Advertisement
Menu
/ ondamadrid.es

Laso: Nie oglądałem finału Euroligi

Pablo Laso udzielił wywiadu w radiu Onda Madrid. Mówił w nim o tym, jak spędzał rok bez trenowania, ale też odniósł się do obecnej sytuacji Realu Madryt.

Foto: Laso: Nie oglądałem finału Euroligi
Fot. Getty Images

Co słychać u ciebie?
Jest bardzo spokojnie, mam za sobą bardzo spokojny rok. Robiłem zwyczajne rzeczy, których wcześniej nie mogłem robić. Mogłem pójść na zakończenie roku mojego syna, czego normalnie nie mógłbym zrobić. Mogłem podróżować. Moja matka miała drobny problem ze zdrowiem, więc mogłem spokojnie pojechać do Vitorii. Podróżowałem, odwiedziłem wiele miejsc, oglądałem dużo koszykówki. Robiłem rzeczy, których w trakcie sezonów nie mogłem robić. Oglądałem dużo koszykówki z różnych krajów, ale jednocześnie mogłem czuć się wolny i spokojny.

Mówisz o podróżowaniu, a w trakcie sezonu praktycznie nie rozstawałeś się z walizką, chociaż to nie jest podróżowanie, tylko praca.
Tak, to jest praca. Zawsze się śmieję, kiedy ludzie mówią na przykład: „Tyle razy byłeś w Moskwie”. Tak, byłem wiele razy, ale z Moskwy znam tylko lotnisko, halę i hotel. Pamiętam, że kiedyś poszliśmy tam na spacer, bo mieliśmy czas. Odwiedziliśmy Plac Czerwony, ale nie cieszysz się tym, bo ostatecznie to jest praca, mimo że podróżujesz. Tak samo jest z innymi miastami, na przykład Belgradem. Jest wiele takich miejsc, a ja lubię wyjść na spacer i zwiedzać. Powiedziałbym nawet, że nie znam dobrze Madrytu. To wydaje się absurdalne, bo tutaj mieszkam, ale to wynika z poświęcenia dla pracy. W trakcie tego roku mogłem odkryć wiele rzeczy, nie tylko w Madrycie. Mogłem podróżować i odkrywać różne miejsca. Normalnie o tej porze, kiedy rozmawiamy, byłbym zajęty trenowaniem.

Dla wielu ludzi twoje obecne życie jest idealne, bez presji kibiców, bez presji szefa, bez presji ekonomicznej. Dla ciebie jest to trochę nudne, prawda?
(Śmiech) Nudne? Jak to nudne? Myślę, że wszyscy tęsknią za czymś, co mogą nazwać swoim życiem, a moim życiem jest trenowanie koszykówki i granie w koszykówkę. Ja to robię od szesnastego roku życia. Z tego powodu miniony rok wyszedł mi na dobre pod wieloma względami. Mogłem się zresetować, zachować spokój. Jednak pojawia się myśl o tym, że powinienem trenować. Nie mogę tego uniknąć, to jest moje życie. Oglądam mecze i nie mogę się powstrzymać przed mówieniem, że coś zrobiłbym tak, a coś inaczej. To jest całkowicie normalne i trzeba to zrozumieć. Teraz zrobiłem dużo dla swojej głowy, żeby sobie wszystko poukładać, oglądać mecze w inny sposób. Bardzo cieszyłem się tym, że w trakcie tego sezonu mogłem zobaczyć wiele sytuacji, którymi normalnie nie mógłbym się cieszyć w ten sam sposób. Z jednej strony tęsknisz za trenowaniem, a z drugiej możesz się cieszyć tym rokiem przerwy.

Rok to dużo czy mało czasu?
Zależy, jak na to patrzysz. Jak byłem w Huelvie na turnieju koszykówki, to kelner powiedział do mnie, że jemu przydarzyło się to samo 25 lat temu. Odpowiedziałem mu, że chciałbym po 25 latach być w takiej formie jak on. On powiedział, że przecież to nie jest nic poważnego. Prawda jest taka, że strach pojawił się tamtej nocy. Byłem w półśnie, obudziłem się i żona mi powiedziała, że to pewnie przez złą pozycję spania. Wstałem, położyłem się znowu i zasnąłem. Następnego ranka poszedłem zrobić badania i po dniu wyszedłem ze szpitala. Zmieniasz wtedy swoje zwyczaje. Zwracasz uwagę na małe rzeczy, uprawiasz więcej sportu, starasz się lepiej zorganizować sobie dzień, lepiej jeść. Ja paliłem bardzo mało, ale paliłem, a teraz oczywiście rzuciłem palenie. Ja teraz się śmieje, kiedy ludzie mówią o tym, że muszą rzucić palenie. Mówię im, że niech poczekają na sygnał od swojego ciała. Mojej matce przytrafiło się to samo. Paliła dużo, ale przestała, bo ciało wysłało jej ostrzeżenie. Ja nie paliłem dużo. Papieros rano czy po meczu i nie tęsknię za tym. Robisz wiele małych zmian, ale nie zmieniasz swojego życia. Od kardiologów słyszałem, że ludzie w mojej sytuacji potrafią być pilotami samolotów i latać z 300 osobami na pokładzie. Nigdy nie czułem strachu. W rehabilitacji kardiologicznej w dużej mierze chodzi o rehabilitację mentalną. Przyjaciel mi mówił, że powinienem prowadzić drużynę w play-offach, żeby ludzie zobaczyli, że to jest nic poważnego, ale ja zdecydowałem się nie trenować, ponieważ uważałem, że drużyna jest przygotowana. Ja czułem się bardzo dobrze. Fizycznie czuję się dobrze, a nawet lepiej, bo miałem czas, żeby bardziej o siebie zadbać.

Real Madryt został mistrzem Europy. Ty też byłeś mistrzem Europy z Realem Madryt. Ty jesteś madridistą, co podkreślałeś wiele razy. Jak odbiera się taki tytuł oglądany w telewizji? Czy nie myślałeś sobie, że to ty powinieneś tam być, bo to twój projekt? Cieszyłeś się, ale jednocześnie trochę cię to bolało, że ciebie tam nie było?
Przede wszystkim cieszyłem się ze względu na ludzi, których kocham. Jak mógłbym się nie cieszyć z tego, że Tavares wygrywa Puchar Europy? Jak mógłbym się nie cieszyć, że wygrywają Chacho, Llull czy Rudy? Ludzie, z którymi pracowałem. Jak mógłbym się nie cieszyć? To byłoby absurdalne. Przeżyłem to jako madridista. Bardzo się cieszę, że Real Madryt wygrał Euroligę, ponieważ mam tam wielu przyjaciół, którym życzę jak najlepiej. Samego meczu, szczerze mówiąc, nie widziałem.
Nie widziałeś na żywo finału Euroligi? Ani nawet powtórki?
Nie, ale nie widziałem też tego finału, który ja wygrałem. Uważam, że to nie są mecze, z których ja się mogę dużo nauczyć. Widziałem poszczególne akcje, widziałem trafienie Llulla, jak mógłbym tego nie zobaczyć? Jednak to nie są spotkania, z których można się wiele nauczyć. Tak samo było w czasach, gdy byłem trenerem. Ludzie byli zdziwieni, że nie oglądałem finału, który wygraliśmy.

Ty jesteś typem trenera, który zbliża się do zawodnika, co potwierdzają koszykarze, z którymi rozmawiałem. Mówili, że Laso nie przywiązuje takiej uwagi do nocnego wyjścia, do błędu, do spóźnienia się na trening, do utraty kontroli podczas meczu. Inni trenerzy inaczej do tego podchodzą.
Tak, przytrafiły mi się wszystkie sytuacje, o których wspomniałeś i wszystkie staram się zrozumieć. Ja nie lubię tylko być okłamywanym. Jeśli ktoś wraca o siódmej nad ranem, ale mówi mi, że tak nie było… Człowieku, przecież ja wiem. Ja mogę takiemu zawodnikowi starać się wytłumaczyć, że jak wraca o siódmej, to jego postawa będzie słabsza. Tak samo jak zawodnik w trakcie meczu powie mi, żebym spie***lał. Jest zagrzany, spudłował rzut, a ty masz do niego pretensje o to, jak broni. Mówi do mnie coś, czego później będzie żałował. To zdarzyło się mi i zdarza się zawodnikom. W wielu sytuacjach musisz starać się zrozumieć drugą osobę i spróbować wytłumaczyć jej sytuację. Jeśli ktoś się spóźni na trening, to mówię do takiego zawodnika: „Czy skoro wszyscy są o 10, a ty o 10:15, to czy przesuwamy trening na 10:15?”. To oznacza, że Laso jest miękkim trenerem? Albo kiedy przylatujemy do Tel Awiwu o 6:00, a trenujemy o 10:30, to czy Laso jest supertwardym trenerem? Nie uważam, żebym był ani miękki, ani twardy. Trener musi pokazać, że stara się zrobić wszystko dla dobra drużyny.

Była jedna rzecz, której nie miałeś, a którą prędzej czy później będziesz mieć w naturalny sposób. Być może nie chciałeś tego mieć z powodów osobistych. Chodzi o owację od kibiców Realu Madryt. Nie było aplauzu dla Pablo Laso, który uczynił tę drużynę lepszą. Ten moment nadejdzie, ale będziesz miał krawat innego zespołu, prawda?
(Śmiech) Nie myślę o tym. Wiele razy powtarzam, że ja najlepiej odbieram docenienie przez ludzi. Kiedy idę ulicą, mijam nieznajomą osobę, a ona się ze mną wita. Ja to bardzo cenię, że ludzie mnie rozpoznają, doceniają i dziękują. Wiele razy słyszę podziękowania za to co dałem madridismo, i tak dalej. Dla mnie to jest większa duma niż owacja z trybun. To nie oznacza, że taka owacja mnie nie wzrusza. Spójrz, jak płakał Joaquín. To bardzo emocjonujące. Jednak to jest docenienie pracy i nie wiem, czy ja pasuję wszystkim ludziom, którzy klaszczą. Niektórzy mogą mnie nie lubić, i to jest normalnie.
Tak samo jest w przypadku Llulla, który po gorszym momencie sezonu był krytykowany.
Tak, to normalne. Niektórzy by mnie zwolnili po zdobyciu mistrzostwa Europy i ja to rozumiem. Mogą nie lubić Pablo Laso, mogą nie lubić mojej koszykówki, nie ma znaczenia. Ja tego nie mogę uniknąć i nie mogę tego zmienić. Co mam zrobić? Zaprosić na obiad i się tłumaczyć? Liczyć na to, że ktoś po obiedzie uzna, że Pablo Laso jest super? Nie, nawet się o to nie staram. Staram się jak najlepiej wykonywać swoją pracę. Nie mogę zadowolić wszystkich. Ja skupiam się na tym, żeby po zakończeniu meczu moi zawodnicy byli zadowoleni.

Opowiedz nam o odrzuceniu oferty z Realu Madryt.
Kiedy w 2011 roku Real Madryt do mnie zadzwonił, to ja uważałem to za szansę. Jednak ktoś w mojej rodzinie zapytał mnie, czy jestem pewien. Rozważałem pracę dla Realu Madryt, ale odrzuciłem pierwszą propozycję. Ostatecznie doszliśmy do porozumienia, nic się nie stało. Myślę, że Real Madryt zrobił dobrze, że trafił z transferem i sądzę, że ja dobrze zrobiłem, przychodząc tutaj, jednak w tamtym momencie miałem kontrakt z drużyną z San Sebastián i czułem się tam bardzo dobrze. Decyzje w życiu nie muszą być tylko ekonomiczne, tylko ze względu na szansę czy też tylko ze względu na bliskość. Trzeba wziąć pod uwagę wiele rzeczy i ja zawsze tak robiłem. Czasami postępowałem słusznie, a czasem się myliłem.

Co sądzisz o grze Llulla, Chacho i Rudy’ego w tym sezonie?
Końcówka sezonu w ich wykonaniu jest niesamowita. Myślę, że Rudy już to udowodnił na mistrzostwach Europy, gdzie zagrał znakomicie. Ci zawodnicy wiedzą, kiedy jest ich moment. Dla przykładu Sergi. W tym sezonie czytałem wiele krytyki o nim. Ja się wtedy śmieję. Można uważać, że on jest dla mnie nietykalny, ale wtedy jeszcze mocniej się śmieję. Gdybyśmy siedzieli teraz z nim, to nasze dyskusje byłyby bardzo gorące. Prawdopodobnie z nim miałem najwięcej sprzeczek podczas pracy w Realu Madryt, ale ostatecznie rozumiałem, że on jest taki. To nie oznaczało jednak, że nie mówiłem mu czegoś, co mi się nie podobało. Nie jestem jego obrońcą, ale kiedy czytałem krytyczne komentarze o nim, to byłem w szoku. Czytałem, że pudłuje, że jest katastrofą… On nie jest tym samym zawodnikiem, co 15 lat temu. Ma swoje lepsze i gorsze strony. Nie był bogiem dziesięć lat temu, ani teraz nie jest patałachem. Real Madryt został mistrzem Europy dzięki jego trafieniu. Z Chacho jest tak samo. To jest wielki profesjonalista. Utrzymuje poziom fizyczny, żeby rywalizować i odgrywać kluczową rolę w końcówce sezonu. Jeśli ktoś mnie krytykował za to, że dużo na nich stawiałem, albo krytykuje obecnego trenera za to, że dużo na nich stawia, to jest w porządku. Od tego jest Twitter, żeby krytykować trenerów (śmiech).

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!