Drugie zdanie
Początki są trudne, potem zaś dla odmiany wciąż jest trudno.
Fot. Getty Images
„Podobno w przemówieniu pierwsze zdanie jest zawsze najtrudniejsze. A więc mam je już poza sobą … Ale czuję, że i następne zdania będą trudne, trzecie, szóste, dziesiąte, aż do ostatniego”, brzmiały słowa Wisławy Szymborskiej podczas odczytu noblowskiego w 1996 roku. Wypowiedź ta mimo całej swej prostoty przekazu jest wyjątkowo prawdziwa, ale i uniwersalna. Przełożyć można ją bowiem na wiele płaszczyzn, nie tylko tę związaną z poetycznymi dysputami. No bo któż nie jest zdania, że zawsze najtrudniej jest zacząć?
Real Madryt kropkę na końcu pierwszego zdania w tym sezonie postawił w starciu z Getafe tuż przed reprezentacyjnymi rozjazdami. Nawet jeśli czterowyrazowa fraza w wykonaniu Królewskich nie należała to zbyt efektownych i raczej pozbawiona była językowych ozdobników, to jednak zawierała w sobie to, co najważniejsze, czyli konkrety. Konkrety budzące mimo wszystko zaciekawienie dalszą częścią opowiadania pod tytułem „Real Madryt 2023/24”.
Świetne potwierdzenie słów Szymborskiej o trudnych początkach stanowi fakt, że cokolwiek powiedzieć o postawie Królewskich w czterech pierwszych ligowych kolejkach, to oprócz podopiecznych Ancelottiego tylko Inter i City z lig top 5 mogą pochwalić się do tej pory kompletem zwycięstw. Gdyby ktoś upierał się przy tym, że liga portugalska jest silniejsza od francuskiej, uspokajamy, że i tam żadna drużyna nie zgarnęła pełnej puli we wszystkich spotkaniach. W Arabii Saudyjskiej także.
Teraz gdy na miejsce wrócili już wszyscy reprezentanci, przychodzi jednak moment, by kontynuować opowieść za pomocą kolejnych, równie trudnych zdań. Nie sposób oprzeć się przy tym wrażeniu, że mimo wciąż wczesnej fazy sezonu jest to chwila, w której owiany legendą film o facecie w łódce powinien zacząć się rozkręcać. Wnioski takie mogą się nasuwać po samym spojrzeniu na terminarz. Dziś ugościmy bowiem zespół występujący w Lidze Mistrzów, w środę na Bernabéu hymn tych rozgrywek będzie już dało się usłyszeć ze stadionowych głośników, a następnie udamy się na Metropolitano. Poprzeczka może i nie jest jeszcze zawieszona tak wysoko, jak często bywa to choćby w kwietniu, jednak poziom wymagań z założenia zdecydowanie wzrasta.
Na pierwszy ogień wieczorem pójdzie Real Sociedad, czyli czwarta drużyna poprzedniego sezonu. Tak wysokie miejsce Basków na koniec sezonu 2022/23 już samo w sobie robi wrażenie. Na wyobraźnię dodatkowo działać może jednak także to, że tak naprawdę na koniec rozgrywek od naszych rywali wcale nie dzieliła nas nie wiadomo jaka przepaść. Różnica wynosiła siedem oczek. Jest więc ona mniejsza niż choćby ta, jaka dzieliła nas od triumfującej w rozgrywkach Barcelony.
Real Sociedad awans do najbardziej prestiżowych europejskich rozgrywek wywalczył sobie przede wszystkim konsekwencją i przemyślanym działaniem. Od momentu, kiedy pod koniec 2017 roku zespół przejął Imanol Alguacil, ekipa z północy Hiszpanii stawiała kolejne kroki w kierunku tego, by wreszcie usiąść przy jednym stole z największymi. W każdym z pełnych sezonów przepracowanych przez Imanola jego zespół kwalifikował się do europejskich pucharów i przy każdym z podejść wychodził z grupy Ligi Europy. W tle tych osiągnięć siłą rzeczy znajdować musi się także umiejętność łączenia występów na arenie międzynarodowej z krajowymi rozgrywkami.
Ekipa Alguacila od kilku lat gra ładny dla oka, ofensywny i skuteczny futbol. Choć tego ostatniego czynnika zabrakło akurat w trzech pierwszych kolejkach tego sezonu, efektem czego były trzy remisy. Tuż przed przerwą na kadry nasi rywale powetowali sobie jednak częściowo braki w efektywności pod bramką i wygrali z Granadą 5:3. Do starcia na Bernabéu Real Sociedad podejdzie więc jako 10. zespół w tabeli, ale szczerze mówiąc, dość mocno wątpimy, by ekipa o takim potencjale na dobre zakopała się w środkowych rejonach tabeli.
W Madrycie natomiast panują zwyczajowe obawy dotyczącego tego, jak zespół zaprezentuje się po przerwie na reprezentacje. Takie już uroki wielkich klubów, że każda tego typu pauza jest równoznaczna z rozjazdami niemal wszystkich najważniejszych piłkarzy. Gdyby jednak przyjrzeć się, jak wyglądały powroty do gry w pierwszym meczu po powrocie z kadry za kadencji Ancelottiego, wychodzi na to, że nie taki diabeł straszny. Jeśli nie wierzycie nam na słowo, przedstawiamy twarde dowody. Wrzesień 2021 – wygrana 5:2 z Celtą, październik 2021 – zwycięstwo 5:0 z Szachtarem, listopad 2021 – 4:1 z Granadą, marzec 2022 – 2:1 z Celtą, wrzesień 2022 – 0:0 z Osasuną, po mistrzostwach świata – 2:0 z Valladolidem, marzec 2023 – 6:0, ponownie z Valladolidem. Bezpośrednio po powrotach z kadry Królewscy zaliczyli więc tylko pojedynczą wpadkę. Kolejny mit do obalenia po trudnych wyjazdach do Bilbao.
Przy rywalu klasy Realu Sociedad mimo to nie wolno nam się zachłysnąć ani dotychczasowym kompletem zwycięstw, ani w miarę bezbolesnymi powrotami po przerwach, ani też faktem, że wieczorem gramy u siebie. Jakkolwiek patrzeć, po samej grze Realu wciąż widać, że jeszcze nie wszystko się zazębia. W konfrontacji z Baskami trzeba będzie czegoś więcej niż liczenie na to, że Jude Bellingham znów znajdzie się w odpowiednim miejscu i czasie. Choćby dlatego, że im częściej Anglik ratuje nam skórę w newralgicznych momentach, tym bardziej nieuchronnie zbliża się moment, kiedy wreszcie sprawy w swoje ręce będzie musiał wziąć ktoś inny. Sami wiecie, Prawa Murphy’ego i tego typu mechanizmy.
Jeśli argumentem na brak transferu światowej klasy środkowego napastnika jest narracja mówiąca o bardziej zbilansowanej kadrze, to czas najwyższy zacząć to udowadniać. Bo jakkolwiek okrutnie to zabrzmi, będzie już tylko coraz trudniej. Przeciwko Celcie i Getafe w końcówkach szczęście stało po naszej stronie. Ostatecznego sukcesu w tak długich rozgrywkach nie da się mimo wszystko osiągnąć wyłącznie na podstawie sprzyjających splotów okoliczności. Real Sociedad wydaje się pierwszym w tym sezonie rywalem, który może okazać się zbyt kumaty na takie sztuczki.
Choć w autobiograficznym opowiadaniu autorstwa Realu Madryt na którymś etapie z pewnością nie zabraknie źle postawionych przecinków czy błędów językowych, najważniejsze, by nie odpychały one czytelników już na początkowym etapie rozwinięcia opowieści. Gdy zaś już się zaczną przytrafiać, niech nie mają wpływu na satysfakcjonujące zakończenie.
* * *
Mecz z Realem Sociedad na Santiago Bernabéu rozpocznie się w niedzielę o 21:00, a w Polsce będzie można obejrzeć go na kanale CANAL+ Sport w serwisie CANAL+ Online.
Spotkanie można wytypować w FORTUNA. Kurs na bramkę Rodrygo wynosi 2,50.
FORTUNA to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze