Genetyka i indywidualne treningi
Francuza w meczu z Getafe od poważnej kontuzji uratowały genetyka i specjalne treningi. Od przyjścia do Realu Madryt nie przegapił żadnego meczu przez uraz fizyczny. „Ochroniło go ścięgno”, tłumaczą ostatnią sytuację w Valdebebas.
Fot. Getty Images
W Realu Madryt wciąż wielu nie wierzy, że Eduardo Camavinga nie zerwał więzadła w lewym kolanie. W 81. minucie meczu z Getafe na kostkę nastąpił mu Juan Iglesias, co zablokował całą nogę i doprowadziło do wykręcenia kolana. Francuz wstał o własnych siłach, ale szybko pokazał, że potrzebuje zmiany. Pomocnik zszedł kulejąc i od razu przyłożono mu do kolana worek z lodem. Santiago Bernabéu, które patrzyło już na środowy rewanż z City, zamarło.
„To genetyka. Wyjątkowa genetyka”, wskazują Królewscy. Sztab medyczny głośno odetchnął, gdy niedzielny rezonans magnetyczny nie wykazał żadnego naruszenia więzadeł w kolanie. Ostateczna diagnoza: „Lekkie skręcenie kolana. Bez żadnego problemu, by zagrać w Manchesterze”. „Ta akcja zniszczyłaby więzadła 99% piłkarzy, ale Camavingę ochroniło jego ścięgno”, analizują w klubie.
Jednak oczywiście nie wszystko jest samą genetyką. W wieku 20 lat Camavinga ma obsesję na punkcie treningu i podąża drogą wyznaczoną przez starszych kolegów, bo zazwyczaj pierwszym gościem na siłowni w Valdebebas jest Karim Benzema. Inni młodzi, jak Vinícius czy Rodrygo Goes, potrafią mieć codziennie 2-3 sesje na siłowni. W przypadku Camavingi nad wszystkim czuwa jego osobisty trener Johan Franchequin, który na co dzień mieszka we Francji, ale kontroluje postępy piłkarza za pomocą specjalnej aplikacji.
Franchequin, który opiekuje się także Thomasem Lemarem, raz w miesiącu pojawia się w Hiszpanii i stawia na ćwiczenia core stability, nazywane też ćwiczeniami mięśni głębokich lub treningiem stabilności ogólnej, które są podstawą dla ruchów wykowanych przez piłkarza. Poza tym z Camavingą pracuje fizjoterapeuta i osteopata Thomas Serafin, który codziennie spotyka się z nim w Madrycie, odpowiadając za masaże i sesje regeneracyjne.
W ostatnim czasie Camavinga do swojej codziennej pracy dołożył ćwiczenia poprawiające czas reakcji. Opierają się one głównie na popularnych zadaniach z gasnącymi i zapalającymi się światełkami. W tym przypadku zadania mieszają się na te z piłką i bez niej. „Pracujemy nad żywotnością i sprawami kognitywnymi, by pracować nad zmysłami i czasem reakcji. Również nad tym, by szybciej przyswajać informacje. W środku pola piłkarze nadchodzą z każdej strony. Pozycja piłkarza zmienia się z każdą sekundą, więc musisz zawsze używać głowy”, tłumaczył sam gracz w jednym z ostatnich wywiadów.
Podsumowanie jest jedno: Francuz nie doznał w tym sezonie ani jednej kontuzji. Na brak poważnego urazu po wejściu Iglesiasa złożyły się genetyka, trening i na końcu szczęście. To ważna informacja dla Królewskich w kontekście starcia z City, bo Camavinga może być zawodnikiem w najlepszej formie z całej drużyny i stał się kluczowym graczem Carlo Ancelottiego.
Przy tym trudno określić jego pozycję inaczej niż X. Francuz mógł zaczynać ostatnie mecze na lewej obronie, ale w ataku staje się środkowym pomocnikiem, a potrafi być też mediapuntą czy jak w meczu z City, wejść na skrzydło i dograć piłkę do środka do Viníciusa. Gdy trzeba bronić, w tym roku radził już sobie z Raphinhą, Salahem, Reece'em Jamesem czy Bernardo Silvą. Jego jedyna widoczna wada to czasami zostawienie zbyt dużo miejsca za swoimi plecami, co często naprawia swoją fizycznością. Poza tym wciąż zdarzają mu się groźne straty, ostatnia w pierwszym spotkaniu z City przyniosła gola dla rywali.
Za wynalazcę nowej pozycji Camavingi uznaje się Didiera Deschampsa, który wystawił go tam na mundialu, ale już rok wcześniej w listopadowym starciu Ligi Mistrzów z Sheriffem to Ancelotti wystawił go na tej pozycji na ostatnie pół godziny, by wzmocnić siłę ognia zespołu. Sam Francuz podkreśla, że ciągle najlepiej czuje się w środku pola, ale w tym półroczu różnicę robił głównie startując jako boczny obrońca.
Rok temu to Camavinga miał ważny udział w wyeliminowaniu City po wejściu z ławki. Teraz zagra od początku, chociaż tym razem nie wiadomo na jakiej pozycji. 20-latek może wrócić do środka pola, bo Ancelotti ma szykować obronę w składzie Carvajal, Militão, Rüdiger i Alaba. „Dla niego pozycja nie ma żadnego znaczenia”, mówią w klubie o Camavindze. W Manchesterze kolejny raz zagra więc jako X.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze