„Rodrygo nie ma limitów”
Marcel Duarte, który od wielu lat jest trenerem od przygotowania fizycznego Rodrygo, udzielił wywiadu dziennikowi AS. Wypowiedział się w nim między innymi o codziennej pracy z atakującym oraz zdradził, co stanowi o jego sukcesie w Realu Madryt. Przedstawiamy tłumaczenie tej rozmowy.
Fot. Getty Images
Ile czasu pracuje pan z Rodrygo?
Poznałem Rodrygo przez jego ojca, Erica. Miałem klinikę w Brazylii, gdzie pracowałem z piłkarzami. Opiekowałem się nimi i dbałem o ich przygotowanie fizyczne. Poznałem jego ojca, ponieważ był jednym z zawodników. Pracowaliśmy razem przez dwa miesiące. Pewnego dnia w trakcie pretemporady zadzwonił do mnie i powiedział: „Marcel, Rodrygo ma 12-13 lat. Chciałbym, żebyś się nim zaopiekował, bo mam w głowie plan. Zrealizujemy go, ufam twojej pracy”. Powiedziałem mu, że może na mnie liczyć. Wtedy zaczęliśmy analizować, czego potrzebuje Rodrygo.
Jak go wtedy oceniłeś?
Dużo rozmawialiśmy z jego ojcem. Mówił mi co myśli, jakie są jego odczucia. Planowaliśmy wszystko razem rok po roku, aż osiągnęliśmy bardzo wysoki poziom. Nie spieszyliśmy się, ponieważ Rodrygo był młody i nie chcieliśmy zmieniać niczego, co już miał. W ten sposób byliśmy w stanie wydobyć jego potencjał. Tak to robiliśmy i teraz nic się nie zmieniło; rok po roku siadamy, dyskutujemy, opracowujemy różne plany…
Pierwszą poważną próbą Rodrygo była gra w pierwszej drużynie Santosu. Jak to wyglądało?
Pewnego dnia byliśmy w drodze do pracy. Pojechaliśmy do jego domu, a on dostał telefon od trenera: „Będziesz trenował z profesjonalną drużyną. Chcemy sprawdzić kilku młodych zawodników, a ty zostaniesz tutaj z nami”. To był dla nas bardzo szczęśliwy czas, ponieważ mieliśmy plan pracy dopasowany do każdej kategorii i nagle awansowaliśmy o dwie kategorie wyżej. „Co teraz zrobimy? Nic, nic nie zrobimy. Wszystko już jest zrobione. Kontynuujemy nasz plan”, pomyśleliśmy w tamtym momencie.
Kolejnym etapem był transfer do Realu Madryt.
Tak, wszystko działo się bardzo szybko. Kiedy Rodrygo pojawił się w pierwszej drużynie Santosu, byliśmy bardzo szczęśliwi. Od samego początku dużo się o nim mówiło, był bardzo chwalony. Szybko awansował do pierwszej drużyny i pokazał wiele jakości. Stał się istotnym zawodnikiem i wielkie kluby szybko zwróciły na niego uwagę. Pewnego dnia zadzwonił do mnie jego ojciec. „Marcel, przyjedź do mnie. Musimy porozmawiać”. Gdy przyjechałem, zaczęła się rozmowa. „Marcel, słuchaj, Rodrygo idzie do Realu Madryt, chcesz iść z nami?”. Odpowiedziałem: ”O mój Boże, oczywiście, że tak”. To była szybka sprawa, ponieważ Rodrygo ma jedną ważną cechę: jest bardzo oddany swojej pracy. Zawsze wie, czego chce. Kiedy ma ustalony cel, nic nie jest w stanie go od tego oderwać. Teraz jesteśmy tutaj, aby dalej mógł dawać z siebie wszystko. Rodrygo jest geniuszem.
Jak wspomina pan przejście z futbolu brazylijskiego do hiszpańskiego?
O ile dobrze pamiętam, wszystko planowaliśmy z około trzydziestodniowym wyprzedzeniem. Stworzyliśmy plan, aby jak najlepiej zorganizować naszą pracę. Jego ojciec już wcześniej mówił klubowi, że będziemy razem pracować. Praktycznie do samego dnia przyjazdu, czyli 4 czerwca, jeździliśmy do Osasco, jego rodzinnego miasta, gdzie odbyliśmy wiele sesji treningowych.
Jak wygląda plan Rodrygo w trakcie tygodnia?
Jesteśmy w stałym kontakcie ze sztabem szkoleniowym Realu. Od samego początku sezonu mamy wszystko zaplanowane, a potem, w miarę upływu czasu, modyfikujemy każdy tydzień. Czasami mamy jeden mecz, czasem dwa. Dopasowujemy wszystko do terminarza. To właśnie od niego zależy, czy robimy sesje siłowe, szybkościowe i tak dalej.
Jak wyglądało to w trakcie pandemii? Gdy wznowiono rozgrywki, Rodrygo był w dobrej formie.
To było coś szalonego. Wybuchła pandemia i nikt nie wiedział, kiedy się skończy. Oczywiście byliśmy w stałym kontakcie z klubem. Oni też nie wiedzieli, co się wydarzy, ale mieliśmy wszystko zaplanowane. Przygotowaliśmy dla niego bardzo specyficzny, ukierunkowany trening. Wszyscy zawodnicy trenowali, aby być gotowym do gry, ponieważ nikt nie miał pojęcia, w jaki dzień ruszą rozgrywki.
Jak Rodrygo regeneruje się po meczach?
Mamy już protokół regeneracyjny uzgodniony z klubem. Po meczu otrzymuję dane i wraz z całym zespołem Pintusa ustalamy, co robić. Rozprowadzamy informacje do wszystkich działów. Robimy tak po każdym spotkaniu.
Domyślam się, że jeden z planów dotyczy snu. Widziałem, że Rodrygo ma specjalny pierścień, który monitoruje jego sen.
Tak, dokonujemy kilku ważnych pomiarów. Na podstawie tych danych ustalamy, co zamierzamy zrobić każdego dnia. Monitorujemy jego sen. Jedzenie jest przygotowane pod kątem wysiłku w trakcie spotkania. Kiedy mamy opracowane wszystkie protokoły, raport jest wysyłany do każdego działu, a następnie przeprowadza jest codzienna korekta. Jestem odpowiedzialny za to, aby Rodrygo był spokojny i gotowy do treningów oraz meczów.
Zbliżają się wakacje. Czy Rodrygo będzie wykonywał specjalne treningi, aby utrzymać formę pomimo dni wolnych?
Cały czas musimy iść do przodu, ponieważ Rodrygo jest zawodnikiem, sportowcem. Musimy być bardzo ostrożni. Po powrocie z reprezentacji będzie miał wakacje. Potrzebuje ich, bo jest człowiekiem. Jego głowa musi odpocząć. A przed nowym sezonem, zanim jeszcze wrócimy do Madrytu, rozpoczniemy nasze przygotowania zgodnie z wytycznymi klubu. Mamy wszystko zaplanowane, a on w pełni się do tego dostosuje.
Czemu Rodrygo ma tak mało kontuzji?
Widzę tutaj dwa aspekty. Pierwszym jest jego poświęcenie. On jest bardzo oddany futbolowi, jest niezwykle odpowiedzialnym zawodnikiem. Rodrygo zdaje sobie sprawę, że każde nasze ćwiczenie jest dla niego bardzo dobre. Drugą rzeczą jest komunikacja z klubem. Nie możemy nic zrobić, jeśli nie mamy odpowiednich danych. A z danymi, które dostarcza nam klub, możemy pracować. Mamy bardzo dobrą komunikację z klubem. To klucz do tego, by zapobiegać urazom.
Czy Rodrygo osiągnął już swój limit?
Nie, on nie ma limitów. Ma jeszcze sporo potencjału, ma dopiero 22 lata. Zawodnicy zazwyczaj mają 28 lat, gdy osiągają szczyt swojej formy. Mamy też plan na te sześć lat. Każdy sezon jest inny, dlatego wszystko może się zmienić. Pomysł jednak już jest i do 28 roku życia mamy wiele do osiągnięcia. Czy chcemy przyspieszyć realizację tego planu? Nie. Zamierzamy iść krok po kroku, ponieważ sezony są bardzo różne, ale najważniejsza jest komunikacja z klubem. Mamy bardzo dobrą relację z Pintusem.
Jak pracuje się z Pintusem?
Antonio jest świetnym trenerem, lubię z nim rozmawiać. Ma ogromny zespół. Bardzo nas lubi. Nasza komunikacja jest kluczem do tego, aby Rodrygo do 28 roku życia mógł osiągnąć szczyt swoich możliwości.
Znałeś Pintusa wcześniej?
Znałem go z gazet. Słyszałem o jego doświadczeniu, był znany ze swoich tytułów. Gdy go poznałem, zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie. Kiedy miałem okazję pierwszy raz z nim porozmawiać, byłem zachwycony. Ma dużą wiedzę, ale jest bardzo skromny. Rozmawiamy z nim każdego dnia i zawsze robimy to z dużą pokorą. Jesteśmy mu wdzięczni za wszystko, co dla nas robi.
Vinícius i Militão również mają swoich trenerów od przygotowania fizycznego. Rozmawia pan z nimi, wymienianie się doświadczeniami?
Utrzymujemy przyjacielskie relacje. Tak, czasami się spotykamy. Dużo wtedy rozmawiamy i wymieniamy się informacjami.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze