Kolejny raz spóźnieni
Od początku sezonu Real Mart stracił sześć bramek, w tym aż pięć w pierwszych 20 minutach. W meczu z Atlético piłkarze Ancelottiego znów zanotowali fatalny start, a dodatkowo stracili gola od razu po przerwie.
Fot. Getty Images
Sześć meczów, sześć zwycięstw. Jeszcze niedawno Real Madryt mógł pochwalić się fantastycznymi wynikami na starcie sezonu. Pomimo bardzo dobrych rezultatów trudno jednak było oprzeć się wrażeniu, że podopieczni Carlo Ancelottiego igrali z ogniem. W obecnych rozgrywkach zespół ewidentnie nie potrafi odpowiednio rozpoczynać meczów, a błędy w koncentracji skutkują utratą kolejnych bramek. I jeśli ze potencjalnie słabszymi rywalami błędy te nie były aż tak opłakane w skutkach, to przeciwko Atlético nie było już o co walczyć.
Problemy Królewskich w pierwszych minutach to problem, o którym mówił jakiś czas temu Ancelotti. „Mamy opcje na zdobywanie bramek, jednak musimy unikać szybkiego tracenia goli. Zdajemy sobie sprawę, że później trudno jest wrócić do meczu”, stwierdził Włoch po spotkaniu z Realem Sociedad.
Po spotkaniu na Civitas Metropolitano Los Blancos nie są już drużyną z najmniejszą liczbą straconych bramek w La Lidze. W tym momencie Królewscy mają na koncie już sześć straconych goli, o dwa więcej niż Athletic i o jeden więcej niż Atlético. Warto zauważyć, że aż pięć z tych sześciu bramek drużyna straciła w pierwszych 20 minutach. Jakby tego było mało, w derbach Madrytu gracze Carletto w fatalnym stylu rozpoczęli nie tylko pierwszą, ale i drugą połowę. W 46. minucie Morata celebrował drugie trafienie tamtego wieczoru.
Po meczu na Metropolitano najbardziej oberwało się formacji defensywnej, która już w poprzednich spotkaniach wysyłała pewne niepokojące sygnały. Po porażce w derbach Królewscy są na 10. miejscu w klasyfikacji drużyn, które przyjmują najwięcej strzałów od rywali – 71. Pierwsza w tym zestawieniu jest Valencia, która pozwoliła rywalom na oddanie 58 strzałów. Jeśli chodzi o uderzenia celne, nie wygląda to o wiele lepiej – Real zajmuje dopiero ósme miejsce (24), a pierwsze należy do Sevilli (17).
Po niedzielnym El Derbi Madrileño Carlo Ancelotti ma twardy orzech do zgryzienia. Los Colchoneros oddali łącznie cztery celne strzały na bramkę i to wystarczyło, aby trzy razy pokonać Kepę. W poprzednich spotkaniach słabe początki meczów schodziły na dalszy plan dzięki remontadom i fantastycznym wyczynom Jude'a Bellinghama, ale rzeczywistość jest taka, że pierwszy poważny test w tym sezonie został oblany. „Często, to już 4 razy, rywale szybko wychodzili na prowadzenie i trzy razy byliśmy blisko odwrócenia wyników. Dzisiaj też byliśmy blisko, ale moim zdaniem gol na 1:3 skończył mecz. Końcówka pierwszej połowy była dobra, ale 1:3 to było już za dużo, by to odrobić”, skomentował Ancelotti na pomeczowej konferencji prasowej.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze