Real Madryt w 1/8 finału Ligi Mistrzów!
Real - Steaua 1:0
Piłkarze Królewskich biją pod każdym względem piłkarzy Steauy. To było oczywiste już przed pierwszym spotkaniem. Wtedy jednak, przed pierwszym spotkaniem z Rumunami, podopieczni Capello zagrali tragiczny mecz z Getafe. Styl i forma Królewskich dawały do zrozumienia, że nawet ze Steauą Bukareszt o punkty będzie ciężko. Dzisiaj Real Madryt zagrał na Santiago Bernabeu (na którym, nawiasem mówiąc, zasiadło bagatela 15 tysięcy rumuńskich kibiców), będąc na fali po wygranych Gran Derby. Można się było spodziewać pogromu lub przynajmniej łatwej wygranej. Dzisiaj jednak skuteczność Królewscy zostawili w szatni.
Już od pierwszych minut widać było, że Rumuni nie będą mieli nic do powiedzenia. Real przeważał od pierwszego gwizdka sędziego, jednak pomimo tego faktu zamiast grać piłkę kombinacyjną, częściej stosował długie podania. Być może chodziło o to, by uważać na kości, na które - także od początku - polowali goście. Nie ma co ukrywać - pierwsze minuty gry były zwyczajnie nudne. Każda próba przyspieszenia gry przez Królewskich, kończyła się faulem ze strony Steauy. Pierwsza sytuacja warta uwagi to rzut wolny z 6. minuty. Dośrodkowywał Guti, jednak nic nie wskórał. Steaua broniła się, murując bramkę, a każdą lepiej zapowiadającą się akcję Królewskich przerywała faulem. Czasami dosyć brutalnym, tak jak w ósmej minucie, gdy subtelnie interweniujący Cannavaro został brutalnie powalony na murawę. Rumuni pierwszy strzał oddali w 10. minucie, w zasadzie dośrodkowując na bramkę Casillasa. Bramkarz Realu czubkami palców wybił piłkę na Helguerę, od którego ta odbiła się i wypadła na rzut rożny. Po tej akcji madryccy gracze zaczęli jakby przysypiać. Pozwolili na groźny strzał, który z trudem obronił Casillas, poza tym zaczęli tracić coraz więcej piłek. Sytuację ratował jak zwykle Robinho, który potrafił stworzyć zagrożenie "z niczego". Jego strzał z 14. minuty po indywidualnej akcji minął jednak bramkę. Dwie minuty później, potężnie huknął Carlos, jednak z 30 metrów trafił wprost w bramkarza. W 16. minucie na rajd zdecydował się, świetnie radzący sobie na prawej obronie Ramos, jednak szybko został zatrzymany w sposób - oczywiście - nieprzepisowy. Wrzutka Gutiego po tym faulu po raz kolejny okazała się nieskuteczna. Do tej pory świetne zawody grał Helguera, na środku obrony raczej z przymusu. Zatrzymywał nieliczne akcje Rumunów, grał spokojnie i rozważnie. Na prawej stronie, ambitnie grał Ramos. W 18. minucie wreszcie otworzył się worek z ... kartkami. Tak, właśnie z kartkami. Rumunom żółty kartonik się należał, pierwszy otrzymał go Petre za faul na Gutim. Następne minuty to nieciekawa, niemrawa i rwana wymiana ciosów. Więcej zadawali Królewscy, brakowało jednak tego decydującego. Nie można powiedzieć, że Steaua grała dobrze w obronie, ale poprawna gra rumuńskich defensorów starczała na atak Realu. W 27. minucie po dośrodkowaniu Carlosa próbował główkować Helguera, lecz jego strzał okazał się niecelny. Ambitnie grał Raúl, nie potrafił jednak znaleźć sobie odpowiedniego miejsca na boisku, raz był za głęboko, raz za daleko. W 32. minucie słabo grający dotychczas środek pola zainicjował ciekawą akcję kombinacyjną, która jednak zakończyła się fiaskiem. Minutę później zagapili się nieco nasi obrońcy i Casillas musiał się sporo napocić by wybić dośrodkowaną piłkę na aut. W 36. minucie po stracie piłki przez Ramosa Badea łatwo ograł Cannavaro, lecz po jego strzale piłka po raz kolejny odbiła się przypadkowo od Helguery i wpadła w ręce Casillasa. Piłkarze Capello wyraźnie odpoczywali w tym spotkaniu, szczególnie w końcówce pierwszej połowy. W 42. minucie, mimo wcześniejszej posuchy w ataku, dośrodkowanie Diarry na bramkę powinien zamienić van Nistelrooy. Jego strzał kolanem zatrzymał bramkarz, o dobitce nie było mowy.
Tak piłkarze zeszli do szatni przy wyniku 0:0. Okazji klarownych dla Królewskich nie było zbyt dużo, z kolei Steaua nie oddała wprawdzie celnego strzału na bramkę, jednak gdyby miała trochę więcej szczęścia, zanosiłoby się na niespodziankę. Można powiedzieć, ze nie odpoczywali tylko obrońcy. Helguera i Cannavaro spokojnie wykonywali swoją pracę, Ramos szalał na prawej flance, Carlos robił sobie częste wypady pod pole karne przeciwnika. Nieźle grał również Robinho, chociaż chwilami nawet jemu brakowało pomysłu. Słabo grał środek pomocy, szczególnie Emerson, nijak mający się do Brazylijczyka, którego mieliśmy okazję zobaczyć w spotkaniu z Barceloną. Widoczne było ogólne rozleniwienie i mała chęć strzelenia gola. Capello szykował jednak zmiany. Czy pomogły?
Pomóc od razu nie mogły bo piłkarze wyszli na boisko w niezmienionych składach. Zmieniła się za to mentalność. Królewscy od pierwszych minut przygnietli Steauę, atakując na wszelkie sposoby. W 49 minucie świetną indywidualną akcję przeprowadził Raúl, który już w polu karnym zwiódł dwóch rywali i strzelił - tuż obok słupka. Było blisko, jednak nikt nie pamiętał o tej sytuacji po tym, co stało się w 52. minucie. Po dośrodkowaniu Ramosa, metr przed pustą bramką piłkę dostał Helguera. Jakim cudem nie strzelił? Brak słów. Trafiłby nawet przyjmując piłkę na brzuch i wtaczając się z nią do bramki. Nasz środkowy obrońca wybrał jednak mniej prymitywny sposób i zgrabnie przerzucił piłkę nad bramką. Steaua nie miała nic do powiedzenia, chociaż w 55. minucie prostopadła piłka zatrzymała się na szybko wychodzącym Casillasie. W 58. minucie zniecierpliwiony Capello przeprowadził dość zaskakującą zmianę, za Diarrę wpuszczając Beckhama. Mimo że zasługa Anglika w tym żadna, od tej pory na boisku istniał tylko i wyłącznie Real Madryt, co jednak nie przekładało się na bramki. W 65. minucie pierwsze z dziesięciu dośrodkowań Becksa okazuje się być celne. Do główki frunie Ramos i uderza tuż nad bramką. Zepsute akcje, nieudane strzały i tym podobne skutecznie zastąpił w 69. minucie Nicoliţă. Rumuński obrońca podał piłkę z przed pola do bramkarza, ten był jednak - o zgrozo - dwa metry obok. Piłka spokojnie wtoczyła się do bramki obok rozpaczającego Cerney. Bramka kuriozum. Nicoliţę pociesza w tym momencie nawet Beckham. Nie minęły trzy minuty od tej zaskakującej zmiany wyniku, a już była szansa na jego podwyższenie. Van Nistelrooy minął bramkarza, został jednak zahaczony. Sędzia wskazał na 11. metr, pokazując Cernei żółty kartonik. Do piłki podszedł sam poszkodowany i... fatalnie przestrzelił. Może miał nadal w pamięci gol Nicoliţy? Capello wie, co czai się w głowach jego piłkarzy, więc w 74 minucie zmienił zszokowanego van Nistelrooya na Ronaldo. Po tej zmianie - jednak tak jak w przypadku Becksa, nie z jej powodu - gra znów się ożywiła. Real ładnie atakował, Steaua groźnie kontrowała. Jedna z takich kontr z 77. minuty, zakończyła swój żywot na bocznej siatce bramki Ikera. Trzy minuty później świetną sytuację zmarnował Ronaldo, będący kompletnie bez formy (od kiedy to). Mając w ataku Ronaldo, trzeba się raczej bronić, tak chyba pomyśleli piłkarze Królewskich, którzy w końcówce oddali inicjatywę i spokojnie czekali na koniec spotkania. W 86 minucie szansę na grę dostał Reyes, który wszedł na boisko za Robinho. Jednak nawet on nie zdołał nic zmienić w grze swojego zespołu. Spotkanie zakończyło się wynikiem 1:0.
Spotkanie, trzeba to tak nazwać, nudnawe. W pierwszej połowie szczególnie, w drugiej przeplatane okresami efektownej i ładnej gry Realu. Podopieczni Capello na pewno powinni zrobić sobie trening strzelecki, cokolwiek co poprawi ich tragiczną skuteczność. Gdyby grali tak "skutecznie" jak Helguera i Cannavaro, ten mecz był poprawny w ich wykonaniu. Helguera był tam, gdzie być powinien w każdej sytuacji, nad całą defensywną formacją czuwał nasz Mistrz Świata. Spotkanie do bardzo udanych zaliczy na pewno Ramos, którego forma rośnie z meczu na mecz. Na prawym skrzydle młodziutki Hiszpan świetnie sprawdza się w defensywie, jak i w akcjach ofensywnych. Efektowne rajdy przeplata udanymi interwencjami w obronie. Po powrocie Salgado i Cicinho, Capello będzie miał ciężki orzech do zgryzienia. Martwi postawa Emersona, który miał być naszą ostoją. Brazylijczyk nadal nie umie odnaleźć się w drużynie Capello. Na pochwałę zasługuje również Robinho, który rozegrał kolejne świetne spotkanie. Jednak tak samo jak Ruud czy Raúl, o Ronaldo nie wspominając, powinien popracować nad skutecznością. Ważne jest jednak, że mimo nieskuteczności, Królewscy wygrali dzisiaj 1:0. Od Realu Madryt na pewno powinno się wymagać czegoś więcej, ale czy to ważne? W końcu jesteśmy w 1/8 finału Ligi Mistrzów.
Real Madryt: Casillas; Ramos, Helguera, Cannavaro, Roberto Carlos; Raúl, Emerson, Diarra (Beckham 58’), Robinho (Reyes 85’); Guti i van Nistelrooy (Ronaldo 73’).
Steaua Bukareszt: Cernea, Goian, Opriţa (Coman 84’), Petre, Nicoliţă, Marin, Paraschiv (Lovin 80’), Ghionea (Théréau 80’), Stancu, Dică i Badea .
Statystyki:
Strzały (celne): 18 - 10 (4 - 2)
Interwencje bramkarzy: 17 - 12
Faule: 14 - 29
Rzuty rożne: 5 - 3
Spalone: 5 - 3
Rzeczywisty czas gry: 49 minut, 2 sekundy
Posiadanie piłki: 57% - 43%
Gol:
1:0 Nicolita 70'
Skrót meczu
Kartki:
: Ovidiu Petre, Nicolita, Cernea, Goian
Sędzia: Konrad Plantz
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze