Advertisement
Menu
/ marca.com

Nieoczekiwany snajper

Na początku swojej kariery w Realu Madryt Jude Bellingham przechodzi najśmielsze oczekiwania sztabu trenerskiego, klubowych włodarzy i przede wszystkim kibiców. Szczególnie pod względem efektywności pod bramką rywala.

Foto: Nieoczekiwany snajper
Fot. Getty Images

Na pomeczowej konferencji prasowej po zwycięstwie na Balaídos Carlo Ancelotti dwukrotnie wspominał o Karimie Benzemie, niekwestionowanym liderze ofensywy Realu Madryt od czasu odejścia z klubu Cristiano Ronaldo w 2018 roku. Gole Francuza były fundamentem ostatnich wielkich sukcesów Królewskich, zwłaszcza historycznego dubletu w postaci mistrzostwa Hiszpanii i Ligi Mistrzów w sezonie 2021/22.

Wpływ Benzemy na grę Realu w ataku był tak gigantyczny, że Ancelotti nadal zalicza go do „swoich” podopiecznych, o czym może świadczyć wymienienie Karima obok nieobecnych z powodu kontuzji w piątkowym meczu w Vigo, czyli Courtois i Militão, oraz Viníciusa, który z powodu urazu musiał zejść z boiska już w pierwszej połowie.

Nie mając zamiaru inwestować w zastępcę Benzemy, Real Madryt potężnie uderzył pięścią w stół europejskiego rynku transferowego, gdy pozyskał Jude’a Bellinghama, wszechstronnego pomocnika zdolnego do ciężkiej pracy w defensywie, organizowania gry i podłączania się z drugiej linii. Los Blancos postawili na nowoczesnego piłkarza zdolnego do zdobywania bramek, co udowodnił swoimi 14 golami, które strzelił w sezonie 2022/23 w barwach Borussii Dortmund. Jest to rekordowy wynik Jude’a w jego wciąż bardzo krótkiej karierze zawodowego gracza, bowiem dopiero co skończył on 20 lat (20. urodziny obchodził dokładnie 29 czerwca).

Oczekiwano, że Bellingham będzie miał swój udział w strzelaniu goli przez drużynę, w której po odejściu Benzemy odpowiedzialność za ten aspekt spoczęła głównie na barkach Viníciusa i Rodrygo, dwóch zawodników, którzy w poprzednim sezonie oscylowali wokół granicy 20 goli. Nikt jednak nie przewidział, że Anglik na tym etapie rozgrywek będzie czołowym strzelcem, bezpośrednio odpowiadając za cztery z sześciu ligowych goli Realu, co stanowi zdumiewający 66-procentowy udział we wszystkich trafieniach zespołu.

Skuteczność Bellinghama zaskoczyła wszystkich w klubie. Trenerzy i dyrektorzy byli pewni jego umiejętności wchodzenia z drugiej linii i jego potencjału taktycznego, ale nikt nie przypuszczał, że pochodzący z Birmingham pomocnik będzie przewodził klasyfikacji Pichichi po trzech kolejkach. Swoją ostatnią bramkę, tę na Balaídos, zdobył po inteligentnym ruchu w polu karnym wykonanym po dośrodkowaniu Toniego Kroosa z rzutu rożnego i przedłużeniu piłki autorstwa Joselu. Na San Mamés w pierwszej serii gier również trafił do siatki po rzucie rożnym, wówczas jednak użył swojej prawej stopy, umieszczając futbolówkę niemal w samym okienku po wcześniejszym koźle. Z kolei w Almeríi wcielił się w rolę prawdziwego lisa pola karnego. Najpierw strzelił gola, wykorzystując zamieszanie w szesnastce w szeregach obronnych rywala. Później Kroos odnalazł go mierzonym długim podaniem, po którym Jude zdobył bramkę, przerzucając piłkę głowa nad wychodzącym z bramki Luísem Maximiano.

Cztery bramki, dwie głową i dwie prawą nogą. Za ich sprawą Bellingham legitymuje się w tym momencie niewiarygodną średnią jednego gola na mecz, którą Cristiano Ronaldo uczynił w Madrycie swoim obsesyjnym nawykiem i do której w pojedynczym sezonie nawiązał tylko Benzema w magicznej kampanii 2021/22. W tym momencie Anglik strzela średnio 1,3 gola na mecz. W poprzednim sezonie w Borussii jego średnia wyniosła 0,3. Ten niezwykły dar do zdobywania bramek zaczął pokazywać już w trakcie pretemporady, strzelając pierwszego gola w zwycięskim sparingu z Manchesterem United, który był drugim sprawdzianem Królewskich podczas amerykańskiego tournée. Tamto trafienie pokazało kolejne zalety Bellinghama, a mianowicie – nieokreślone konkretnie miejsce za linią obrony, kontrolę jakości w trudnej sytuacji i finezję, dzięki której przerzucił André Onanę.

Real jedzie na plecach Bellinghama, który stał się gwiazdą drużyny i całej LaLigi w sezonie, w którym przepaść w stosunku do innych wielkich europejskich lig (nie zapominając o coraz odważniej poczynającej sobie Arabii Saudyjskiej) powiększyła się w porównaniu z poprzednimi kampaniami. Już na samym początku szał wokół Anglika gwałtownie wzrósł, a Los Merengues tylko zacierają ręce, myśląc o tym, co nadejdzie. Począwszy od najbliższego sobotniego spotkania z Getafe na Santiago Bernabéu, pierwszej domowej potyczki w rozgrywkach 2023/24. Debiut Anglika w madryckiej świątyni futbolu w tym starciu będzie dodatkowym smaczkiem, który cechuje najbardziej prestiżowe wyzwania.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!