Vinícius odnajduje spokój
Pierwsze dwie kolejki ligowe oderwały Brazylijczyka od ciągłego wdawania się w konflikty i ulegania prowokacjom, co było szczególnie widoczne w końcówce poprzedniego sezonu.
Fot. Getty Images
Ostatnim widokiem Viníciusa na boisku w poprzednim sezonie był mocny uścisk z Unaiem Simónem na środku boiska na Santiago Bernabéu. Bramkarz Athleticu poprosił go wówczas o koszulkę dla dziewczynki cierpiącej na bardzo poważną chorobę.
Baskijski bramkarz zabrał głos w obronie Brazylijczyka kilka tygodni wcześniej. Ten wspomniany uścisk był wyrazem sprzeciwu wobec tego, co wydarzyło się w końcowej fazie La Ligi, a incydent na Estadio Mestalla był wierzchołkiem góry lodowej, która sprawiła, że hiszpański futbol znalazł się w centrum uwagi całego świata, a słowo „rasizm” nękało jego struktury i było odmieniane przez wszystkie przypadki. Było to tak silne, że graniczyło z konfliktem dyplomatycznym i pojawiło się w przemówieniu Luli da Silvy, prezydenta Brazylii, na szczycie G7 w Hiroszimie.
Początek bieżącego sezonu nie ma nic wspólnego z tamtymi pożarami. Dwa mecze Realu Madryt, oba na wyjeździe, zostały rozstrzygnięte bez najmniejszych problemów związanych z Brazylijczykiem. Pierwszy z nich odbył się na San Mamés, stadionie, który zawsze jest gorący i gdzie napięcie związane z 23-latkiem było duże w poprzednim sezonie. Został on przyjęty przez lokalnych kibiców zgodnie z oczekiwaniami – za każdym razem gdy dotykał piłki, panowała permanentna wrzawa. Nie było jednak najmniejszego gestu ze strony Viníciusa, całkowicie odizolowanego od tego, co działo się na trybunach San Mamés. To, co w innych momentach kultywowano, mając na celu wyłączenie go ze spotkania, tym razem spotkało się z obojętnością zawodnika całkowicie skupionego na grze. Kiedy został zmieniony, gdy rozległy się gwizdy i obraźliwe przyśpiewki (w żadnym wypadku nie o charakterze rasistowskim, to nigdy nie miało miejsca na San Mamés), Vinícius udał się pod prysznic, ignorując cały ten hałas.
W Almeríi, w znacznie bardziej przyjaznym otoczeniu i przy znacznie większej liczbie madryckich fanów na trybunach niż na San Mamés, historia się powtórzyła, a Vinícius doświadczył gry bez najmniejszej sprzeczki. Na Power Horse Stadium, który pod względem dopingu nie znajduje się nawet w pobliżu najwyższego poziomu, jaki może zaprezentować, atakujący zdobył swoją pierwszą bramkę w tym sezonie po miękkim, niespodziewanym strzale, który po rykoszecie zaskoczył Luísa Maximiano.
Chłód pokazany przez Viníciusa na początku nowej kampanii to nie przypadek. Stoi za tym praca ludzi wokół niego, a także Carlo Ancelottiego i klubu. Nie dlatego, że zrozumieli, że Brazylijczyk jest za cokolwiek odpowiedzialny, ponieważ przekaz zawsze był oczywisty i taki sam: „Vinícius jest ofiarą”.
Ale wszyscy wiedzą, że nie warto wdawać się w bitwy na boisku, że Real potrzebuje – jak mówi Ancelotti – Viníciusa, który jest w pełni skupiony na meczu, pomaganiu swojej drużynie i wszystkimi pięcioma zmysłami znajduje się w grze.
Rola madryckiej „siódemki” w zespole gwałtownie wzrosła. Bez Benzemy na murawie, z kontuzjowanym Courtois, Kroosem i Modriciem w nowym wymiarze po zmianie warty w środku pola, Vinícius jest pierwszym wyborem. Jego rozwój w ciągu pięciu lat od debiutu (który miał miejsce 29 września 2018 roku) był zawrotny pod każdym względem. Liczba strzelanych przez niego goli rosła z sezonu na sezon – 3, 5, 6, 22 i 23. Waga jego futbolu dla Królewskich i dla idei Carlo Ancelottiego szła w parze z coraz lepszymi osiągami bramkowymi. A z kolei zyski generowane przez jego wizerunek komercyjny tylko się mnożą.
W kwestii negatywnych wydarzeń wokół Viníciusa wystarczająco dużo wydarzyło się w poprzednim sezonie. Viní niewrażliwy na to, co przychodzi z zewnątrz, to wielki plus dla Los Blancos. Bo potencjał w nim drzemiący od dawna pozwala poznać go jako jednego z najbardziej niezrównoważonych piłkarzy na świecie. Jeśli stał się taki, gdy poświęcił część swojej uwagi zewnętrznemu zgiełkowi, nie jest łatwo określić, jak daleko może zajść, jeśli zapomni o prowokacjach.
W międzyczasie Brazylijczyk przystosowuje się do pozycji, która na wiele minut odciąga go od lewego skrzydła, które stało się obszarem maksymalnego wykorzystania jego zasobów. Przybycie Bellinghama zmieniło ustawienie z 4-3-3 w 4-4-2 lub 4-3-1-2. Dzięki temu obecność Viníciusa w centralnych strefach ataku jest o wiele większa. Wyjaśnia to sposób, w jaki poruszał się w pierwszych dwóch meczach, w porównaniu do tych samych potyczek w ubiegłym sezonie. W Almeríi podwoił swoje akcje prowadzone w polu zajmowanym przez środkowego napastnika (12,6% rok temu i 25,8% w minioną sobotę), natomiast w Bilbao współczynnik ten wyniósł 21,62% w porównaniu do 8,82% w pierwszej kolejce poprzednich rozgrywek.
Ancelotti wie, że musi szlifować swój pomysł na grę, zmieniać niektóre rzeczy, korygować, ale nie zapominać o tym, co jest kluczowe dla jego stylu i dla całego Realu Madrytu. „Narzekałem na niepotrzebną stratę, odpowiedział mi, a ja powiedziałem mu, że nie, nie musiał tracić piłki. Nie chcę odbierać mu geniuszu, który ma i czasami trochę ryzykuje, ale wtedy jestem trochę zły. Ale innym razem jestem oczarowany jego zagraniami. Bilans jest taki, że jestem oczarowany o wiele więcej razy niż tych kilka razy, gdy jestem zły”, powiedział Carletto po meczu w Almeríi.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze