Real obserwuje Kubo, ale nikt nie chce powtórki z Ødegaarda
Królewscy mogą latem pozyskać Japończyka za połowę ceny, ponieważ zachowali 50% praw do zawodnika, którego klauzula odejścia wynosi 60 milionów euro, a kontrakt z Realem Sociedad wygasa w 2027 roku.
Fot. Getty Images
Take Kubo stał się jednym z odkryć tego sezonu w La Lidze. Jego świetny początek, z pięcioma golami i dwiema asystami dla Realu Sociedad, sugeruje, że spełnia oczekiwania. Że zaczyna stawać się gwiazdą, na którą zapowiadano go w drużynach młodzieżowych i która zmotywowała Barcelonę i Real Madryt do podpisania z nim kontraktu. Królewscy zachowują pewną kontrolę nad sytuacją i śledzą każdy krok Japończyka, informuje Relevo. On sam jasno mówi też o tym, czego chce w przyszłości.
Pierwszą rzeczą, którą należy zauważyć, jest to, że wszystkie hipotezy pozostają otwarte na następny sezon. Kubo jest szczęśliwy w San Sebastián, mieście, w którym czuje się jak w domu, a pozostanie w Realu Sociedad, z którym ma kontrakt do 2027 roku, jest prawdopodobną opcją. Wie jednak, że jego rozwój i występy wzbudziły zainteresowanie dużych klubów w Europie, w tym Realu Madryt. Oferty dotrą do jego skrzynki pocztowej raczej wcześniej niż później. Wtedy też podejmie decyzję.
Real Madryt zachowuje 50% praw do Take, a także prawo pierwokupu, które pozwala im mieć ostatnie słowo w sprawie ewentualnej zmiany scenerii. Jeśli baskijski klub zaakceptuje ofertę za zawodnika, Real Madryt będzie miał kilka dni na podjęcie decyzji, czy wziąć go za połowę ceny. Jego klauzula wynosi 60 milionów euro, więc w najgorszym przypadku musieliby zapłacić 30 milionów euro, aby sprowadzić go z powrotem.
W Madrycie uważają to za dobrą okazję na przyszłe lato. Utalentowany zawodnik i cena poniżej jego wartości rynkowej, ponieważ aktualnie jest wyceniany na 50 milionów euro. Pasuje zarówno pod względem sportowym, jak i finansowym. Ale gracz, który wciąż ma złudzenie, że może odnieść sukces w Madrycie, nie chce powtórzyć błędu Martina Ødegaarda.
Norweg, który wrócił na Santiago Bernabéu po tym, jak zabłysnął w San Sebastián, po sześciu miesiącach stracił cierpliwość, widząc na własne oczy, jak Modrić i Kroos są nie do zastąpienia i że jego sytuacja się nie zmieni. Zapragnął blasku fleszy i w styczniu odszedł do Arsenalu.
Kubo jest w podobnej sytuacji i wie, jak drogie są minuty w klubie i byłby skłonny o nie walczyć, jeśli trener wykazałby prawdziwe zainteresowanie jego pozyskaniem. Nie chce przychodzić na ławkę, jak to miało miejsce z innymi młodymi zawodnikami, z których ostatnim jest Brahim. Priorytetem jest dla niego projekt sportowy, w którym czuje się ważny.
Mimo to jest przekonany o swoim talencie do odgrywania ważnej roli w każdej drużynie. „Im wyższy poziom jego kolegów z drużyny, tym bardziej on błyszczy”, mówi osoba, która dobrze zna zawodnika. Sam Imanol powiedział to samo po świetnym meczu Japończyka na Santiago Bernabéu. Na razie piłkarz skupia się na tym, by odnieść sukces przez kolejny rok w niebiesko-białych barwach Realu. Próbie powtórzenia wyników w La Lidze i walce w najlepszych europejskich rozgrywkach oraz w Copa del Rey.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze