzeczy zaś nawet najtęższe umysły tego świata po prostu nie siadają, ponieważ ich wysiłek jest z góry skazany na porażkę. Tak oto dzisiejszy świat wciąż musi się obywać bez lekarstwa na raka, teleportacji, perpetuum mobile czy klucza, który otworzyłby wszystkie zamki na świecie.
Mimo to w licznych dziedzinach człowiek zdążył opatentować wiele przedmiotów o uniwersalnym czy wielofunkcyjnym zastosowaniu, by wspomnieć o uniwersalnym pilocie do telewizora, uniwersalnym rozpuszczalniku, wielofunkcyjnej krajalnicy do warzyw czy wielofunkcyjnym opiekaczu. Kto wie, może i ten klucz do otwierania wszystkich drzwi świata jednak istnieje? Uniwersalność i wielofunkcyjność wybiega jednak poza sferę wyłącznie namacalną czy do ocenienia za pomocą podstawowych zmysłów. Człowiek w swej przebiegłości w kontaktach międzyludzkich zdołał bowiem także wykształcić sobie całkiem solidną gamę uniwersalnych odpowiedzi na niemal każde pytanie świata. Przykłady:
„To zależy”
„Czas pokaże”
„I tak, i nie”
„Jeden rabin powie tak, drugi powie inaczej”
„Zobaczymy”
Jeśli chodzi o Real Madryt, uniwersalna odpowiedź na wszystkie, nawet najbardziej niewygodne pytania, to „kadra jest kompletna”. Zwycięstwo? Kadra jest kompletna, dziś to pokazaliśmy. Remis? Piłka nie chciała wpaść, ale kadra jest kompletna. Porażka? Jakżeby inaczej, tak wyszło, ale kadra jest kompletna. Retoryki pod znakiem kompletnej kadry nasłuchaliśmy się do porzygu. Zdanie to przewijało się tyle razy, że zaczęliśmy je z czasem traktować wręcz bezrefleksyjnie. Niczym puste słowa, które padają, bo padać muszą. Gdyby uczniowi w szkole kazać na sprawdzianie dopisać pytanie do odpowiedzi „Kadra jest kompletna”, uznana zostałaby najprawdopodobniej każda możliwość, w której na końcu widnieje znak zapytania.
Real Madryt znajduje się jednak w tym momencie w sytuacji, w której nad pojęciem kompletnej kadry należałoby się mimo wszystko chwilę pochylić. Jak należy rozumieć kompletną kadrę poza tym, że ponarzekamy sobie na brak napastnika po zremisowanym lub przegranym spotkaniu? My przez kompletną kadrę rozumiemy grupę osób, która skutecznie radzi sobie z problemem wynikającym w różnych okolicznościach. Kompletna kadra to taka, która jest wszechstronna i przygotowana na sytuacje wszelakiego typu. Kompletna kadra to też taka, w której jeden element można podmienić z łatwością na inny bez uszczerbku na jakości funkcjonowania mechanizmu. Kompletna kadra to taka, w której zamiast na nazwiska możesz patrzeć tylko na boiskową pozycję.
Królewscy w obecnym położeniu nawet nie tyle zachęcają, ile wręcz zobowiązują nas do weryfikacji punkt po punkcie stwierdzenia, że kadra jest kompletna. Najbliższe tygodnie niewątpliwie pokażą bowiem, ile było w tym pustosłowia, a ile faktycznie racjonalnego i popartego konkretnymi argumentami przekazu. Choć w zasadzie od samego początku kontuzje stanowiły zmorę podopiecznych Carlo Ancelottiego, to jednak dopiero dziś jesteśmy świadkami prawdziwego ekstremum. Długoterminowe urazy na ten moment trapią bowiem aż pięciu zawodników wyjściowej jedenastki – Courtois, Militão, Tchouaméniego, Camavingę i Viniciusa. Jak więc w lepszy sposób sprawdzić, czy kadra jest kompletna, niż oceniając ewentualne różnice jakości po wymianie niemal połowy podstawowego składu? Co innego przecież zamierzenie rotować, a co innego podmieniać kilka elementów na inne w dłuższej perspektywie.
Jak na razie słuszność powtarzanej jeszcze bardziej do znudzenia w tym tekście tezy badano w dwóch nieco nietypowych środowiskach. Za pierwszym razem mierzyliśmy się bowiem ze słabym rywalem, ale w meczu o dużym znaczeniu dla układu tabeli. Przy drugiej okazji natomiast sytuacja była odwrotna – rywal należał do europejskiej czołówki, jednak sam ciężar gatunkowy meczu nie był zbyt duży.
W Kadyksie mogliśmy być na pewno usatysfakcjonowani postawą zespołu i to nie tylko z czysto pragmatycznego punktu widzenia. Królewscy wskoczyli ponownie na pierwsze miejsce w tabeli, a przy tym pokazali naprawdę niezłą grę. Rodrygo ustrzelił bajeczny dublet pod nieobecność swojego rodaka i udowodnił, że w razie wystąpienia palącej potrzeby natychmiastowo jest w stanie dojść do wniosku, że kryzysy strzeleckie są jednak nie dla niego. W środku pola radę dali starzy wyjadacze, czyli Kroos i Modrić. Niemiec i Chorwat pokazali, że wciąż mogą grać razem od początku z zadowalającym skutkiem, a ich bardziej statyczny niż w przypadku Camavingi i Tchouaméniego styl gry, wcale nie musi odbijać się drużynie czkawką. Dobrze też wiedzieć, że i Łunin daleki jest od pogodzenia się z rolą figuranta w kadrze. Ukrainiec spisał się bardzo dobrze i tak naprawdę coraz częściej rozumiemy poglądy osób uważających, że Andrij mógłby wskoczyć między słupki na dłużej. Jedynym kamykiem do ogródka w poprzednią sobotę była postawa Joselu. O ile napastnikowi mogą zdarzać się bezbarwne mecze, o tyle nie wyobrażamy sobie, by w ważniejszym starciu również odpuścił sobie dojście do podania na pustą bramkę.
Również z Napoli wyglądało to więcej niż obiecująco. Choć Królewscy na dobrą sprawę nie musieli się przesadnie forsować, to mimo wszystko zaaplikowali mistrzom Włoch cztery gole. Warto też przy tym wspomnieć, że goście grali o dość konkretną stawkę, ponieważ przy wygranej Bragi z Unionem (do tej ostatecznie nie doszło) neapolitańczycy wcale nie musieliby być pewni awansu do kolejnej fazy. Poza potwierdzeniem fantastycznej dyspozycji Rodrygo z poprzedniego spotkania mieliśmy okazję przyjrzeć się trzem kolejnym kandydatom aspirującym do częstszej gry – odbudowującego się Daniego Ceballosa, pauzującego w Kadyksie Brahima i chcącego na dobre wyważyć drzwi do pierwszego zespołu Nico Paza.
Gdyby skupić się wyłącznie na postawie wymienionej tej trójki na podstawie konfrontacji z Napoli można wyciągnąć wnioski w kilku odcieniach. Na pewno wiele więcej można było spodziewać się po Danim, którego jakość jest nie do podważenia, ale już słuszność boiskowych wyborów – owszem. 27-latek z pewnością umie się świetnie zastawić i ma nienaganną technikę, ale liczba jego niewymuszonych strat i pchanie się w karkołomne dryblingi z kilkoma rywalami mogła mocno irytować. Nieco lepiej wypadł Brahim, choć też trudno powiedzieć, by poza widowiskową akcją przy golu Rodrygo był to zachwycający mecz w jego wykonaniu. Na jednoznaczne pochwały zasługuje natomiast Nico Paz. Młodzieżowy reprezentant Argentyny wszedł na nieco ponad pół godziny i w zasadzie nie było widać po nim, by była to dopiero jego pierwsza potyczka, w której faktycznie dostał czas na pokazanie swojego potencjału. Nawet jeśli przy jego trafieniu można winić bramkarza, mimo wszystko należy docenić akcję jako całokształt. 19-latek najpierw sam w błyskotliwy sposób uwolnił się spod krycia i wypracował sobie pozycję, a następnie podjął optymalną decyzję o podjęciu próby uderzenia zza szesnastki. Jesteśmy naprawdę ciekawi, jak potoczą się losy tego chłopaka. Być może wreszcie przełamie on tendencję, według której gracze ze szkółki dostarczają jedynie kolejnych milionów na klubowe konta.
Okoliczności dzisiejszej potyczki z Granadą przypominają poniekąd te, jakie towarzyszyły konfrontacji z Kadyksem. Real o utrzymanie się na fotelu lidera powalczy z drużyną z dołu tabeli, jednak w odróżnieniu od poprzedniego ligowego spotkania zagra u siebie i z zespołem, który spisuje się jeszcze gorzej. Andaluzyjczycy w bieżącym sezonie La Ligi wygrali bowiem tylko jeden mecz, który był tak dawno temu, że wówczas w Polsce chodziliśmy jeszcze na krótki rękaw. Od zwycięstwa gości 3:2 nad Mallorcą minęły ponad trzy miesiące, a bilans Granady od 26 sierpnia to cztery remisy i siedem porażek. Łączny dorobek podopiecznych Paco Lopeza wynosi całe siedem punktów.
Tym razem w mierniku kompletności kadry pod uwagę brany będzie jednak jeszcze jeden parametr, czyli wytrzymałość substytutów. Bo nawet jeśli rywal, bądźmy szczerzy, nie budzi u nas ataków paniki i nocnego moczenia, to jednak warto pamiętać, że czeka nas już trzeci mecz w ciągu tygodnia. Szpital w drużynie w naturalny sposób sprawia, że pole manewru przy rotowaniu zawęziło się do skrajnego minimum. Ancelotti musi więc liczyć nie tylko na jakość swoich dublerów, lecz także na ich żelazne płuca i odporność na zmęczenie. Moglibyśmy oczywiście w tym momencie wejść w dyskusję na temat dawania szans wychowankom, jednak mimo wszystko się powstrzymamy. Niech każdy sam oceni, czy bronienie pierwszej pozycji graczami ze szkółki jest rozsądnym podejściem. Tak czy inaczej, postawa Nico Paza z Napoli niewątpliwie musi podgrzewać debatę.
Jakkolwiek patrzeć, dobra wiadomość jest taka, że po wieczornej konfrontacji kolejne spotkanie Real rozegra dopiero za tydzień. Ta chwila wytchnienia przyjdzie z pewnością w bardzo dobrym momencie, ponieważ w kolejnej odsłonie ligowych zmagań Królewskich czeka w teorii bodaj najbardziej wymagające spotkanie do końca roku, z Betisem. Tak czy inaczej, na klepanie się po plecach i chwilę spokoju przyjdzie jeszcze czas. Najpierw trzeba zakasać rękawy, wmówić sobie, że zmęczenie to tylko stan umysłu i wygrać z Granadą. Nie zamierzamy kończyć tekstu wywodami o ewentualnym frajerstwie, jakim byłaby strata punktów z tak beznadziejnym rywalem. Dlatego też życzymy sobie i wam, byśmy najzwyczajniej w świecie z przyjemnością obejrzeli, jak nasi robią swoje.
***
Mecz z Granadą na Santiago Bernabéu rozpocznie się dzisiaj o godzinie 18:30, a w Polsce będzie można obejrzeć go na kanale CANAL+ Sport 2 w serwisie CANAL+ Online.
Spotkanie można wytypować w FORTUNA. Kurs na bramkę Brahima wynosi 2,70.
FORTUNA to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze