Girona kamieniem w bucie Realu Madryt
Girona to drużyna, z którą Real Madryt ma najniższy odsetek zwycięstw w całej historii swoich występów w La Lidze. Wynosi on jedynie 33%.
Fot. Getty Images
Sześć meczów to za mało, aby wyciągnąć daleko idące wnioski, ale wystarczą, aby zobaczyć, czy zespół czuje się komfortowo na tle danego rywala. Patrząc statystycznie, Girona to najtrudniejszy dla Realu Madryt przeciwnik w historii La Ligi, gdyż Królewscy wygrali z nim zaledwie 33% spotkań (dwa mecze), a do tego ponieśli trzy porażki zanotowali jeden remis.
Pierwsza wizyta Realu Madryt na Montilivi miała miejsce w środku tsunami związanego z referendum niepodległościowym w Katalonii pod koniec października 2017 r. Rozegranie meczu wisiało na włosku, biorąc pod uwagę napiętą atmosferę wydarzenia, które później odbyło się bez większej liczby incydentów. Los Blancos musieli jednak zmienić swoje rutyny, korzystając z autobusu bez emblematów klubowych i maksymalnie ograniczyć swoją ekspozycję w mieście. Wizyta Królewskich zbiegła się jednak także z uroczystościami patrona miasta, Św. Narcyza, co dodało temu wydarzeniu świątecznej atmosfery. Girona triumfowała dzięki bramkom Stuaniego i Portu w drugiej połowie i była w stanie pokonać Real trzech Lig Mistrzów z rzędu z Zidane’em na ławce.
Jedyne zwycięstwo Realu na Montilivi miało miejsce w sierpniu 2018 roku, kiedy drużynę prowadził Julen Lopetegui Goście wrócili do stolicy z kompletem punktów po dwóch rzutach karnych wykorzystanych przez Ramosa i Benzemę oraz bramce Bale'a i kolejnej Karima. Jednak przedmeczową i pomeczową dyskusję zdominowały kontrowersje przy wyborze bramkarza, gdyż w składzie znalazł się Keylor Navas, pomimo transferu Thibo Courtoisa. Był to jeden z najlepszych meczów Królewskich za krótkiej i nieudanej przygody Lopeteguiego.
Kilka miesięcy później, z Santiago Solarim na ławce, Real poniósł swoją drugą porażkę z Gironą, a tym razem na Santiago Bernabéu. Po raz kolejny Katalończycy odwrócili losy meczu po wcześniejszym golu Królewskich (Casemiro) i znowu dzięki Stuaniemu i Portu. Mecz przerwał passę pięciu kolejnych zwycięstw w lidze i był preludium do ogromnego kryzysu Los Blancos w lutym 2019 r., gdy odpadli z Ajaxem w 1/8 finału Ligi Mistrzów, a także dwukrotnie przegrali z Barceloną (w Copa del Rey i La Lidze). Ówczesny sezon „zakończył się” w lutym.
Po czterech latach gry Girony w drugiej lidze, w zeszłym sezonie doszło do kolejnych pojedynków. Katalończycy zremisowali na Bernabéu po rzucie karnym podyktowanym za rzekomą rękę Marco Asensio. Nawet Carlo Ancelotti dosadnie skomentował tę decyzję na konferencji prasowej. „Nie lubię rozmawiać o sędziowaniu, ale dzisiaj to zrobię. Sytuacja jest jasna, to nie jest rzut karny, bo Marco nie dotknął piłki ręką. Rozmawiałem z Asensio i on mówi, że trafiono go w klatkę piersiową. To prawda, że lewa ręka była w trochę dziwnej pozycji. Jeśli dotknęłaby piłki, to można by mieć wątpliwości, ale on po prostu nie dotknął jej ręką. Wymyślili to!” – powiedział wściekły Włoch. Pamiętał też, że bramka Rodrygo na 2:1 nie została uznana z powodu możliwego faulu na bramkarzu Gazzanidze…
Do ostatniego starcia doszło 25 kwietnia tego roku. Był to mecz, w którym Taty Castellanos aż czterokrotnie pokonał Andrija Łunina. To spotkanie pogłębiło wątpliwości co do ukraińskiego golkipera, które mimo wszystko został na obecny sezon i po poważnej kontuzji Courtois jest zmiennikiem Kepy. Miejmy nadzieję, że w sobotni wieczór Królewscy przegonią demony znad stadionu Girony i wrócą do Madrytu z trzema punktami.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze