Z problemami, ale znów zwycięsko
Real Madryt pokonał na wyjeździe Bilbao w ramach 9. kolejki Ligi Endesa. Królewscy przedłużyli w ten sposób serię zwycięstw do siedemnastu. Dzisiaj jednak musieli się wyjątkowo natrudzić, żeby przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
Fot. Getty Images
Siedemnasta wygrana z rzędu. Koszykarze dalej są niepokonani w tym sezonie, chociaż zwycięstwo z Bilbao nie przyszło łatwo. Baskowie zaciekle walczyli i nie poddawali się, nawet kiedy wynik był dla nich bardzo niekorzystny. W ostatniej kwarcie byli nawet w stanie wyjść na kilkupunktowe prowadzenie. Królewscy wyszli z opresji i teraz mają przed sobą tydzień z podwójną kolejką Euroligi. Graczem dzisiejszego meczu został Campazzo. Na Argentyńczyka nie ma ostatnio mocnych.
Real Madryt od samego początku narzucił swój rytm gry i ani razu nie dał Bilbao wyjść na prowadzenie. Obecność Tavaresa dała madrytczykom przewagę przy zbiórkach i obniżyła skuteczność gospodarzy. Bilbao musiało się bardzo natrudzić, żeby wrzucić piłkę do kosza. Obrona Królewskich była szczelna, ale też nie wszystko wyglądało idealnie. Sporo było strat, a skuteczność, szczególnie rzutów za dwa punkty, mogłaby być lepsza. Te wady nie przesłoniły zalet i po 10 minutach Real Madryt prowadził, zostawiając rywali z dorobkiem zaledwie 11 oczek (11:20).
W drugiej kwarcie na parkiecie pojawili się zmiennicy i trochę jakość gry spadła. Kilka błędów na początku pozwoliło Bilbao na nabranie rozpędu i przewaga zaczęła topnieć. Kiedy Baskowie zbliżyli się na dwa oczka, Chus Mateo poprosił o czas i próbował coś zmienić. Efekt nie był pozytywny, bo już po chwili Bilbao doprowadziło do remisu (26:26), a następnie wyszło na prowadzenie. Dopiero to obudziło madrytczyków, ale nastroje ostudziła zepsuta siatka przy koszu. Konieczna była jej wymiana, co trochę trwało. Trochę lepiej ta przerwa zadziałała na Real Madryt, który schodził do szatni z prowadzeniem (33:36).
Po zmianie stron do akcji wróciła pierwsza piątka z jedną zmianą – Causeur zastąpił Abalde. Powtórzyła się sytuacja z pierwszej kwarty. Bilbao się pogubiło i notowało wiele strat przy niskiej skuteczności rzutów. Real Madryt to wykorzystał i zaczął odjeżdżać rywalom. Świetnie spisywał się argentyński duet Campazzo – Deck, ale kroku dotrzymywali im Musa z Causeurem. Dopiero w końcówce kwarty Bilbao się pozbierało i trochę zbliżyło się do madrytczyków (56:63).
Na początku czwartej kwarty Real Madryt uciekł na 10 punktów i się zatrzymał. Być może znów zbyt szybko uznał mecz za zakończony. Bilbao popisało się serią 14:0 i niespodziewanie objęło prowadzenie. Taki zimny prysznic podziałał na Królewskich, którzy zdali sobie sprawę, że w tym spotkaniu trzeba walczyć do końca. Campazzo wziął sprawy w swoje ręce i przewaga znów przeszła na stronę gości. W tym momencie dało o sobie znać doświadczenie Realu Madryt, który lepiej rozegrał końcówkę i dowiózł zwycięstwo do ostatniego gwizdka.
84 – Bilbao (11+22+23+28): Smith (9), Andersson (3), Renfroe (4), Rabaseda (2), Hlinason (0), Killeya-Jones (13), Reyes (7), De Ridder (6), Pantzar (15), Tsalmpouris (8), Kullamäe (17).
87 – Real Madryt (20+16+27+24): Abalde (3), Campazzo (21), Deck (12), Tavares (1), Musa (12), Causeur (12), González (0), Hezonja (11), Rodríguez (2), Poirier (6), Llull (2), Yabusele (5).
Poza kadrą znaleźli się:
• Rudy Fernández – decyzja trenera wynikająca z rotacji (jego miejsce zajął Hugo González)
• Carlos Alocén – trenuje z drużyną, ale ciągle czeka na powrót po kontuzji
• Eli Ndiaye – złamana kość nosa
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze