Owca pożarta przez wilka. Real - Écija 5:1
Real - Écija 5:1
Pierwsza połowa drugiego spotkania, 1/16 finału Pucharu Króla nie wyglądała najlepiej. Gracze Eciji, wśród których wielu jest takich, którzy pamiętają grę w II lidze, długo stawiała Królewskim skuteczny opór. Jednak druga połowa obnażyła różnicę klas pomiędzy obydwoma zespołami. Real Madryt rządził na boisku, a zaprezentowane przez piłkarzy umiejętności wystarczyły, by strzelić III – ligowcom pięć bramek. Dwie bramki strzelił van Nistelrooy, po jednej dołożyli Beckham i Ronaldo. Ostatniego gola, niczym wisienkę na torcie, dołożył De la Red.
W porównaniu z pierwszym spotkaniem, w meczowym składzie Królewskich zaszło kilka zmian. W ataku, od pierwszych minut zagrali Ronaldo i Van Nistelrooy. Na prawą obronę oddelegowany został Sergio Ramos, który jest ostatnio głównym motorem napędowym jeśli chodzi o grę Realu. Podopieczni Capello od razu przystąpili do ataku. Już w 7 minucie mogli się cieszyć ze zdobytej bramki, jednak po dośrodkowaniu Renesa, strzał Ramosa zablokował Zigor. Po kilku następnych minutach, na boisku istniał tylko Real Madryt. Écija obwarowała się na własnej połowie i czekała na kontrataki. Ciężko było przebić się przez taką obronę. Próbował z dystansu Beckham, swoją sytuację próbował wywalczyć sobie Ronaldo, jednak za każdym razem był minimalnie wolniejszy od stoperów. Swoje sytuacje miała także Écija. Po szybkiej kontrze, piłkę ze skrzydła od Requeny otrzymał Pepe Diaz, jednak skiksował w tej sytuacji. Chwilę później z dystansu, zaskoczyć Lopeza próbował Torres, jednak piłka poszybowała ponad bramka. Marzenia o strzeleniu bramki na Bernabeu, Écija zaprzepaściła w 36 minucie. Po nieudanej próbie przecięcia podania przez Raula Bravo, w sytuacji sam na sam z Lopezem, równowagę stracił Diaz, który z małą pomocą Paco Pavona, upadł na murawę. Sędzia nie odgwizdał karnego. Wycofaną przed bramkę piłkę, uderzył Vega, jednak na posterunku był Diego Lopez.
Po ciężkiej pierwszej połowie, po której wprawdzie Królewscy byli w następnej rundzie, ale w jakże żenującym stylu. Wprawdzie podopieczni Capello nie grali źle, jednak po pierwszej połowie z III ligowcem, należało się spodziewać czegoś więcej. Całe szczęście, że po przerwie, w każdego z piłkarzy w białych koszulkach, wstąpił nowy duch (a może po prostu nasłuchali się Capello). Faktem jest, że Real zaczął grać skutecznie i z pomysłem.
Z taką grą o wiele łatwiej przełamać opór III – ligowca. Już po pięciu minutach, przepastny worek z bramkami otworzył się. Ronaldo sprytnie zgubił kryjącego go obrońcę i świetnie przerzucił piłkę do van Nistelrooya. Ten uderzył bez namysłu, jego strzał zdołał obronić Zigor. Strzał obronił, jednak wybitą przez niego piłkę dobił Beckham. Po grze Królewskich widać było, że to jeszcze nie koniec. Wprawdzie na następnego gola przyszło kibicom czekać piętnaście minut, jednak warto było. Po rozpoczętej przez podanie Beckhama, wspaniałej wymianie podań pomiędzy Nistelrooyem a Ronaldo, ten ostatni sprintem (!!) popędził do piłki, dopadł do niej, jego z kolei dopadli obrońcy. R9 jak za dawnych lat „oderwał się" od nich sprytnym zwodem i strzałem z lewej nogi w prawy róg bramki przeciwnika, nie dal szans bramkarzowi Eciji. Na następnego gola nie trzeba było już tyle czekać. Do podyktowanego za faul na Królewskim karnego podszedł van Nistelrooy i myląc bramkarza, posłał piłkę do bramki z 11 metrów. Strzał z rzutu karnego udał się holendrowi dopiero za trzecim podejściem, wcześniej Ruud zmarnował karnego w meczu ligowym, oraz w ostatnim spotkaniu Ligi Mistrzów.
Rozluźnieni Królewscy nieco odpuścili, Écija chciała odpaść z honorem i walczyła do końca. Po faulu na połowie Realu, młodziutki Miguel Torres świetnie wrzucił piłkę na głowę Mario a ten nie dał szans Lopezowi. Tak więc Écija mogła celebrować gola na Santiago Bernabeu. Za strzeloną bramkę musiała jednak zapłacić… kolejnymi straconymi. Po kolejnym dośrodkowaniu ze lewej flanki, fantastycznym strzałem z przewrotki popisał się Ruud van Nistelrooy i w 79 minucie było już 4:1. Już pod koniec spotkania, swój talent potwierdził wprowadzony w 55 minucie De la Red. Młody piłkarz – do nie dawna Castilli - w cudowny sposób posłał piłkę idealnie w prawe okienko bramki Zigora.
Tak oto Królewscy pożegnali się tego wieczoru z publicznością na Santiago Bernabeu. Dobrze, że w porę się „przebudzili", bo wprawdzie wygrana z III ligową Eciją, nawet w takich rozmiarach, chwały nie przynosi, jednak remis lub porażka byłaby dla kibiców prawdziwa tragedią. Trzeba jednak oddać, że dzięki dobrej grze w drugiej połowie, Królewscy wygrali to spotkanie pewnie i w ładnym stylu. Z dobrej strony pokazał się Ronaldo, zabłysnął również De la Red. Miejmy nadzieję, że przebudził się również van Nistelrooy. I cieszmy się, że Puchar Króla jest coraz bliżej Realu Madryt.
Składy:
Real Madryt:
Diego López - Ramos (Torres 80’), Mejía, Pavón, Raúl Bravo - Diarra, Javi García (De la Red 55’), Beckham, Reyes - Ronaldo, Van Nistelrooy (Robinho 85’);
Écija:
Zigor - Torres (Nolito 60’), Mario, Jaime, Pichardo - Pedro, Capa, Jorge Díaz (Argüello 67’), Requena (Luna 72’), José Vega - Pepe Díaz.
Statystyki:
Strzały (celne): 21 - 9 (9 - 3)
Interwencje bramkarzy: 12 - 15
Faule: 23 - 18
Rzuty rożne: 3 - 0
Spalone: 1 - 3
Rzeczywisty czas gry: 50 minut, 27 sekund
Posiadanie piłki: 61% - 39%
Gole:
1:0 Beckham 47’
2:0 Ronaldo 67’
3:0 van Nistelrooy 72’
3:1 Mario Carrizosa 76’
4:1 van Nistelrooy 78’
5:1 De la Red 87’
Kartki:
: Mario Carrizosa, Torres, Javi García, Beckham;
Sędzia: Alvarez Izquierdo
fot. Ruud: "Ronnie, twoje serce bije dla Madrytu!".
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze