Modrić: Nie muszę podnosić swojego ego opowieściami o wielkich ofertach
Luka Modrić udzielił wywiadu chorwackiej gazecie Sportske novosti. Pomocnik był pytany przede wszystkim o swoją przyszłość i zakończenie kariery, a także o początek sezonu w Realu Madryt.
Fot. Getty Images
A więc w sobotę będziesz miał 38 lat. To dobry wiek dla aktywnego gracza?
Piękny! Gdyby ktoś powiedział mi jakieś 10 lat temu, że nadal będę cieszyć się piłką nożną i wszystkim, co ona ze sobą niesie, treningami, spotkaniami z kolegami z drużyny i wsparciem ze strony fanów, szczerze bym w to nie uwierzył. Rzeczywiście jestem szczęściarzem. Razem z rodziną, która nadaje sens mojemu życiu, w pełni cieszę się piłką nożną, Chorwacją, Realem, a przede wszystkim tą samą pasją, która towarzyszyła mi od najmłodszych lat…
Czy od tortu urodzinowego można dodać coś więcej?
Jedyne, czego chcę w prezencie, to dwa zwycięstwa z Łotwą i Armenią.
Cofnijmy się o osiem miesięcy. W ostatnim wywiadzie dla SN powiedziałeś nam: „Chodźmy zdobyć to złoto”. Wróciłeś z Holandii ze srebrem. Wrażenie z dzisiejszej perspektywy?
Ha, tak samo jak przy zdobyciu trzeciego medalu z reprezentacją, rozczarowanie. Kiedy tracisz tytuł w rzutach karnych, żal jest jeszcze większy. Odbyliśmy wspaniałą podróż do finału Ligi Narodów i jestem bardzo dumny z reprezentacji. Zły początek z Austrią, a potem seria sukcesów, dojrzałość, pomiędzy którymi nastąpił kolejny udany dla nas Puchar Świata. Złoto w Lidze Narodów byłoby wisienką na torcie.
Czy nie obawiasz się, że ta porażka w serii jedenastek może oznaczać zamknięcie kręgu sukcesów zapoczątkowanego po dramacie z Turkami w Wiedniu w 2008 roku?
O nie… Już nie raz odnieśliśmy sukces i tym razem los uśmiechnął się do naszego przeciwnika. Mamy świetnych strzelców i bramkarzy, w końcu przegraliśmy tylko tę jedną serię rzutów karnych. Myślę, że Chorwacja pokazała w ostatnich latach silny charakter i że dosłownie nigdy się nie poddajemy, niezależnie od tego, przeciwko komu gramy i jaki będzie przebieg meczu. Rozegraliśmy dwa świetne mecze podczas Final Four. Jeden, gdy dominowaliśmy przeciwko gospodarzom, gdzie nasi spektakularni i nigdy nieliczni kibice stworzyli atmosferę, jakbyśmy byli gospodarzami. Zagraliśmy bardzo dobrze przeciwko Hiszpanii, która jest bardzo młodą, ale także tradycyjnie utalentowaną drużyną, ale tym razem szczęście było po ich stronie.
Często słyszymy, że „tym razem” i nie ma mowy, aby szczęście uśmiechnęło się do Chorwacji. Czego brakuje, aby tak się stało, pytaliśmy nie raz…
Sprawę można ująć inaczej, jeśli chodzi o Chorwację. Co więc mamy, że potrafimy ciągle docierać do najważniejszych turniejów, będąc przez tyle lat częścią elity, zdobywając dwa medale z rzędu na Pucharze Świata, burząc największych i przeciwstawiając się całej logice narzuconej przez wielkich? Staliśmy się częścią największych i musimy o to dbać, zachowując ciągłość. Dlatego sukces w Lidze Narodów jest dla mnie potwierdzeniem tej ciągłości, że lata 2018 i 2022 nie są dziełem przypadku i błysku. Jeśli należałoby podkreślić główną zaletę, oprócz pewnej cechy, którą należy posiadać jako zespół, to jest to nasza jedność.
Czy Chorwacji zazdroszczą nawet najsilniejsze reprezentacje narodowe?
Jest to dla mnie zrozumiałe, bo wiem, ilu zawodnikom w różnych i najsilniejszych reprezentacjach narodowych brakuje tej pasji i uczucia „nie mogę się doczekać”. Bycie razem to nie frazes, to niezwykle ważny stan relacji w zespole i wokół niego. Bez tego można mieć najwyższą jakość, ale nie ma kompletności. Na tej podstawie Chorwacja, choć jest małym krajem i ma bardzo małą populację w stosunku do innych, tworzy sportowe cuda, nie tylko w piłce nożnej.
Cóż, mamy też najdroższego obrońcę w historii, fakt, że najsilniejszy klub i drużyna na świecie na tym etapie, z najlepszym trenerem, sprowadza dwóch Chorwatów do wzmocnienia swojej niemal doskonałej maszyny.
Chciałem tylko powiedzieć, że ta nasza jedność jest tym silniejsza, biorąc pod uwagę falę młodości, która zalała reprezentację. Jeśli wykluczymy w szczególności mnie, czyli weteranów Perišicia, Vidę, Brozovicia i prawie Kovačicia, reszta to mniej więcej młodzi i silni gracze. Są pełni energii, entuzjazmu, pokazują, jak bardzo są szczęśliwi, że są częścią Chorwacji, a fakt, że połowa zawodników przeniosła się tego lata do silniejszych i większych klubów, świadczy o ich jakości. Na tym opiera się mój optymizm co do reprezentacji.
Nie odpowiedziałeś na nasze pytanie, więc czemu się finalnie nie udaje?
Tytuły to czasem splot okoliczności, chwila szczęścia lub pecha, błędna ocena sędziego lub chwila własnej słabości. Jeśli jednak rzeczywiście mam coś wyróżnić jako deficyt Chorwacji, to jest to brak konkretnego profilu zawodnika, czyli potencjału do gry ofensywnej. Nasi gracze z kolei są utalentowanymi zawodnikami, wartościowymi technicznie i taktycznie oraz walecznymi, ale jeśli chodzi o szybkość i siłę, Chorwacja potrzebuje więcej, aby zrobić najwyższy krok do przodu. Są to kwestie, które są raczej kwestią natury i genetyki niż wychowania i selekcji. Kiedy patrzę wstecz i porównuję ze wszystkimi dużymi selekcjonerami, którzy zdobywają trofea i zawsze mają takie „czołgi” na czele, przez trzydzieści lat mieliśmy kilku potężnych graczy. Od obecnego Perje, który jest fizyczną bestią, od byłego Rebicia, a wcześniej szczególnie Bokšicia. Wszystko musi się zgrać, abyśmy we właściwym momencie mieli wszystko, zarówno wartość techniczną, jak i wystarczającą fizykę. Łatwiej jest to jednak zapewnić krajom o większej populacji.
Rebić był ważny podczas Pucharu Świata w Rosji. Niestety, był także inicjatorem konfliktu z trenerem i zniknął z reprezentacji. Szkoda. Spojrzenie na młodsze pokolenie, przynajmniej na razie, nie narzuca w tym kontekście żadnego nowego nazwiska, czy może widzisz interesujących napastników z bliższej perspektywy?
Mamy wielu młodych i ciekawych zawodników, zarówno z pierwszej ligi, jak i jej bliskich, też z młodzieżowej kadry. Czas pokaże, czy ktoś pokaże siłę, miejmy nadzieję. Możliwe, że gdzieś w młodszych kategoriach pojawi się nowy „potężny człowiek”, który za kilka lat przyniesie dam nam to coś.
Kto wie, gdzie wtedy będziecie z kolejnym weteranami i czego będzie brakować w porównaniu z tym, co mamy teraz. Jeśli chodzi o ciebie, to od kilku lat panuje ciągła presja na to, jak długo będziesz grać, co świadczy o ogólnej obawie, jak Chorwacja będzie wyglądać bez twojego wkładu?
Najpierw zdefiniujmy sprawę. Chorwacja grała przede mną na wysokim poziomie i będzie tak grać po mnie i każdej indywidualności. Powiedziałem wcześniej, że siła Chorwacji przez 30 lat historii tkwiła we wspólnocie, w tym duchu przynależności i przywiązania. Musimy zachować to jako podstawę reprezentacyjnej rzeczywistości, a wtedy sukces będzie konsekwencją realistycznej jakości, którą stworzymy. Teraz jestem i póki tu jestem, będę szczęśliwy i zaszczycony możliwością gry dla Chorwacji…
W przeddzień Final Four powiedziałeś, że podjąłeś decyzję i zasugerowałeś, że może ona oznaczać także pożegnanie?
Powiedziałem to przede wszystkim po to, żeby ten temat nie mącił atmosfery i przygotowań do występu w Lidze Narodów. Rozumiem interesy mediów i opinii publicznej, ale od dawna jest to główny temat i w jakiś sposób obciąża reprezentację. Kiedy oznajmiłem, że ogłoszę, co dalej po Final Four, nie było już spekulacji na ten temat i przed meczami mieliśmy spokój.
Ale nawet potem nie wyjaśniłeś tej historii. Co więcej, pozostawiłeś tę kwestię otwartą do czasu ogłoszenia przez Dalicia kadry na wrześniowe mecze.
Rozmawiałem na ten temat z trenerem już wcześniej. Dalić wyraził silną chęć tego, abym pozostał do dyspozycji. Moje pragnienia również szły w tym kierunku, ale jestem zawodnikiem i zawsze mogę subiektywnie ocenić, czy reprezentacja mnie potrzebuje, czy może jestem ciężarem. Nie chciałbym tego doświadczyć nawet w snach, gdybym był powoływany na siłę. W rozmowie z trenerem wszystko sobie wyjaśniliśmy i zdecydowałem się pójść dalej, w kwalifikacjach do Mistrzostw Europy i z myślą o występie w Niemczech. To prawda, że po porażce z Hiszpanią byłem w naprawdę złym nastroju, nie miałem ochoty na żadne rozmowy i programy w mediach na temat mojego statusu.
Dalić prawdopodobnie nie wyobraża sobie siebie w roli trenera bez twojej obecności. Pewnie poprawiłeś mu humor swoim nastawieniem do pozostania, bo wielokrotnie podkreślał, jak ważny jesteś na boisku i poza nim.
Wkrótce czeka mnie sześć lat wspólnej współpracy z trenerem, a ona jest naprawdę bardzo uczciwa i uczciwa w relacji trener-kapitan. Były momenty, kiedy pewne rzeczy w kadrze narodowej mnie niepokoiły, bo uważałem je za niewłaściwe i ograniczające grę innym. Rozmawiałem na ten temat bardzo otwarcie z Daliciem dwa lata temu i późniejsza sekwencja wydarzeń pokazała, że trener był szczery, gdy powiedział, że zgadza się, że pewne rzeczy muszą się zmienić. To się udało i moim zdaniem jest to istotny szczegół w kontekście późniejszego kolejnego udanego przebiegu Pucharu Świata, czy dotarcia do finału Ligi Narodów.
Jak wyjaśnisz opinii publicznej decyzję o pozostaniu?
Cóż, nie ma specjalnego wyjaśnienia, chyba że coś zostało już powiedziane dawno temu. Praktycznie od Rosji 2018 powtarza się pytanie, jak długo będę grać dla Chorwacji, jak długo w ogóle będę aktywnie grać w piłkę nożną. Wszystko już powiedziałem, ha, ha…
Powtarzanie jest matką mądrości.
Ach, cóż, jak już powtarzałem, powinienem był… Najważniejszymi czynnikami, aby zawodnik mógł rywalizować, jest jego sprawność fizyczna na wymaganym poziomie oraz to, że w późniejszych latach nadal ma silną motywację. Jeśli chodzi o fizyczność, myślę, że każdy widzi, że nadal potrafi dotrzymać dzisiejszego rytmu. Na szczęście nie mam żadnych kontuzji ani chronicznych dolegliwości, od lat stosuję profilaktykę. Jeśli chodzi o motywację, czasami przyłapuję się na myśleniu, że jestem jeszcze bardziej zmotywowana niż wcześniej. Myślę, że to przychodzi z wiekiem, kiedy wiesz, że jesteś na mecie. Ostatecznie najlepszym znakiem dla mnie jest to, że cieszę się każdą sesją treningową, meczem, spędzaniem czasu z kolegami z drużyny, a jednocześnie wyraźnie czuję, że członkowie kadry narodowej i sztab szanują mnie i uważają mnie za niezbędną postać. To wszystko razem sprawiło, że nie odszedłem na emeryturę.
Co to oznacza, że zostaniesz do EURO 2024, a może potem w Lidze Narodów, albo…
Myślę, że można było już zrozumieć, że nie mam nastawienia długoterminowego, bo w moim wieku nie byłoby to logiczne. Skupiam się na teraźniejszości. Przychodzę dzień po dniu, jeden mecz na raz i słucham o swojej sytuacji i moim wkładzie w zespół. Jeśli poczuję, że jestem na dobrej drodze i że nadal mogę coś zmienić, jestem dostępny. Nie mam wpływu na historie o latach ani o upływie czasu, ale mogę wpłynąć na to, na ile jestem gotowy i wiem, jak się czuję. I jak bardzo jestem szczęśliwy, że jestem w drużynie narodowej. Dlatego nie ma żadnego ogłoszenia. Mogę się tak czuć i pozostać tam przez kolejny rok lub dwa i czuję, że ten moment nadejdzie za trzy miesiące. Tak się to robi ze starszymi, ha, ha…
Może w świetle twojej obecnej sytuacji w Realu mógłbyś wyjaśnić początek nowego sezonu lub podpisany kontrakt?
Nie ma niczego kwestionowanego zarówno przed, jak i po podpisaniu umowy. Zwłaszcza nie z mojej strony. Real wyraził chęć kontynuowania współpracy wiosną, miałem takie samo pragnienie. Usiedliśmy i szybko się zgodziliśmy. Tak było z Realem przez 12 lat i nie da się tego zmienić. Nasza relacja jest niezwykła.
Jednak trzy ławki z rzędu to nie jest coś, co podąża za historią tych relacji. A może o czymś nie wiemy?
Przede wszystkim chodzi o to, że zarówno ja, jak i klub, czyli trener i ja, przeprowadziliśmy jasne rozmowy i doszliśmy do porozumienia. Moim jedynym warunkiem pozostania było traktowanie mnie jak zawodnika konkurencyjnego, tak jak dotychczas, a nie pozostawanie w składzie ze względu na osiągnięcia z przeszłości. Moim życzeniem było, aby wszyscy zawodnicy mieli taką samą pozycję startową i aby mogli rywalizować i walczyć o swoje miejsce na boisku. Tak też było od pierwszego dnia w Realu. Wiara w to, że mogą wnieść coś do zespołu, jest solidna i oparta na meczach. Otóż dwa miesiące temu zagrałem dwa razy po 120 minut w reprezentacji, co oznacza, że fizycznie mogę funkcjonować na dotychczasowym poziomie. Dlatego chciałem zostać i kiedy klub, a także trener powiedzieli, że nic nie zmieni mojego statusu, podpisałem umowę.
A potem obejrzałeś trzy mecze z ławki, co jest dla ciebie rzadkością. Co więcej, część madryckich mediów, które w zeszłym roku nie były dla ciebie zbyt przychylne, pytała, dlaczego trener „przesadza” w kwestii odmładzania na twoją szkodę. Jak doświadczyłeś tego „nowego” statusu?
Nikt nie jest szczęśliwy, gdy wypada z gry. Przecież w mojej karierze, w której nie jestem pewien, czy kiedykolwiek siedziałem na ławce rezerwowych przez trzy mecze z rzędu, to uczucie było dla mnie szczególnie dziwne. Ale cóż, trener zdecydował o tym z własnych powodów. Z pewnością nie upadnę ani nie zachwieję się z tego powodu. Będzie wręcz przeciwnie.
Było to widać w czwartym meczu, w którym zacząłeś i zgodnie z ogólną opinią analityków, a wraz z wejściem Kroosa pokazałeś, że gra Realu jest bardziej przekonująca, gdy jesteś na boisku. Mówi się nawet, że może Real za szybko rozpoczął ten proces odmładzania, czyli że ty i Kroos powinniście być bardzo wykorzystywani przy wprowadzaniu młodszych?
Rozmawiałem teraz z Ancelottim i to z jego inicjatywy. Mamy bardzo dobre relacje od czasu jego pierwszej kadencji, a także podczas obecnej. Nie ma tam żadnej skazy. Jestem całkowicie spokojny, mam świadomość, że tak jak wcześniej muszę pracować sam i że prędzej czy później wszystko się ułoży. To znaczy, zdaję sobie sprawę, że mamy dużą konkurencję w środku pola, że ci młodzi chłopcy to czołowi gracze, dlatego grają w Realu. A oni zwykle mają swoje pragnienia, motywy i szukają miejsca na boisku. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że my, seniorzy, musimy im pomóc w rozwoju i stopniowo oddawać głów role, by zdobywać tytuły, których ten klub docelowo szuka. W tym sensie jestem aktywny od dawna i cieszę się, że ci młodzi ludzie, czy to Rodrygo, Vinícius, czy ci, którzy przyszli, chcą rady i korzystają z naszych doświadczeń. Jestem też głęboko przekonany, że nadal mogę grać tak, jak potrzebuje tego Real. Trener Ancelotti dał mi znać, że się z tym zgadza i że nie ma wątpliwości co do jakości gry i podejścia.
Dobrze, że to pragnienie nie jest ulicą jednokierunkową. W końcu w wieku 38 lat nie można oczekiwać, że rozegra się 50–55 meczów dla Realu i dziesięć więcej w reprezentacji. Zgadzamy się jednak, że dla kogoś, kto od 11 lat jest bohaterem na najwyższym poziomie, bycie statystą tylko po to, by nadal grać w Realu, nie jest logiczne ani właściwe.
To pewne i będę pracował w tym kierunku, aby jak najwięcej razy znaleźć się wśród bohaterów także w tym sezonie. Jest mnóstwo meczów, obowiązków, dla każdego znajdzie się miejsce.
A co jeśli…
Zobaczymy, jak sytuacja rozwinie się w dalszej części sezonu. Najważniejszy jest interes zespołu i jak zawsze będę działał w tym kierunku. Gdyby okazało się, że nie jestem już ważny, to zastanowiłbym się, co dalej. Powtarzam, nie zostałem tylko po to, żeby zostać, ale chcę grać i cieszyć się piłką nożną, jak każdego dnia, odkąd przyszedłem do tego fantastycznego klubu.
Jeśli chodzi o oferty…
Bez fałszywej skromności powiem, że były oferty już wcześniej, bo zainteresowanie jest stałe. Jednakże moją podstawową wizją od 2012 roku do dziś jest zawsze takie samo. Tylko gdyby okazało się, że Real miałby o mnie inne zdanie, dopiero wtedy rozważyłbym inne opcje. Moje zachowanie w tym sensie przez ostatnie 11 lat wyraźnie to potwierdza.
Jednak to szaleństwo z Arabią Saudyjską zawierało także „chore” oferty dla ciebie. Niemało było zwolenników tezy, że szaleństwem jest odrzucić na kilka sezonów kilkaset milionów euro w wieku 37–38 lat?
Mogę jedynie powtórzyć odpowiedź na poprzednie pytanie. Jestem szczęśliwy i czuję się spełniony w Realu, a mimo to nie myślę o innych opcjach. Nie muszę też podnosić swojego ego opowieściami o wielkich ofertach. Chcę po prostu cieszyć się każdą chwilą w piłce nożnej i Realu, i nie stawiam sobie żadnych ograniczeń.
Benzema był innego zdania, ale czy tęsknisz za swoim kolegą z zespołu?
Oczywiście, że za nim tęsknię, bo byliśmy razem 11 lat. Czuję tę samą nostalgię, jak po każdym odejściu moich kolegów z drużyny i przyjaciół, takich jak Sergio Ramos, Marcelo, Cristiano Ronaldo i innych. Dużo razem przeżyliśmy, dużo wygraliśmy i cieszyliśmy się, to są wyjątkowe relacje, połączone na zawsze.
Felietonista Asa Roncero, kiedy zobaczył ponowne spotkanie Kroosa i ciebie z Casemiro na ostatnim meczu w USA, płakał z podobnych emocji i nostalgii, za tym, co wy jako słynne trio wspólnie osiągnęliście.
Tak, to jest to. Podróż, którą razem odbyliśmy, tworzy te szczególne relacje, a ludzie, którzy są pokarmem duszy z Realem, doświadczają tego w ten sam emocjonalny sposób, przywołując rewelacyjne wspomnienia o sukcesach, które osiągnęliśmy.
Czy Kroos i ty nadal jesteście „w grze”?
Nie poddajemy się, choć mamy świadomość, że koniec historii się zbliża. To coś naturalnego. Co prawda jest cztery lata młodszy, ale ma inne wizje długości swojej kariery niż ja. W każdym razie Toni to świetny facet, nie tylko na boisku i cieszę się, że możemy wspólnie cieszyć się zakończeniem naszych karier.
Czy boisz się, podobnie jak wielu, jak będzie wyglądać dalsze życie, gdy zakończysz karierę piłkarską?
Wszyscy mówią, że po całym życiu grania w piłkę wcale nie jest łatwo zaadaptować się do nowej rzeczywistości. Nie boję się o siebie, bo przeszedłem w życiu różne trudne próby, ale doskonale zdaję sobie sprawę, że będzie to bardzo wymagające przystosowanie. Na te przemyślenia przyjdzie czas później.
Tak czy inaczej, będziesz grał do nie wiadomo kiedy…
Ha, ha, w moim wieku nie patrz na czas, ale żyj jak najdłużej, póki toczy się gra…
Kiedy zakończysz karierę, to będziesz?
Jedyne, co wiem, to to, że chcę zostać w piłce nożnej i w jakiej roli jeszcze nie mam pomysłu. Zapisałam się do Akademii Trenerów i mam nadzieję ukończyć ją w Chorwacji.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze