Juande Ramos: W przegranym 2:6 Klasyku zdarzyły się dziwne rzeczy
Juande Ramos, były trener między innymi Realu Madryt, udzielił wywiadu portalowi Relevo. Przedstawiamy wypowiedzi Hiszpana dotyczące Realu Madryt, w których 69-latek szeroko opowiada między innymi o przegranym 2:6 Klasyku w 2009 roku.
Fot. Getty Images
– 2:6 z Barceloną było niesprawiedliwe, normalne czy było bolesną wpadką? Spójrz, mówię to z totalną naturalnością: 2:6 jest prawdą, ale to 2:6 było z Barceloną Guardioli, która wygrała sześć tytułów. Która w kolejnym sezonie wygrała 5:0 z Realem, będąc tą samą drużyną, co wcześniej! Tamta Barcelona była nieskończenie lepsza od Realu Madryt. Mieliśmy odwagę konkurować w tamtej lidze, ponieważ kiedy ja przyszedłem [9 grudnia 2008 roku – przyp. red.] mieliśmy 14 punktów straty. Kiedy doszło do tego 2:6 na Bernabéu [2 maja 2009 – przyp. red] byliśmy już na 4 punkty. Gdybyśmy wygrali, byłby punkt. Poświecenie i wysiłek, jaki zrobiła tamta drużyna, były ogromne. I dla mnie to jest satysfakcja. Rozumiem, że 2:6 z perspektywy kibica, madridisty, bardzo boli. Tak samo, jak boli mnie. Ale satysfakcja z tego, że wygraliśmy 19 spotkań, że zbliżyliśmy się do ostatniego momentu, jest ponad tym. Rozumiem, że profesjonalista postrzega to w ten sposób, a kibic w inny. Kibic jedyne co pamięta, to 2:6. Tamta Barcelona była lepsza od Realu Madryt, choć przyznanie tego boli.
– Schuster powiedział to samo i został zwolniony? Problem jest taki, że Schuster powiedział to, będąc trenerem Realu Madryt. A trener Realu Madryt nie może mówić pewnych rzeczy, nawet jeśli tak myśli. W tamtym czasie tracił 14 punktów, Real był 5. w tabeli i różnica była kolosalna. Doskonale rozumiem, że Schuster powiedział to, ponieważ w tamtym czasie taka była rzeczywistość. Ale są rzeczy, których nie można mówić i to kosztowało go posadę.
– Czy oglądałem jeszcze raz 2:6? Tak, tak, oglądałem.
– Raz czy kilka? Cóż, możliwe, że oglądałem to wiele razy, by przeanalizować, co się wydarzyło. A wydarzyły się dziwne rzeczy…
– Jakie? Rzeczy dziwne, ale jako że nie mam dowodów, to nie mogę o nich powiedzieć, ale wydarzyły się dziwne rzeczy.
– Czy mówię tak dlatego, że nie było aż takiej różnicy między zespołami, jak wskazywał wynik? Były poszczególne momenty. Wyszliśmy na prowadzenie 1:0 i w 5 minut dochodzi do dwóch przesadnych błędów, które odwracają wynik. Więc jest 1:2 i 1:3 po błędzie Lassa. Strata piłki, która stała się kolejnym golem. Od tego momentu może nie tyle mecz się skończył, ale dystans był już ogromny. Dla mnie ten mecz jest w tych 5-10 minutach od 1:0 do 1:2. I tam to widziałem, analizowałem i doszło do bardzo poważnych błędów, trudnych do wytłumaczenia.
– Tamta Barça była najlepszą drużyną, z jaką się mierzyłem? Bez cienia wątpliwości.
– Większy ból zadała nam porażka w tym Klasyku czy dwumecz z Liverpoolem? To były dwie trudne sytuacje dla takiej organizacji, jak Real Madryt. Ponieważ w tamtym czasie Liverpool też był drużyną nieskończenie lepszą. Fernando Torres, Gerard i spółka. Cały bukiet zawodników, którzy byli lepsi. Czasami powiedzieć to, będąc w Realu Madryt, jest trudno i ciężko. Jednak jak w każdej epoce, są generacje lepsze i gorsze. W tamtym momencie Real był w sytuacji, w której zmiana pokoleniowa miała dopiero nadejść. Było wielu bardzo dobrych zawodników, którzy mieli wybitne kariery, ale którzy byli już weteranami i na końcowym etapie. I to ma swoje przełożenie, to jasne.
– Sprowadzenie Fauberta? Nie przyszedłem do Realu w najbardziej odpowiednim momencie. Teraz, jeśli dasz mi możliwość, to chcę wyjaśnić jedną rzecz, ponieważ powiedziano w tym temacie wiele kłamstw. Real musiał sprowadzić zawodnika na prawą stronę i poprosiłem klub, Mijatovicia i Vicente Boludę, by sprowadzili Antonio Valencię. Był piłkarzem Wigan, który później podpisał kontrakt z Manchesterem United. Żądali chyba coś około 18 milionów euro plus jakieś bonusy za wypełnione cele. Może nawet więcej. Później zrobił karierę w United. To był zawodnik na skrzydło, o którego poprosiłem dyrekcję sportową. Nie mógł przyjść, ponieważ to była poważna kwota i trzeba było dużo wydać. I wtedy Portugal, który był sekretarzem technicznym, zaproponował zawodnika, który mógł zostać wypożyczony z West Hamu, którym był ten Faubert. Praktycznie go nie znałem. Ale przyleciał i finał był, jaki był. Piłkarz West Hamu, który nie gra w drużynie ze środka tabeli ligi angielskiej, przychodzi wzmocnić Real Madryt… Ten chłopak nie potrafił grać. I nie grał.
– Rozegrał 54 minuty? Dlaczego? Dlatego, że nie miał umiejętności na Real Madryt. Wtedy bardzo łatwo było powiedzieć: „To trener go chciał”. Trener nigdy nie prosił o tego piłkarza. Nie znał go. Znaczy Faubert był świetnym chłopakiem, ale mówię o aspektach sportowych.
– Szatnia Realu Madryt jest najtrudniejsza do zarządzania w porównaniu z innymi drużynami? Jest inna z tego punktu widzenia, że są w niej gwiazdy, których nie ma w żadnej innej drużynie na świecie. Kiedy trenujesz Real, najważniejsza jest umiejętność zarządzania nimi. Jak dyrektor w orkiestrze, bierzesz szatnię i ludzi, którzy tam są. To jest dużo ważniejsze niż trenowanie ich i uczenie piłkarskich aspektów. Bo czego masz ich niby nauczyć, skoro są najlepsi na świecie? Jeśli o to chodzi, to miałem dość dobre relacje z większością z nich i nie było żadnego problemu. Postawa sportowa była bardzo dobra, świetna. Może nie wygrywaliśmy 4 czy 5 golami w każdej kolejce, ale potrafiliśmy wyciągnąć wyniki do przodu. Do tego traciliśmy bardzo mało bramek.
– Czy któryś z zawodników tamtego Realu szczególnie mnie zaskoczył? Robben. Dlaczego? Grał w taki sposób, że w pewnym momencie zacząłem go porównywać do Messiego, ponieważ Messi jeszcze nie eksplodował w taki sposób, w jaki zrobił to później… 8 Złotych Piłek! To mówi wszystko. Robben, lewonożny, grał na tej samej pozycji, schodził z prawej, miał ten świetny dryblink, ten rajd, szukał bramki, schodząc do środka… Był bardzo dobry.
– W liście pożegnalnym do madridismo napisałem, że nie chciałem podpisywać dłuższego kontraktu? Czy powinienem zachować się bardziej egoistycznie? Nie. Wtedy doszło do zmiany prezesa [Vicente Boluda zastąpił Ramóna Calderóna – dop. red.] i ten, kto wchodzi, musi mieć czyste ręce, by wybierać. To, co powiedziałem, to że w sezonie, w którym byłem, zasłużyłem na przedłużenie kontraktu z uwagi na to, jak to wszystko się potoczyło. Jestem przekonany, że przy stabilnej sytuacji, w stabilnym klubie, z tym samym zarządem w momencie, w którym byłem, dostałbym ofertę przedłużenia kontraktu po wygraniu 10 czy 12 meczów. To było normalne. Jednak wszystko potoczyło się tak, jak się potoczyło, kiedy zakończył się sezon doszło do zmiany prezesa [przyszedł Florentino Pérez – dop. red] i co naturalne sprowadził swojego trenera. Jednak jestem pewien, że w stabilnej sytuacji dostałbym ofertę przedłużenia kontraktu.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze