„Defensywa bez lidera”
Carlos Carpio, zastępca redaktora naczelnego dziennika MARCA, w najnowszym tekście dzieli się swoimi przemyśleniami na temat porażki Realu z Atlético i formy defensorów Królewskich. Przedstawiamy spostrzeżenia dziennikarza.
Fot. Getty Images
Real Madryt podszedł do pierwszego poważnego testu w tym sezonie nieco zdezorientowany. Efekt Bellinghama zmylił wiele osób, które uwierzyły, że ta drużyna gra ponad swoje możliwości. Tak jednak nie jest, wręcz przeciwnie. Los Blancos przyjechali na Metropolitano zbyt zrelaksowani po wcześniejszych sześciu zwycięstwach i rozpoczęli mecz tak, jak zwykle: bez intensywności, ale z wysoko podniesionymi głowami.
To nie przypadek, że w tym sezonie drużyna już czterokrotnie traciła gole w pierwszych dziesięciu minutach gry. W meczu z Atlético cała linia obrony dała popis nieudolności. Na czele z Alabą, który krzywdził swój zespół za każdym razem, gdy rywal wykonywał dośrodkowanie za jego plecy, ale także Rüdigerem, Franem Garcíą i Lucasem Vázquezem, którzy nie byli w stanie zablokować ani żadnego dośrodkowania z bocznej strefy. Jako że dwaj boczni obrońcy Realu nie są zbyt solidni w defensywie, a dodatkowo na Metropolitano nie otrzymali prawie żadnej pomocy od dwóch środkowych obrońców, Samu Lino i Nahuel Molinao mogli komfortowo dośrodkowywać piłki z bocznych stref. W ten sposób gospodarze zdobyli bramki na 1:0 (4. minuta), 2:0 (18. minuta) i 3:0 tuż po wznowieniu gry. Obrona Królewskich po prostu nie istniała.
Ancelotti pokazał swoją złość po drugim golu Moraty, dokonując potrójnej zmiany w 55. minucie, gdy na boisko weszli Camavinga, Lucas i Fran. To było proste posunięcie. Zdjęcie Alaby byłoby bardziej sprawiedliwe, ale Carlo zapewne stwierdził, że posadzenie Modricia na ławce w połowie meczu i tak będzie wystarczającym powodem do dyskusji po ostatnim gwizdku. Prawda jest taka, że obrońcą, który najbardziej zasłużył na miejsce na ławce, był Alaba, którego występy od dawna są znacznie poniżej oczekiwań. Ani on, ani Rüdiger nie przejęli wiodącej roli pod nieobecność Militão. Jest to o tyle zaskakujące, że są to dwaj gracze z ogromnym doświadczeniem, zaprawieni w międzynarodowych bojach, weterani. Staje się jednak jasne, że lepiej sprawdzają się jako towarzysze w obronie niż jej liderzy. Trzeba więc jasno powiedzieć, że z powodu urazów Militão i Courtois Real stracił wiele jakości z tyłu. Podobnie z resztą stracił ją z przodu wraz z odejściem Benzemy. Rodrygo ponownie pokazał, że strzelanie goli sporo go kosztuje i brakuje mu pewności siebie. Bellingham był zagubiony na pozycji napastnika, która nie jest jego. Podłączając się do ataku z drugiej linii jest groźniejszy i znacznie bardziej zaskakujący.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze