Camavinga błyszczy na swojej preferowanej pozycji
Eduardo Camavinga notuje świetne występy na pozycji, którą lubi najbardziej i wykorzystuje kontuzję Tchouaméniego, by ugruntować swoje znaczenie w środku pola Realu Madryt.
Fot. Getty Images
Eduardo Camavinga urodził się między innymi po to, aby rozkochać w sobie Estadio Santiago Bernabéu. W meczu z Valencią ponownie dał pokaz swoich fizycznych i technicznych umiejętności. Wyglądał na niezwykle wszechstronnego zawodnika, wspieranego przez zawsze niezawodnego Toniego Kroosa, z którym lubi grać bardziej niż z kimkolwiek innym w kadrze. Zachwyca się nim na treningach i dobrze czuje się u jego boku podczas meczów. Zmiana pozycji spowodowana kontuzją Tchouaméniego przypadła mu do gustu. Nie było łatwo dorównać poziomowi rodaka, kluczowego na starcie sezonu, ale 21-latkowi się to udaje. Z piłką i bez niej, były zawodnik Rennes prezentuje swoją najlepszą wersję.
Przeciwko Valencii robił wszystko. Nawet podniósł kibiców z krzesełek na Bernabéu swoją indywidualną akcją w drugiej połowie. Rywale mogli go zatrzymać jedynie faulem. Według statystyk był trzecim zawodnikiem w meczu, który najczęściej był przy piłce (77 razy), zaraz za Kroosem (97) i Alabą (78). W liczbie odbiorów wyprzedził go jedynie wracający do formy Mendy: 9 do 7 dla starszego z Francuzów. Niestety Camavinga zobaczył też trzecią żółtą kartkę w ostatnich czterech meczach La Liga.
W oczekiwaniu na powrót Tchouaméniego Camavinga będzie mógł cieszyć się jeszcze kilkoma meczami na preferowanej przez siebie pozycji, czyli pomocnika. Czuje się związany z drużyną, ale liczba jego rozegranych minut jest mniejsza, niż by tego chciał. Dlatego jeszcze poważniej potraktował ostatnie spotkania, aby pokazać, że niezależnie od tego, jak dobrze radzi sobie jako boczny obrońca, jego miejsce jest w środku pola.
Ancelotti o tym wie. „Idealną pozycją Camavingi jest pivot” – powiedział trener na konferencji prasowej kilka dni temu. I nie tylko Włoch tak uważa. To przekonanie, które w Valdebebas można uznać za powszechne i które dostrzegają nawet jego koledzy z drużyny, choć w jego przypadku, dopóki jest na boisku, wszystko jest w porządku. Weterani, jak Modrić czy Kroos, dużo z nim rozmawiają, a on znalazł wśród Brazylijczyków i innych młodych zawodników, w tym Bellinghama, wsparcie w szatni. Zawarł przyjaźnie w języku angielskim. Mają podobne poczucie humoru i gust modowy.
A tym, który już dawno przekonał się o umiejętnościach Camavingi, jest Florentino Pérez. „Jesteś najlepszy” – często mu powtarza, odwiedzając treningi pierwszego zespołu lub szatnię po meczu. Z tego powodu postanowił przedłużyć z nim kontrakt, dzięki czemu mógł jeszcze raz okazać mu swoją miłość i uznanie. Osoby obecne na podpisaniu nowej umowy zauważyły szczególną radość u prezesa. Florentino nie chce już regularnie widzieć Camavingi na boku obrony i dał o tym znać Ancelottiemu.
Teraz Francuz musi udać się na zgrupowanie reprezentacji, gdzie po kontuzji Tchouaméniego również może zagrać tam, gdzie najbardziej lubi. Trójkolorowych czekają spotkania przeciwko Gibraltarowi i Grecji. Camavinga ma już pewne miejsce w klubie i kadrze, a teraz pozostaje mu tylko ustabilizować swoją pozycję w środku pola.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze