„Na treningach zobaczyłem, że nie mam poziomu na Real Madryt”
Wychowanek Realu Madryt, Juanfran Moreno, w związku z oficjalnym zakończeniem swojej piłkarskiej kariery udzielił wywiadu dziennikowi MARCA. W jego trakcie wrócił wspomnieniami do czasów, gdy pod okiem Manuela Pellegriniego i następnie José Mourinho próbował swoich sił w pierwszym zespole Królewskich.
Fot. Getty Images
Jak mijają ci te dni po ogłoszeniu zakończenia kariery? Trudno jest się zaadaptować?
Nic z tych rzeczy. Decyzję miałem podjętą już od kilku miesięcy. W Oviedo dałem jeszcze jedną szansę futbolowi i nie wyszło to dobrze. Wiedziałem, że docieram do końca. Mimo wszystko w trakcie lata wierzyłem w to, że mogę to zakończyć w lepszy sposób, wciąż grając. Jednak gdy z żoną i z córkami osiedliliśmy się w Sewilli, zdałem sobie sprawę z tego, że nie ma sensu tego ciągnąć. Mam wewnętrzny spokój, jestem w najlepszym momencie swojego życia.
Patrząc wstecz, jesteś zadowolony ze swojej kariery?
Moja kariera jest niesamowita. Do prawie 17. roku życia grałem w CD Avance i osiągnąłem to, że mogłem żyć z futbolu. Grałem na najlepszych stadionach, rozegrałem 197 meczów w Primera División za najlepszych czasów Messiego i Cristiano, chciałem zdobyć doświadczenie za granicą i okazało się to pełnym sukcesem… Bardzo doceniam to wszystko, co osiągnąłem, ponieważ było bardzo trudno. Wiedziałem, jaki poziom jestem w stanie osiągnąć, potrafiłem się z tym pogodzić i zawsze dawałem z siebie wszystko.
Po awansie z Villarrealem B zainteresował się tobą Real Madryt – przeszedłeś do Castilli, w której na początku nie grałeś zbyt dużo. Czy w pewnym momencie straciłeś nadzieję i byłeś bliski odejścia?
Tak, w Realu Madryt miałem wrażenie, że coś mi ucieka. Do marca rozegrałem tylko trzy mecze w pierwszym składzie w Segunda B. Później przyszła szansa na treningu pierwszego zespołu – to zmieniło moją sytuację w Realu Madryt i dało mi nową szansę w futbolu. W tamtym momencie nie grałem praktycznie nic i jeden z pracowników przekazał mi, że klub planuje pozwolić mi odejść. Miałem jeszcze dwa lata kontraktu, ale mieli mnie sprzedać. Potrafiłem jednak wykorzystać tę szansę.
Jak wyglądało to powołanie do pierwszego zespołu?
Ja byłem całkowicie spalony, nie liczyłem się nawet na treningach. Pierwszy zespół potrzebował jednak trzech dodatkowych zawodników. Wytypowano tę trójkę, której trener Castilli w ogóle nie uwzględniał przy meczu, nie znaleźlibyśmy się nawet w kadrze. Widziałem, że dla mnie to szansa na to, aby świetnie spędzić czas u boku takich zawodników jak Raúl, Guti, Cristiano, Benzema… To było niczym sen. Potraktowałem to jako życiową szansę, wyszło mi niesamowicie i zostałem na treningach z nimi do końca sezonu. Od tamtej pory rozegrałem wszystkie mecze w Castilli i nawet zdobyłem kilka bramek.
I na wiosnę 2010 roku debiut w pierwszym zespole na Bernabéu. Co pamiętasz z tamtego dnia?
Było 2:2. W tamtych czasach były jeszcze tylko trzy zmiany, ja grałem na skrzydle i drużyna potrzebowała świeżego wejścia. Zszedł Gago, a w ramach ofensywnej zmiany w jego miejsce wszedłem właśnie ja. Wygraliśmy po magicznym wyskoku Cristiano. Mam zachowane wspólne zdjęcie z tego meczu z Ramosem i Cristiano. To było niezapomniane.
Odchodzi Pellegrini i przychodzi Mourinho…
W pierwszym momencie nie była to dla mnie pozytywna wiadomość, ponieważ Pellegrini już mnie znał i to właśnie u niego zostałem na treningach. Mourinho był ważny w mojej karierze, ponieważ to on przestawił mnie na bok obrony. Przed jednym z meczów pretemporady patrzę na skład i widzę, że jestem wystawiony na boku obrony. Byłem zaskoczony i powiedziałem mu: „Nigdy tam nie grałem, nie wiem, jak to wyjdzie”. Odpowiedział mi: „Na pewno dobrze. To jest twoja pozycja, jestem tego pewny”. I później przez całą swoją karierę grałem już na boku obrony.
U Mourinho przepracowałeś dwie pretemporady w Stanach Zjednoczonych. Jak to jest dzielić szatnię z Cristiano, Kaką, Benzemą?
To przyprawia cię o zawrót głowy. Wiesz, że nie jesteś na tym poziomie. To było dla mnie coś niezapomnianego, niczym zdobycie tytułu. To dla mnie wielka duma, że mogę mówić, iż dzieliłem szatnię również z takimi ludźmi jak Carvajal, Nacho, Joselu czy Morata, że grałem u boku zawodników, którzy wygrali pięć Lig Mistrzów i są legendami Realu Madryt. Podejście z ich strony było rewelacyjne. Zapraszali cię na kolacje, piłeś sobie razem z nimi kawę, mogłeś z nimi pograć na playu… Są wielcy zarówno na, jak i poza boiskiem.
Wciąż grałeś w Castilli i w 2012 roku jako wielka drużyna awansowaliście do Segunda. To była najlepsza generacja Castilli, jaką kiedykolwiek widziałeś?
Bezapelacyjnie. To prawda, że mamy również Quintę del Buitre, ale tutaj nie mówimy tylko o piątce, ale o dziesięciu czy dwunastu zawodnikach, którzy rozegrali wielkie kariery. To bez wątpienia najlepsza generacja. Tak wielu, tak dobrych, wszyscy razem… Byli tam zawodnicy, co do których wiedziałeś, że będą grać w pierwszym zespole. Gdy po raz pierwszy zobaczyłem Carvajala… Od razu pomyślałem sobie, że to nowy prawy obrońca Realu Madryt na następne piętnaście lat. Byłem co do tego pewny. Podobnie było z Sarabią, Nacho, Lucasem, Moratą, Joselu, Jesé, później z Casemiro, Fabinho… Wiedziałeś, że zajdą daleko, ponieważ mieli to coś.
Wciąż utrzymujesz z nimi kontakt?
Przede wszystkim z Carvajalem i Joselu. Łączy nas poza piłkarska przyjaźń naszych żon i rodzin. Podziwiam ich, jak długo utrzymują się na takim poziomie. Z Moratą również utrzymuję kontakt. To wciąż ten sam chłopak z wielkim sercem, który grał w Castilli. To była niesamowita grupa ludzi.
Mówisz, że utrzymujesz kontakt z Joselu. Co ci teraz opowiada? Rozmawiacie o jego powrocie do Realu Madryt i związanej z tym presją?
Możliwe, że w tym wieku zaczynasz już myśleć, że ta szansa nigdy nie nadejdzie, ale on zawsze pracował, aby zajść jak najdalej i nigdy nie tracił nadziei. Rozmawiałem z nim i powiedziałem mu, że zdobędzie 20 bramek. Niedawno wysłałem mu wiadomość, że chyba go nie doceniłem. Gdy debiutował w reprezentacji, to napisałem mu, że stawiam na jego bramkę i tak też było. To wielki człowiek z wielką rodziną i bardzo się z jego powodu cieszę, ponieważ wiem, jak razem ze szwagrem się tym wszystkim cieszą.
Żałujesz tego, że nie udało ci się bardziej ustatkować w Realu Madryt?
Nie, ponieważ pogodziłem się z tym, że nie mam poziomu na Real Madryt. Podczas tych dwóch lat wspólnych treningów z pierwszym zespołem zobaczyłem, że to nie mój poziom. Trzeba umieć się z tym pogodzić i po prostu spróbować wyciągnąć maksimum ze swojej kariery. Gdybym myślał o tym, aby ustatkować się w Realu Madryt, to byłby to dla mnie powód do frustracji, ponieważ widziałem, że tam nie dojeżdżam. Gdy zaczynasz, musisz wiedzieć, gdzie jest twoja granica. To nie był mój cel, moim celem była kariera w Primera División.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze