Luki w planie
Starcie na Metropolitano uwypukliło wszelkie bolączki Realu Madryt. Przed meczem z Atlético Królewscy mogli pochwalić się kompletem zwycięstw, jednak za siódmym razem przytrafiła się pierwsza porażka, z którą siła rzeczy wiązała się krytyka.
Fot. Getty Images
Po klęsce z rywalem zza miedzy Ancelottiemu zarzucano błędne decyzje personalne oraz ogólnie zły występ znakomitej większości piłkarzy. Nie oszczędzono w zasadzie nikogo. Gdyby jednak należało wyróżnić jeden główny problem, prawdopodobnie byłyby to kulejące bronienie na skrzydłach. Aż pięć z sześciu goli straconych w tym sezonie przez Królewskich padło po dośrodkowaniach z bocznych sektorów boiska. Jako pierwszy po takiej akcji na listę strzelców wpisał się Arribas. Dwa tygodnie później Mayoral zdobył jedyną bramkę, która nie wzięła się po błędzie Realu na skrzydle. W konfrontacji z Realem Sociedad Barrenetxea skorzystał z dośrodkowania Kubo. Następnie zaś wszystkie trzy gole dla Atlético padły po centrach z prawej strony.
Po ostatnim gwizdku w derbach Simeone przyznał, że jego podopieczni celowo szukali akcji skrzydłami, ponieważ do tego skłoniła ich wcześniejsza analiza słabych punktów rywala. Nieudana współpraca stoperów z bocznymi obrońcami sprawia, że Królewscy są wyjątkowo podatni na zagrania z bocznych sektorów. W takich meczach brak Courtois i Militão jest aż nadto widoczny. Za Belga do składu wskoczył Kepa, który ma dobry refleks, jednak nie umie narzucić swoich warunków w powietrzu. Za Brazylijczyka do klubu nie trafił zaś nikt. Alaba jest świetnym defensorem, ale nigdy nie imponował ani wzrostem, ani siłą. Boki obsadzone przez Frana i Carvajala odejmują natomiast wzrostu.
Tak naprawdę problem tyczy się jednak nie tylko formacji obronnej. Tak dużą liczbę groźnych dośrodkowań ze strony rywali prowokuje także nowe ustawienie. Pod tym względem dzieje się to, czego Ancelotti obawiał się najbardziej. Romb pozostawia autostrady na skrzydłach, co daje się we znaki zwłaszcza bocznym obrońcom. Trener i jego sztab starają się znaleźć na to lekarstwo, choć sami jako pierwsi zdawali sobie sprawę z najsłabszego punktu tego schematu taktycznego.
Podczas przedsezonowych sparingów w USA Ancelotti kładł duży nacisk na poprawę gry defensywnej. Mowa zwłaszcza o unikaniu sytuacji sprzyjających błędom w ustawieniu. Kłopot polega na tym, że luki w taktyce Realu zaczynają coraz częściej dostrzegać przeciwnicy, co naturalną koleją rzeczy sprawia, że drużynie trudniej unikać groźnych sytuacji. Kubo i Lino najdobnitniej obnażyli słabości Realu.
Zmian w ustawieniu mimo wszystko nie należy się spodziewać. Szkoleniowiec ma zamiar pozostać przy rombie, a porażka z Atlético nic w tym aspekcie nie zmieni. Każda porażka jest dodatkowym kamieniem w plecaku Ancelottiego. Włoch jest jednak przyzwyczajony do podobnych reakcji po przegranych. Nowe ustawienie nie każdemu przypadło do gustu, bo jest to też w praktyce niemożliwe. Już dziś Real czeka jednak kolejny sprawdzian, tym razem rywalem będzie Las Palmas.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze