Prezes La Ligi: Nie ma szans na pogodzenie się z Florentino Pérezem
Javier Tebas udzielił wywiadu telewizji Movistar+. Przedstawiamy najważniejsze wypowiedzi prezesa La Ligi z tego spotkania z dziennikarzami.
Fot. Getty Images
– Oczekiwałem takiego końca Rubialesa? Myślałem, że któregoś dnia Rubiales się skończy. Że któreś z jego potknięć czy działań będzie musiało przynieść konsekwencje. Nigdy nie wiedziałem, kiedy to się stanie. Powiedziałbym, że przez tych 5 lat, przez które rządził, mogły mi się dłużyć, ale coś takiego musiało się wydarzyć. W świecie federacyjnym trudno o zmianę prezesa, ale coś w końcu musiało to skończyć. To nie było miłe dla nikogo na czele z marką Hiszpanii i naszego futbolu na świecie.
– Czy wesprę kogoś w walce o fotel prezesa Federacji? Nie. To bardzo poważny kryzys hiszpańskiego futbolu i to świat federacji oraz związków regionalnych musi podjąć tę decyzję. To oni muszą mieć jasność co do wyboru. Przekażemy nasze opinie, jeśli ktoś o nie zapyta, ale nie będziemy promować żadnych kandydatów jako La Liga. Jeśli jakiś klub będzie chciał to zrobić, zrobi to samodzielnie.
– Jak rozwiązalibyśmy Sprawę Negreiry, gdyby zależało to od La Ligi? Powiedziałem to zaraz po wybuchu sprawy, że jest przedawniona i zinterpretowano to jako chęć ucieczki od tego tematu. Tłumaczyłem, że tak nie było. Należy podkreślić, że sama próba wpływu na sędziego to już jest przestępstwo korupcji sportowej. Powiedział to sam sędzia śledczy w swoim ostatnim orzeczeniu. My musielibyśmy otworzyć postępowanie dyscyplinarne i nasz sędzia dyscypliny społecznej podjąłby odpowiednią decyzję. A kary w tych postępowaniach wahają się od ostrzeżenia po degradację. Poszlibyśmy taką drogą.
– Czy miałbym odwagę zdegradować Barcelonę? Nie decydowałby o tym prezes. Zdecydowałby o tym sędzia dyscypliny społecznej, a klub miałby możliwość odwołań w sądach. Dotychczas sądy potwierdzały nasze decyzje o degradacjach. Ja mogę tylko coś zaskarżyć, nie ja podejmuję te decyzje.
– Na czym skończy się Sprawa Negreiry? Pozostaje długa droga śledcza, ale sądzę, że są zachowania, które nie mają wytłumaczenia. Powinno się to wyjaśnić i jeśli nie będzie wyjaśnień, to skończy się to karami. Nie wiem, czy dla Barcelony, bo w sprawie Osasuny widzieliśmy, że skazano działaczy, ale nie skazano klubu. Nie wiem, czy tu będzie tak samo. Jest wiele zmiennych. Wszyscy mogą zostać ułaskawieni. Potrzeba jednak wyjaśnić wiele zachowań. Śledztwo trwa, jest aktywne, my też jesteśmy aktywni w dostarczaniu dowodów i zobaczymy, jak to się skończy. Rozwiązań jest wiele, ale należy dostarczyć jeszcze wiele wyjaśnień.
– La Liga wydała na transfery najmniej z wielkich lig? Możemy przeanalizować sytuację każdej ligi. Moim zdaniem Premier League krwawi stratami. Pewnego dnia zrobimy analizę, jak toczą się losy piłkarzy, których tam się kupuje za 100 milionów i potem cały czas się nimi obraca. Nie chcę podawać przykładów, ale wielu z nich mogło być przecenionych. Angielska liga zbudowana jest na stratach. W ciągu ostatnich 5 lat stracili ponad 5 miliardów euro, a my nie przekroczyliśmy nawet 400 milionów euro straty. To liga finansowana powiększaniem kapitału przez właścicieli, by pokryć straty. My moglibyśmy zrobić taki model, wpuścić szejków i Amerykanów, wejść w straty i może nie bylibyśmy na poziomie Premier, ale bylibyśmy na pewno w połowie ich wydatków. To nie jest model, jakiego chcemy. Ten model dodatkowo zaszkodziłby Realowi i Barcelonie, które nie mają jednego właściciela, więc nie mieliby nikogo, kto pokryłbym im te straty. Kluby mogą zmienić model, ale myślę, że będziemy bronić naszego ekosystemu. My 10 lat temu mieliśmy 700 milionów euro długu podatkowego, to była hańba. ZUS-owi byliśmy dłużni 100 milionów euro, kolejne 100 milionów euro w ramach pensji dla piłkarzy. Nie chcę tego w La Lidze. Jeśli kluby chcą, to zmienią model.
– My możemy porównywać się tylko do Bundesligi. My i oni to jedyne ligi zrównoważone finansowo. Jedyna różnica między nami jest taka, że Barcelona historycznie była aktywnie transferowo, a od 2-3 lat przez swoją sytuację finansową nie jest tak aktywna. Bundesliga po raz pierwsza dokonała też tak nadzwyczajnego transferu jak Kane. Włosi wydali więcej od nas, ale w ostatnich 5 latach stracili 3 miliardy euro i dodatkowo rząd odroczył im setki milionów długu podatkowego z czasów pandemii. My mamy pokryte wszystkie długi podatkowe. Przy tym Włosi mają bardzo interesujące przepisy podatkowe dla zagranicznych zawodników. Wydają na podatki od pensji połowę tego, co wydają kluby w Hiszpanii. W Hiszpanii do każdego miliona euro netto trzeba dołożyć kolejny milion euro w ramach podatku. We Włoszech tylko połowę tej kwoty. A we Francji 70% wydatków na pensje w lidze należy do PSG, które wydaje najwięcej na transfer. By pokryć swoje straty, musieli sprzedać piłkarzy do Arabii Saudyjskiej za pieniądze, które mogły wyłożyć tylko tamte kluby. Reszta klubów na czele z Marsylią czy Lyonem ma nadzwyczajne straty. Na końcu przy różnych modelach w ostatnich 10 latach 60% trofeów w rozgrywkach europejskich, gdzie wszyscy się mierzymy, należało do La Ligi.
– Dwójka gigantów w La Lidze przykrywa resztę? Nie. Liga jest konkurencyjna, jeśli mistrz zdobywa poniżej 90 punktów. W Anglii City wygrało chyba 5 z 6 ostatnich sezonów. Były tam sezony ze 100 punktami. W Niemczech nawet nie wiem, ile lat z rzędu wygrywa Bayern. We Włoszech była seria Juventusu zanim przyszło Napoli. W Hiszpanii w ostatniej dekadzie mieliśmy tytuły Realu, Barcelony i Atleti.
– Stan finansowy Barcelony? Poprawiła znacząco swoją sytuację pod względem budżetu płacowego. To było duże poświęcenie i to był prawdziwy problem. Wykonali wysiłek, ale ciągle zostaje im jakiś wysiłek na kolejny sezon. Potrafili jednak sprowadzić konkurencyjnych piłkarzy. Transfery zimą? To zależy od odejść piłkarzy i oszczędności. Ciągle nie są w zasadzie 1:1 Finansowego Fair Play.
– Czy rozumiem dlaczego Barcelona pozostaje w Superlidze? Nie, ale to decyzja Barcelona. Nie rozumiem tego, ale nie zmienia to mojego nastawienia do Barcelony. Nie mogę przy tym powiedzieć, że szanuję tę decyzję, bo Superliga bardzo szkodzi ligom krajowym. Oni uważają, że to najlepszy sposób na ochronę ich interesów.
– Czy Superliga jest możliwa? Jak powtarzam, Florentino nigdy nie przegrywa. Nie przegrywa w niczym. Nawet gdy przegra o coś w sądzie, wydaje się, że wygrał. Zawsze istnieje szansa. Zamysł Superligi nie pojawił się w 2021 roku. Pojawił się na początku wieku w tej grupie G8 czy G12. Oni już wtedy o tym myśleli. Superliga to zamysł ideologiczny, w którym to wielkie kluby mają rządzić w Europie. Sądzę, że ryzyko dalej istnieje. Powtarzam też, że istnieje ta Superliga Realu i Barcelony z firmą A22, ale także moim zdaniem Superliga Stowarzyszenia Europejskich Klubów w slow motion, jak to nazywam. Te kluby też powoli przejmują władzę nad decyzjami w europejskim futbolu.
– Istnieje jakakolwiek szansa na pogodzenie się Florentino Péreza z Javierem Tebasem? Popatrzmy... Szanuję go jako wielkiego prezesa Realu Madryt. Chodzi o to, że nigdy nie mogę się zgodzić z jego sposobem myślenia, pomysłami i ideologią na futbol profesjonalny. Nie mogę zgadzać się z tymi działaczami, którzy chcą, by to wielcy podejmowali decyzje i dzielili się szczątkami z małymi na zasadzie solidarności. Ja wierzę w model La Ligi, gdy klub ma jeden głos i podejmujemy działania na podstawie większości w tajnych głosowaniach. Potrzebujemy równowagi między klasami, nikt nie może rządzić sam. Tego chcę w Europie poprzez UEFA. Nie ma szans na pogodzenie się, bo to różnica kulturowa. To jest tak, jakbym zapytał, czy oddasz mi swój dom. [prowadzący odpowiada, że nie] Więc nic się nie zmieni, różnica między nami jego ogromna.
– Ta sytuacja z Florentino mnie męczy? Tak, ale to mój obowiązek. Mi byłoby dużo wygodniej i lepiej, gdybym trzymał się z Florentino i był wobec niego politycznie poprawny. Na pewno wtedy moja rodzina i ja mielibyśmy dużo mniej nieprzyjemności, gdy rano czytamy media. Jednak ponad tym jest to, w co wierzysz i to, co naprawdę jest dobre dla La Ligi. Działamy zgodnie z wolą większości z tajnych głosowań. Gdybym nie chciał krytyki ze strony Florentino, robiłbym te rzeczy inaczej, ale to byłoby niezgodne z moimi wartościami i sposobem bycia.
– Narzekanie na kamery w szatni? Zgodzili się wszyscy poza jednym klubem [Realem Madryt]. Jeśli trenerzy się skarżą, niech zobaczą na rozwój innych dyscyplin czy nawet innych lig piłkarskich. Trzeba dostosować się do tego, co wchodzi na rynek. Ja nie wypowiadam się o nowych systemach treningowych, bo to nie moja działka. Oni muszą zrozumieć, że my chcemy, by widz i kibic cieszyli się tym, co oferują im inne dyscypliny.
– Czy jestem zwolennikiem upubliczniania rozmów sędziów z VAR-em? Tak. Na żywo lub opóźnionych. Prosiliśmy o to i znowu będziemy prosić. Prosimy też o możliwość minutowych wywiadów z sędziami w telewizji po meczu. To zależy od Komitetu Arbitrów, jego szefa Mediny Cantalejo i szefa Federacji. My będziemy to proponować. We Włoszech Federacja będzie wypuszczać co tydzień rozmowy z sędziami. Widziałem też, że we Francji są wywiady po meczu z sędziami, by tłumaczył swoje decyzje. Mam nadzieję, że nam też się to uda.
– Dwa gole widmo w poprzedniej kolejce i temat goal line technology? To nie były gole widmo, to po prostu nie były gole. Sędziowie mają doświadczenie w ocenie tych akcji i mamy doskonałą kamerę na linii bramkowej. Widać, że piłka nie wpada. Goal line technology to nie jest temat finansowy. To temat wykorzystania technologii. W sezonie mamy 4-5 takich sytuacji, a w 99% tych sytuacji widać, czy był gol, o czym mówił sam Mateu Lahoz. Co więcej, to goal line technology nie jest w pełni wiarygodne, bo na przykład w Premier League była sytuacja, w której system nie przyznał bramki, a piłka przekroczyła linię. Ta technologia też nie jest perfekcyjna i my wolimy naszą. Nie mamy zaplanowanej na razie takiej zmiany w naszym budżecie.
– Mbappé będzie w La Lidze w następnym sezonie? Przekonany całkowicie nie jestem, ale to na pewno jest dla niego kierunek. Procent szans? Myślę, że w następnym sezonie będzie tu na więcej niż 70-80%.
– Transfer Mbappé zmieni wizerunek La Ligi na świecie? Przychodzili tu wielcy zawodnicy i odchodzili stąd wielcy zawodnicy, a my dalej pracujemy. Oczywiście, że dużo lepiej, by Mbappé był w naszej lidze. Pomógłby bardzo w kampaniach i wszystkich takich rzeczach, ale to też nie jest kwestia życia i śmierci. Kwestią życia i śmierci jest to, by posiadać konkurencyjne drużyny, by liga była emocjonująca, by grali tu piłkarze z wielu krajów, by pojawiali się młodzi Hiszpanie... Widzimy, co dzieje się w Barcelonie. Wcześniej rozmawialiśmy o transferach i wydatkach Premier League, a Barcelona ma piłkarzy, którzy zostawali Golden Boyami czy teraz ma takiego nowego zawodnika. Pamiętam przed laty, gdy kupowano wielu graczy zagranicznych, krytykowano kluby, że nie ma wychowanków. Teraz wydaje się, że zapomnieliśmy o szkółce. Przypomina się to Zidanes y Pavones, o którym opowiadał Florentino. Myślę, że to powinno pozostać esencją La Ligi.
– Czy chciałbym otrzymać zaproszenie na inaugurację Bernabéu? Hmm... Będę mieć szansę, by się tam udać. Jeśli mnie nie zaproszą, nie ma problemu. To decyzja Realu Madryt. Muszę powiedzieć, że Real Madryt zaprasza mnie na każdy weekend. Odrzucam zaproszenia, bo nie chodzę na żaden stadion. Jeśli zaproszą mnie na inaugurację, to oczywiście, że tam pójdę. Bo to nie będzie mecz. To będzie dzień radości dla Realu Madryt, jego kibiców, prezesa i zarządu, bo to coś imponującego, co stworzył Real Madryt w tym czasie. To były bardzo trudne prace. Oczywiście więc, że tam będę, bo to dzień radości dla klubu. W meczach obie strony cierpią i ja tego nie lubię. Wolę skupić się na innych rzeczach.
– To ostatni rok mojego mandatu? Ostatnie miesiące. Powiedziałem już, że stanę do wyborów. 26 grudnia kończy się mój mandat i automatycznie zostaną zwołane wybory. Wcześniej ich nie zwoływaliśmy, bo uważałem, że mieliśmy ważne sytuacje, na których trzeba było się skupić. Powiedziałem, że nie będę tu dłużej niż do 65. roku życia, a mam 61 lat, więc to byłby mój ostatni mandat. Jeśli mnie nie wybiorą, zacznę robić coś innego. Szczęśliwie chce mnie u siebie wiele osób. Zawsze mam oferty pracy.
– Brak rywala do fotela prezesa przez te wszystkie lata? Powiem ci, że zawsze go szukają. Kto? Ci, którzy chcą, żeby był to ktoś inny. Był to Rubiales. Wyobrażam sobie, że też Florentino.
– Co przez tych 10 lat na czele La Ligi zrobiłem najgorzej lub co najbardziej mi dzisiaj uwiera? Zrobiłem źle wiele rzeczy... Najbardziej uwierać może brak wcześniejszego wykrycia pewnych problemów hiszpańskiej piłki z rasizmem. Myślę, że pracowaliśmy nad tymi tematami, jak ten Viníciusa, ale można było je pewnie wykryć wcześniej. Może też mogliśmy wcześniej wprowadzić pewne rzeczy do Finansowego Fair Play.
– Kto wygra mistrzostwo? To trudne. Nie potrafiłbym stwierdzić... Czy boję się odpowiedzieć? Na pewno bym się pomylił. Czy chciałbym wygranej Real? Nie. Jestem kibicem Realu Madryt, ale fanatyzm straciłem dawno temu. Chciałbym, żeby zawsze mistrz zdobywał poniżej 90 punktów. Takiego mistrza bym chciał. Nie odważę się jednak nikogo wytypować. 85-90 punktów to byłaby konkurencyjna liga. Oznaczałoby to też potrzebę zdobycia wielu punktów do utrzymania czy pucharów. Jeśli ci z góry tracą punkty, to ci z dołu zdobywają ich więcej.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze