Advertisement
Menu

Reguła nie potwierdza wyjątku

W meczu ósmej kolejki La Ligi Real Madryt wygrał na wyjeździe z Gironą 3:0. Po kiepskim pierwszym kwadransie Królewscy w ciągu 5 minut strzelili 2 gole za sprawą Joselu i Auréliena Tchouaméniego. W drugiej połowie trzecią bramkę zdobył Jude Bellingham.

Foto: Reguła nie potwierdza wyjątku
Fot. Getty Images

Real Madryt nie jechał do jaskini lwa, jednak siedem wcześniejszych kolejek to wystarczająca próba, by powiedzieć, że lider to bardzo mocna drużyna. Girona na tej pozycji wydawała się anomalią, ale dziś – przynajmniej na jakiś czas – ten stan staje się historią. Ale od początku, bo od pierwszego gwizdka sędziego Królewscy najwyraźniej wychodzili z innego założenia. W pierwszym kwadransie nie istnieli, podziwiali tylko to, jak grają gospodarze, którzy zdążyli stworzyć dwie bardzo groźne okazje pod bramką Kepy.

Otrząśnięcie się Realu Madryt było jednocześnie lodowatym prysznicem dla Katalończyków. Rewelacyjne zachowanie Bellinghama (świetna asysta do Joselu) i Tchouaméniego, który zgubił krycie i uderzył nie do obrony, dały dwubramkowe prowadzenie. Gospodarze nie potrafili się z tego podnieść. Mieli piłkę, ale nie mieli sytuacji. Real grał mądrze już niemal do końca meczu, a w drugiej połowie, znów za sprawą Joselu-Jude, podwyższyć prowadzenie i ustalić wynik meczu.

Wynik jest rewelacyjny i prawdopodobnie to coś, co cieszy dziś najbardziej. Można też się cieszyć, że Ancelotti trafił ze składem. Postawienie na Camavingę na boku obrony, Kroosa czy Joselu nie były przecież oczywistymi wyborami, a każdy z nich spisał się w tym meczu co najmniej dobrze. W świetnej dyspozycji był też Tchouaméni, który nie tylko strzelił gola, ale świetnie spisywał się w obronie – a za to trzeba wyróżnić też Camavingę.

Nie wszystko było w tym meczu dobre. Początek i koniec nie mogły nam się podobać i to z dwóch zupełnie innych przyczyn. W pierwszych minutach Królewscy spali i trudno było zrozumieć, dlaczego zachowują się akurat w taki sposób. Girona dominowała, atakowała i zagrażała. Przy nieco mniejszym szczęściu po 10 minutach mogło być 2:0 dla gospodarzy. W końcówce całkowicie odcięło prąd Nacho, który w brutalny sposób sfaulował Portu i w pełni zasłużenie wyleciał z boiska. Trudno zrozumieć, o co chodziło Hiszpanowi, a szkoda jest tym większa, że na środku obrony nie możemy narzekać na kłopoty bogactwa.

Girona FC – Real Madryt 0:3 (0:2)
0:1 Joselu 17' (asysta: Bellingham)
0:2 Tchouaméni 21' (asysta: Kroos)
0:3 Bellingham 71' (asysta: Joselu)

Girona: Gazzaniga; Yan Couto, Eric García, David López (60' Portu), Blind, Miguel Gutiérrez; Aleix García, Yangel Herrera (87' Jhon Solís); Cyhankow (46' Valery), Savinho (79' Pablo Torre); Dowbyk (60' Stuani)
Real Madryt: Kepa; Carvajal, Rüdiger, Nacho (czerwona kartka w 94. minucie), Camavinga; Tchouaméni, Valverde (87' Brahim), Kroos, Bellingham (74' Ceballos); Vinícius (68' Rodrygo), Joselu (87' Lucas)

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!