Zidane: Czuję się teraz świeżo
Zinédine Zidane jest bohaterem najnowszego wydania francuskiego GQ. Przedstawiamy wypowiedzi byłego piłkarza, działacza i trenera Realu Madryt z tego materiału.
Fot. Getty Images
– Kiedy kończysz sezon na ławce, jesteś nawet bardziej zmęczony niż piłkarz. Te dwa zawody nie mają ze sobą nic wspólnego. Pamiętam, że jako piłkarz skupiałem się na grze swojej i zespołu, myśląc tylko o tym, by być jak najlepszym, by pomóc zespołowi na boisku. Trener zajmuje się 23 gośćmi i nigdy nie staje.
– Dni w Valdebebas od 8 rano do 23 wieczorem? Kiedy wracałem do domu, głowa ciągle była w Valdebebas. Na tym stanowisku liczy się każda strona: wszystkie informacja do ciebie wracają, a ty jesteś odpowiedzialny za decyzje. To normalne, że to wyczerpuje twoją energię.
– Kocham to, co robię i jestem w stanie dużo pracować, ale czasami, co przydarzyło mi się dwa razy, muszę wyjąć tę wtyczkę. Dzisiaj cieszę się życiem, mam czas na odwiedzenie rodziców, wyjście na lunch z żoną czy dziećmi, kiedy jestem w Madrycie, albo spędzenie czasu z przyjaciółmi. To jest możliwe tylko wtedy, gdy robisz krok do tyłu. Moje życie ciągle pędzi 200 km/h, ale czuję się teraz świeżo.
– Dodatkowe studia menadżerskie po zdobyciu licencji trenera? Te trzy lata studiów były mi potrzebne i bardzo mnie potem inspirowały. Dzięki nim mogłem też spędzić kilka dni w Monachium z Pepem Guardiolą i jego sztabem, będąc bliżej akcji i mogąc zadać mu wszelkiego rodzaju pytania, co było naprawdę ważne. Szczególnie tamta wymiana z Guardiolą, z którym graliśmy przeciwko sobie i z którym mamy do siebie duży szacunek, była szczera i bardzo mnie wzbogaciła.
– Im bardziej kompetentna jest twoja drużyna, tym większe masz szanse przy tankowaniu, by porównać to do F1. A ja tak naprawdę miałem wokół siebie zawsze topowych gości. Dzisiaj mierzę szczęście trenerów tym, jak bardzo mogą skupić się na samym meczu i wskazówkach dla piłkarzy. Trzydzieści lat temu trener zajmował się wszystkim: przygotowaniem fizycznym, taktyką, filmikami. Rozstawiał nawet sam pachołki na treningu.
– Przykłady zarządzania są różne. Na przykład, gdy masz 34 lata i masz dzieci, to trudno jest jechać na zgrupowanie przed meczem. W Realu Madryt przed treningiem stawaliśmy z zawodnikami w kółku, by wytłumaczyć cele tej sesji i po prostu z nimi porozmawiać. Przed meczami czasami mówiłem im: jutro nie ma zgrupowania. Robiłem to dobrowolnie, bo widziałem wtedy radość w ich oczach. Działało to za każdym razem, a za wszystkim szedł wyższy poziom na treningu. To było wspaniałe.
– Słynna krótka przemowa z przerwy finału z Liverpoolem? Przemowy trenerów w przerwie zawsze tak wyglądały, gdy sam grałem w piłkę. Wielcy trenerzy, jak Marcello Lippi i Aimé Jacquet, którzy przy okazji mieli wiele klasy, wiedzieli, że nie możesz wtedy gadać przez pełne 15 minut. Wtedy efekt jest negatywny. Musisz szybko powiedzieć, co nie działa, wskazać poprawki, wytłumaczyć ich znaczenie i tyle. Dzięki i idziemy dalej.
– Spacery po parku Retiro [gdzie odbywała się część sesji] nie są męczące? Nie, zakładam czapkę i jest w porządku. Ważne jest, by być sobą, ale rozumiem, że osoba może się zmienić, gdy jesteś cały czas w świetle i wszyscy mówią ci, że jesteś najpiękniejszy i najmocniejszy. To wszystko może cię zdestabilizować, szczególnie dzisiaj. Szczęśliwie moim fundamentem są żona i dzieci, to jest silniejsze od czegokolwiek innego.
– Pochwały? Oczywiście, są miłe, ale to nie zależy od ciebie, że ktoś nazywa cię legendą. To inni tak cię widzą i tak cię oceniają. Gdy podchodzisz z takiego miejsca jak ja i patrzysz na swoją drogę, to zawsze jest piękna. Dlatego się nie wygłupiam i cieszę się tym wszystkim każdego dnia.
– Nie ma nic lepszego niż rozmowa z piłkarzem przed meczem. Tego potrzebuję też ja i to dla mnie podstawa: wspólna rozmowa, wyczucie jak on się czuje i pokazanie mu, że wszystko będzie dobrze. Musisz mu przekazać też siebie.
– Kiedy jesteś topowym piłkarzem i zaczynasz wygrywać, to ta adrenalina nigdy cię nie opuszcza i prowadzi już każdego dnia. To uczucie naprawdę na ciebie wpływa i nigdy cię nie męczy. Nawet gdybym wygrywał raz za razem, to miałbym pragnienie, by wygrać kolejny raz.
– A gdzie będę wygrywać dalej? Ogólnie niczego nie przygotowuję. Robię to, co czuję. Tak było z moim pierwszym krokiem w Hiszpanii. Przez pierwsze 2,5 roku działałem na maksa. Wiele wygraliśmy i potrzebowałem oddechu. Po 8 miesiącach, które jako przerwa były dla mnie korzystne na poziomie osobistym, prezes zadzwonił i od razu wróciłem do pracy. Mogłem sobie powiedzieć: zrobiłem już tyle, ile zrobiłem, po co wracać, po co podejmować ryzyko osiągnięcia czegoś gorszego? Ja jednak nie kalkuluję, działam instynktownie. Chcę pracować, ale nie wiem, gdzie będę to robić.
– Reprezentacja? Często mówiłem, że gdy znasz reprezentację jako piłkarz i zostajesz potem trenerem, to kadra ma sens, by przemyśleć taki krok. Jednak to nie jest na to czas.
– Kiedy byłem w Cannes, chciałem przejść do Bordeaux. Potem chciałem grać w Juventusie i następnie w Realu, bo za każdym razem to uczucie było inne i coraz mocniejsze. Nazywamy to po prostu ambicją. Zawsze byłem ambitny i zawsze w siebie wierzyłem. Ja pędzę do przodu.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze