Bramka w końcu zamurowana
Real Madryt ma za sobą passę czterech meczów z rzędu z czystym kontem z tyłu. Jeśli z kolei spojrzymy na siedem ostatnich spotkań, to Thibaut Courtois był pokonywany tylko przez zawodników Villarrealu. Podtrzymanie solidności we własnym polu karnym będzie kluczowe w kontekście finału Copa del Rey i półfinału Ligi Mistrzów.
Fot. Getty Images
Real Madryt przeszedł prawdziwą metamorfozę, jeśli chodzi o postawę we własnym polu karnym. Najlepiej świadczy o tym fakt, że w czterech ostatnich meczach Królewscy nie stracili ani jednej bramki – bezskutecznie sposobu na pokonanie Thibaut Courtois poszukiwali Cádiz (2:0), Celta Vigo (2:0) i dwukrotnie Chelsea (po 2:0 zarówno w pierwszym meczu na Santiago Bernabéu, jak i w rewanżu na Stamford Bridge). Co więcej, jeśli spojrzymy na siedem ostatnich spotkań, to tylko Villarreal potrafił dotrzeć do bramki Los Blancos. Piłkarze Żółtej Łodzi Podwodnej wygrali 3:2, a wcześniej na zero z przodu zagrali również Real Valladolid (6:0) i Barcelona (4:0).
Duży wpływ na taki stan rzeczy ma oczywiście sam Courtois, który notował kilka rewelacyjnych parad, jak chociażby te przy sytuacjach Marca Cucurelli w Londynie czy Iago Aspasa w ostatnią sobotę. W formie jest również cała linia defensywna Królewskich – Éder Militão wyrasta na jednego z najlepszych, jeśli nie najlepszego obecnie stopera na świecie, Antonio Rüdiger wyróżnia się coraz większą pewnością siebie, David Alaba, gdy tylko jest do dyspozycji trenera, przypomina swoją wersję z poprzedniego sezonu, a uniwersalny Nacho jest na dobrej drodze do zapracowania sobie na przedłużenie kontraktu z klubem. Na bokach z kolei Dani Carvajal włączył swój najlepszy tryb z fazy pucharowej Ligi Mistrzów, a Eduardo Camavinga sprawia, że absencja Ferlanda Mendy'ego nie jest problemem.
Efekty przemiany
Królewscy w swoich pierwszych 46 meczach tracili średnio ponad jedną bramkę na mecz (dokładnie 47 straconych bramek i średnia na poziomie 1,02), a po ostatniej passie czystych kont średnia ta spadła na 0,94. Wobec zbliżających się finału Copa del Rey z Osasuną i dwumeczu z Manchesterem City w półfinale Ligi Mistrzów przemiana ta może mieć wręcz kluczowe znaczenie dla podopiecznych Carlo Ancelottiego.
Aby zobrazować, jak trudno Realowi Madryt jest utrzymywać w tym sezonie czyste konta, warto przypomnieć, że Los Blancos swój pierwszy ligowy mecz na zero z tyłu zanotowali dopiero w 8. kolejce z Getafe (1:0). Wcześniej przynajmniej po jednym trafieniu notowali kolejno Almería, Celta, Espanyol, Betis, Mallorca, Atlético i Osasuna. I to właśnie te powtarzające się problemy w defensywie miały największy wpływ na to, że Królewscy już jakiś czas temu odpadli z walki o tytuł mistrzowski – 24 stracone bramki w La Lidze do zaledwie 8 straconych bramek przez Barcelonę to wynik, który mówi sam za siebie.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze