Courtois: Kontuzja sprawiła, że patrzę na wszystko z innej perspektywy
Thibaut Courtois i Mishel Gerzig w wywiadzie dla magazynu Elle opowiedzieli o swoim związku oraz aktualnym życiu Belga leczącego poważną kontuzję.
Fot. Getty Images
Thibaut Courtois i Mishel Gerzig wzięli udział w sesji zdjęciowej dla magazynu Elle oraz wspominali początki swojej miłości. Belg poinformował także jak radzi sobie w trakcie powrotu do zdrowia oraz planach na przyszłość.
„Byłem w hotelu po meczu reprezentacji (mecz Belgia 2:0 Anglia) i wyskoczyło mi na Instagramie zdjęcie Mishel z psem. Oglądam tylko profile, które obserwuję i nie znałem jej, ale nagle wyskoczyła. Pomyślałem, że to bardzo słodkie zdjęcie i skomentowałem: „Ślicznotki”, nie mając zamiaru, żeby mi odpowiedziała. Ale udało się” – wspomina Thibaut Courtois. Był listopad 2020 roku, w środku światowego kryzysu wywołanego pandemią Covid-19 i nikt, nawet oni sami, nie przypuszczał, że ten kaprys losu zamieni ich w bohaterów historii miłosnej. «Zobaczyłam wiadomość i pomyślałam: „Ok, w porządku. – Odpowiem ci. I napisałam: „Dziękuję”. Od razu zapytał mnie, jak minął mi dzień, jak wszystko się układa, a ja pomyślałam: „Ten facet jest uroczy” – wyjaśnia modelka Mishel Gerzig.
Od tego wieczoru zaczęli rozmawiać bez przerwy. Codziennie. Aż prawie sześć miesięcy później, w kwietniu 2021 r., zobaczyli się po raz pierwszy w Madrycie. „I nigdy więcej się nie rozstaliśmy” – mówi, gładząc jego dłoń, na co w odpowiedzi bramkarz uśmiecha się porozumiewawczo. To pierwsza wspólna sesja po ślubie, który odbył się w lipcu ubiegłego roku w bajkowym zamku na Lazurowym Wybrzeżu i po poważnej kontuzji kolana, która od sierpnia trzyma Tibo z dala od boiska. Podczas sesji dzielą się zwierzeniami, uśmiechają się, obejmują i całują między zdjęciami... Są w stanie absolutnego szczęścia, którego nie da się ukryć.
Wasz związek zaczął się na odległość, ale jak wyglądał pierwszy raz, kiedy spotkaliście się osobiście?
Thibaut Courtois: To było w Barajas, na lotnisku. Do Hiszpanii można było przylecieć z Francji, więc najpierw poleciała z Izraela do Paryża i stamtąd do Madrytu. Zaraz po wylądowaniu powiedziała mi, że ma problem z paszportem i że nie wpuszczą jej do kraju. To był żart, ale byłem zszokowany i zacząłem myśleć, jak mógłbym to rozwiązać. Nie mogłem w to uwierzyć, czułem się okropnie.
Mishel Gerzig: (śmiech). Pomyślałam o tym żarcie, żeby przełamać lody, bo bardzo się stresowałam na jego widok.
Thibaut: Podróżowała ze swoją najlepszą przyjaciółką i nocowały u mnie w domu. Ale spaliśmy osobno! (Śmiech). Od miesięcy rozmawialiśmy cały czas na FaceTime, znaliśmy się bardzo dobrze, ale potrzebowaliśmy spotkać się osobiście. Nie planowaliśmy zbyt wiele. Chodziliśmy na lunch, kolację, spacerowaliśmy, rozmawialiśmy godzinami… Próbowałem pozyskać przyjaciółkę, aby towarzyszyła mi na treningu lub meczu. Prawdę mówiąc, Mishel odwiedzała niekiedy Di Stéfano, gdzie wtedy graliśmy. I wszystko wyszło naturalnie, poszło. Przywiozła walizkę na dwa tygodnie, bo miała pomysł, żeby potem polecieć do pracy do Amsterdamu i już nie wyjechała (śmiech).
Mishel: To prawda! Rozpoczęła się pandemia, a ja byłam w Izraelu. Kiedy pojawiła się możliwość podróżowania, chciałam wznowić pracę jako modelka, ale moje plany uległy zmianie (śmiech). Planowałam zostać tu na dwa tygodnie, a zostałam znacznie dłużej. A to dlatego, że świetnie się razem bawiliśmy. Wiedzieliśmy już, że dobrze rozumiemy się zdalnie, ale wypróbowaliśmy się osobiście i nasz związek był jeszcze silniejszy.
Do tego stopnia, że szybko się zaręczyliście.
Thibaut: A chciałem, żeby to było jeszcze wcześniej (śmiech). W styczniu 2022 poszedłem z kolegą kupić pierścionek i pomyślałem: „Ja też tak chcę”. Byliśmy razem dopiero kilka miesięcy, ale wiedziałem, że Mishel była miłością mojego życia. Postanowiłem poczekać do czerwca, żeby zrobić to w wyjątkowy sposób. Uwielbia morze, więc znalazłem odpowiednią chwilę, zaimprowizowałem podczas wycieczki do Positano i zapytałem ją. Nie chcieliśmy tak długo czekać ze ślubem, ale z uwagi na mistrzostwa świata i inne zobowiązania w Realu Madryt i reprezentacji Belgii trudno było znaleźć wcześniejszą datę.
Thibaut to międzynarodowa gwiazda piłki nożnej. Czy zakręciło Ci się w głowie, gdy weszłaś do jego świata?
Na początku tak. Myślałem o tym, jak sobie poradzę. Tibo budzi duże zainteresowanie i generuje dużo hałasu, ale powoli się do tego przyzwyczaiłam. Pięknie jest widzieć tę całą miłość, jaką budzi w ludziach.
Krótko po ślubie doszło do kontuzji. Jak to przeżyłeś?
Thibaut: Pierwszy dzień był trudny. Napisałem do Mishel: „Wydaje mi się, że złamałem kolano na treningu”.
Mishel: Szybko wzięłam samochód i pojechałam do Valdebebas.
Thibaut: Poszliśmy na rezonans magnetyczny, który bardzo szybko pokazał, że doznałem poważnej kontuzji. Nadal byłem w środku, a oni już powiedzieli Mishel i fizjoterapeucie, co się stało. Kiedy wyszedłem, płakałem, ale potem czułem wsparcie ludzi i zacząłem myśleć pozytywnie. Nie możesz się cofać. Mishel bardzo mi pomogła, zwłaszcza w pierwszym miesiącu, kiedy kulałem i ledwo mogłem się poruszać. Teraz ciężko pracuję, aby wrócić tak szybko, jak to możliwe i być w 100% zdrowym.
Jak ta sytuacja zmieniła Twoje codzienne życie?
Thibaut: Teraz spędzam więcej godzin na treningach, ale mam też większą elastyczność, jeśli chodzi o przebywanie z moimi dziećmi (ma dwójkę z poprzedniego związku) i Mishel. Dobrą rzeczą jest to, że one ją uwielbiają, więc spędzamy razem dużo czasu. Kontuzja sprawiła, że patrzę na wszystko z innej perspektywy. Kocham piłkę nożną i tęsknię za nią, ale są inne rzeczy, które kocham i chcę robić. W tym roku zamierzam rozpocząć studia magisterskie na kierunku zarządzanie w sporcie i mam nadzieję uzyskać dyplom. Mamy też kilka biznesów (zainwestował w produkcję mleka roślinnego, w Neat Burger, wegańskie burgery, w których partnerami są także Leonardo DiCaprio i Lewis Hamilton; ma zespół Formuły 4, TC Racing, a Mishel przygotowuje się do otwarcia salonu urody w Madrycie), warto rozwijać się mentalnie i uczyć się nowych rzeczy. Oboje jesteśmy ciekawi i podekscytowani.
Mishel: Mam szczęście, że w mojej pracy mogę swobodnie przesuwać terminy. Wcześniej robiłam to, aby być z nim na ważnych meczach i go wspierać. Kiedy doznał kontuzji, zmieniłam harmonogram, aby częściej spędzać czas w domu i mu pomagać. A teraz, gdy czuje się już znacznie lepiej, wyjechałam już do pracy do Stanów Zjednoczonych. Dla mnie równowaga jest najważniejsza, bo chcę robić jedno i drugie, mieć czas na pracę, ale też na życie osobiste i rodzinne.
A skoro już mowa o rodzinie, twoja Mishel mieszka w Izraelu. Jak sobie radzisz z tym, co się tam dzieje?
Mishel: Wszyscy ludzie, którzy się tam urodzili, przez całe życie są na bieżąco z obecnym konfliktem. Nie chodzi o to, że się do tego przyzwyczajasz, ale dorastasz, mając to w swoim codziennym życiu. Służyłam w wojsku przez dwa lata, więc znam to z bliska. Bardzo bolesne jest obserwowanie, do jakiego punktu to doszło. Moja rodzina i przyjaciele widzą i słyszą okropne rzeczy, ponieważ wszyscy znamy osoby, które zginęły lub zostały ranne.
Thibaut: Kiedy byłem dzieckiem i widziałem ten konflikt w telewizji, nic nie rozumiałem. Jest to delikatna i skomplikowana kwestia dla tych z nas, którzy nie są ani Palestyńczykami, ani Izraelczykami. Teraz mam tam rodzinę i przyjaciół, więc doświadczam tego bliżej, ale jestem Belgiem. Okazuję swoje wsparcie i szanuję każdą opinię, pod warunkiem że zostanie wyrażona w sposób kulturalny. Wszyscy jesteśmy ludźmi i nikt nie chce śmierci niewinnych ludzi. To jest najważniejsze. Ale teraz jest dużo nienawiści, szczególnie w sieci, jest dużo podziałów i jest to bardzo trudne. Są to rzeczy, na które nie można pozwolić, ponieważ wszyscy pragniemy pokoju.
Mishel: Żyję w obliczu tej konfrontacji od 26 lat, ale chcę być dobrej myśli i wierzyć, że nadejdzie pokój i że wszyscy niewinni ludzie będą bezpieczni.
Jak zaczęły się Wasze kariery?
Mishel: Zaczęłam, gdy miałam 13 lat, biorąc udział w konkursie piękności w Tel Awiwie. W wieku 16 lat po raz pierwszy pracowałam poza Izraelem, na pokazach i w kampaniach w Mediolanie i Miami.
Thibaut: Gram w piłkę nożną od dziecka. W wieku 16 lat miałem szczęście dołączyć do Genk, jednej z najlepszych drużyn w Belgii. Kiedy miałem 18 lat, wygraliśmy ligę i to sprawiło, że się rozwinąłem. Chelsea podpisała ze mną kontrakt i wypożyczyła do Atlético Madryt. Nie mówiłem po hiszpańsku, ale czułem, że już czas odejść, chociaż prawie nikt wokół mnie nie wspierał. Pierwsze tygodnie były trudne, ale od razu poczułem ciepło ludzi. Publiczność i zespół powitał mnie bardzo serdecznie i to sprawiło, że zakochałem się w Madrycie i Hiszpanii. Kiedy musiałem jechać do Anglii, bardzo trudno było mi się zaadaptować, ponieważ tęskniłem za Madrytem. Dlatego z radością wróciłem w 2018 roku.
Najpierw byłeś w Atléti, a teraz w Realu. Myślisz, że ludzie to rozumieją?
Thibaut: Wiem, że jest to trudne do zrozumienia dla kogoś, kto kocha Atléti. Przez trzy lata, które tam grałem, dałem z siebie wszystko, aby wygrywać. Ale jestem sportowcem, to mój zawód i muszę się doskonalić i spełniać swoje marzenia, podejmując odważne decyzje. Oczywiście szanuję swoją przeszłość i nigdy o niej nie zapominam.
Jakie są Twoje plany na przyszłość?
Thibaut: Powiększanie rodziny, to pierwsza kwestia. I pomaganie ludziom, a to jest dla nas obojga najważniejsze. Wrócić dobrze po kontuzji i być w najlepszej formie. Rozwijać biznesy i nadal cieszyć się wspólnym życiem w Madrycie, z rodziną i pięcioma psami. Kocham sport i zawsze będę z nim związany, ale kiedy przejdę na emeryturę, widzę siebie trenującego bardziej drużyny młodzieżowe niż seniorów. To zbyt duża presja i zbyt dużo czasu poza domem. Myślę, że Mishel by mnie z niego wyrzuciła (śmiech).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze