Bellingham doścignął Bellinghama
W ciągu 108 dni w Madrycie Anglik strzelił już tyle samo goli, co przez cały ubiegły rok w Dortmundzie. Tym samym wyrównał swój najlepszy wynik bramkowy w karierze. Mimo bólu, w Kadyksie pokazał kawał solidnego futbolu.
Fot. Getty Images
Już w tym momencie mamy do czynienia z najlepszą wersją Jude’a Bellinghama. A w Realu Madryt jest dopiero od 108 dni. Ale właśnie tyle czasu potrzebował, by zdobyć taką samą liczbę bramek, co w całym poprzednim sezonie w barwach Borussii Dortmund (14). Był to jego najlepszy wynik strzelecki w całej karierze. No właśnie – „był”. Od niedzielnego wieczora mówi się o tym w czasie przeszłym, bowiem jego uderzenie lewą nogą na Nuevo Mirandilla sprawiło, że już teraz zrównał się z samym sobą, a zarazem niesamowicie wywindował swoją częstotliwość trafiania do siatki w bieżącej kampanii. Gol za golem, jego liczby wciąż rosną. Następny będzie oznaczał ustanowienie osobistego rekordu. To tylko kwestia czasu. Coś nieuniknionego.
W Kadyksie nadal grał z bólem w lewym ramieniu. Choć z racji tego, że nie wziął udziału w zgrupowaniu reprezentacji Anglii, proces jego rekonwalescencji wyraźnie przyspieszył, to nie został on jednak w pełni ukończony. Dziś mijają 24 dni od zwichnięcia, jakiego doznał w rywalizacji z Rayo Vallecano. Wbrew pozorom, było to o wiele poważniejsze niż pierwotnie zakładano. Przeszedł wymagające sesje rehabilitacyjne i spodziewano się, że będzie mógł bez żadnego pośpiechu dojść do siebie, bo na 100 procent miał być gotowy wkrótce, ale plaga kontuzji zmusiła go do występu w niedzielnym starciu. Na bark założył specjalną osłonę, która pozwoliła mu uporać się z bólem. W takim stanie wyszedł na ring.
I rozegrał prawdziwe partidazo. Był drugi pod względem strzałów oddanych na bramkę (3), trzeci pod względem największej liczby celnych podań (60), drugi jeśli chodzi o podania w ostatniej tercji boiska (20), drugi pod względem udanych dryblingów (3), a nawet najlepszy pod względem skutecznych przechwytów (3). Łącznie zanotował 84 kontakty z piłką, plasując się w tym aspekcie za Tonim Kroosem (który jest tytanem w tej materii z nieosiągalną wręcz liczbą 138 kontaktów z futbolówką w spotkaniu z Cádizem; gdy gra jako pivot zawsze ma mnóstwo kontaktów) i Fede Valverde (95). Bellingham – nawet z bólem – to wciąż Bellingham.
Niepowstrzymany
W swoich pierwszych 15 występach w białej koszulce zdobył 14 bramek. Na wszystkich frontach zgromadził 1294 minuty na murawie, co oznacza, że trafia do siatki średnio co 92 minuty. Dla porównania w ubiegłym sezonie, dotychczas jego najlepszym pod względem strzelonych goli, mógł pochwalić się taką samą liczbą, ale po 42 potyczkach. Łącznie rozegrał wówczas 3557 minut, trafiając średnio co 254 minuty. Po pierwszych 15 oficjalnych meczach dla Królewskich Jude ma na koncie więcej goli niż Cristiano Ronaldo (13), Alfredo Di Stéfano (13), Ferenc Puskás (11), Raúl (7), Hugo Sánchez (7) czy Karim Benzema (5). To najlepszy bramkowy start w historii klubu. W wieku 20 bez najmniejszych kompleksów bije rekordy należące do największych legend Realu Madryt. „Hej Jude, zatrzymaj się. Nie dźwigaj świata na swoich barkach”, mówią słowa piosenki. Ale on nie zamierza się zatrzymywać. Następny cel: Napoli.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze