„To były co najwyżej widma piłkarzy Realu”
Popołudnie 18 stycznia 1931 roku w Madrycie było zimne. Stadion na Chamartín mimo panujących warunków atmosferycznych nie był jednak w stanie pomieścić wszystkich, którzy chcieli zobaczyć szlagierowe starcie między Realem Madryt i Athletikiem.
Fot. MARCA
Na zainteresowanie potyczką nie wpłynął ani chłód, ani też epidemia grypy, która dotknęła blisko 300 tysięcy osób. Zamykano teatry, a zakłady pracy były opustoszałe. Stadion Królewskich wypełnił się jednak do ostatniego miejsca. Widzowie zasiadający wówczas na trybunach mieli okazję ujrzeć coś, co 92 lata później wciąż uważane jest za niespotykane. Gospodarze ponieśli bowiem wtedy najwyższą ligową klęskę u siebie w historii. Athletic zwyciężył 6:0. Ekipa trenowana przez Freda Pentlanda rozniosła Real, a natchniony Gorostiza był absolutnie nie do powstrzymania.
W prasie pojawiały się zarówno pochwały skierowane pod adresem gości („Napoleon w Chamartín”, „Niezłe lanie sprawili Realowi”), jak i potężna krytyka w stronę gospodarzy. W pomeczowej relacji dziennika La Voz narrację zbudowano wokół zmyślonej choroby nazwanej „fenomenitis”, która miała nękać Królewskich. Kolejkę wcześniej Real przegrał bowiem także z Racingiem Santander. Sam opis klęski z Athletikiem dawał jasny obraz boiskowych wydarzeń. „Real? To oni istnieli? Na murawie poruszali się ludzie, którzy byli co najwyżej widmami piłkarzy Realu”, można było przeczytać we wspomnianym źródle.
Dla graczy Athleticu, którzy w tamtym sezonie sięgnęli po kolejne mistrzostwo, zarezerwowano natomiast wyłącznie pochwały. Rozpływano się nad postawą Baty, Unamuno, Chirriego, dwiema bramkami Iraragorriiego… Na szczególne uznanie zasłużył jednak Gorostiza. W 2. minucie otworzył on wynik spotkania, a następnie siał istny popłoch wśród rywala. Nie był go w stanie powstrzymać dosłownie żaden piłkarz Królewskich. Postawę przeciwnika docenić potrafili także fani gospodarzy, którzy kilkukrotnie oklaskiwali Basków oraz rzecz jasna rugali swoich zawodników. Słowo „ośmieszenie” padało nie tylko z trybun, ale i było stałym bywalcem okładek następnego dnia.
Choć wściekłość klubu i fanów odczuć mógł na sobie każdy zawodnik Realu, to jednak dotknęła ona zwłaszcza bramkarza, Rafaela Vidala. W pierwszych siedmiu ligowych kolejkach wychodził on na boisko od początku, ale po laniu sprawionym przez Athletic nie pojawił się więcej na boisku. W kadrze zespołu od października był już Ricardo Zamora, ale w swoim drugim meczu rozgrywanym z okazji Święta Narodowego Hiszpanii odniósł poważną kontuzję. Po starciu z piłkarzem Atlético, Buiríą, doznał groźnego urazu lewego barku, a diagnoza przewidywała pauzę wynoszącą cztery-pięć miesięcy.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze