Vinícius rozgonił demony
Vinícius w ciągu tygodnia miał udział przy siedmiu bramkach zdobytych przez Real Madryt. Do tego też okazał się lepszy w bezpośrednich pojedynkach z obrońcami, którzy najlepiej wiedzieli, jak się nim zajmować: Araújo, Foythem i Jamesem.
Fot. Getty Images
W trakcie ostatniej przedmeczowej konferencji prasowej Carlo Ancelotti był pytany o nieobecność Viniego na liście powołanych. – Mecz z Chelsea kończył z przeciążeniem mięśniowym, ale nie jest kontuzjowany. Tak samo jest z Kroosem. Korzystanie z nich byłoby zbyt dużym ryzykiem w obliczu rewanżu z Chelsea – wyznał Włoch. Ostatni tydzień faktycznie był dla Brazylijczyka iście szalony. W ciągu tygodnia przyszło mu mierzyć się z trzema graczami wymienianymi wśród najlepszych na swojej pozycji – Araújo, Foythem i Reece'em Jamesem.
Atakujący Królewskich wyśmienicie poradził sobie z całą trójką wyżej wymienionych. Do kompletu można by jeszcze dorzucić Trenta Alexandra-Arnolda, który okazał się zdecydowanie gorszy od Viníciusa zarówno na Anfield, jak i Bernabéu. Dość powiedzieć, że zarówno z Liverpoolem, jak i Chelsea 22-latka wybierano najlepszym graczem meczu. Nic dziwnego, że drużyna w kluczowym momencie sezonu kurczowo się go trzyma.
Tempo rozwoju Viníciusa jest niebywałe. Wciąż jednak nie widać tak naprawdę jego sufitu. W każdym kolejnym spotkaniu piłkarz pokazuje, że stać go na jeszcze więcej. Najpierw ofiarą padł Araújo. Obrońca Barcelony po raz pierwszy miał trudności już w ligowym Klasyku rozgrywanym 19 marca. Dryblingi Viniego, zmiany tempa i jego zwody mogły przyprawić Urugwajczyka o zawroty głowy. Choć ostatecznie to Katalończycy zgarnęli trzy punkty, Vinícius w indywidualnym pojedynku zwyciężył z obrońcą rywali, który po akcji Brazylijczyka zanotował samobójcze trafienie. W rewanżowym starciu Pucharu Króla odmienił on losy rywalizacji, najpierw zdobywając bramkę, a następnie wywalczając rzut karny. Do kompletu dorzucił asystę przy zamykającym wynik golu Benzemy. Vini co i rusz ogrywał Araújo lub zmuszał go do błędów w ustawieniu.
Zaledwie trzy dni później Królewscy mierzyli się w lidze z Villarrealem. Choć koniec końców goście wywieźli z Madrytu trzy punkty, to jednak Viníciusowi nie można było absolutnie nic zarzucić. Tym razem świetnie poradził sobie z Foythem, który w poprzednich potyczkach wzorowo powstrzymywał skrzydłowego Realu Madryt. Obrońcy Żółtej Łodzi Podwodnej byli w stanie go powstrzymać tylko przy pomocy fauli. Aż 9 z 18 przewinień gości zostało odgwizdanych po przewinieniach na Vinim. W jeden z sytuacji i tak jednak udało mu się oszukać obrońców i strzelić gola na 2:1.
Trzeci skok na bank przytrafił się natomiast w meczu z Chelsea. Atakującego z oczu spuszczać nie mieli Reece James i Fofana. Żaden z nich nie umiał znaleźć sposobu na zawodnika Królewskich. Defensorzy nie potrafili upilnować go przy golu na 1:0, w drugiej połowie zaś 22-latek zaliczył asystę przy trafieniu Asensio. Do tego oddał najwięcej strzałów (pięć) i stworzył kolegom najwięcej okazji (cztery). W ciągu tygodnia miał zatem udział przy siedmiu z ośmiu zdobytych przez zespół bramkach: dwa razy sam wpisywał się na listę strzelców, cztery razy asystował i miał udział przy jeszcze jednym (samobój Torresa z Villarrealem). Vinícius stawił czoła swoim demonom, w ten sposób pokonując kolejne bariery.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze