Barcelona płaciła wiceszefowi sędziów… „w obronie przed Realem Madryt”
Madryckie El Mundo w najnowszym wycieku dotyczącym korupcji w Barcelonie informuje, że działacze klubu w prywatnych rozmowach bronią się tym, że płacili wiceprezesowi hiszpańskich arbitrów, by… zrównoważyć przysługi, jakie sędziowie mieli wyświadczać Realowi Madryt.
Od lewej ówczesny prezes Sandro Rosell z ówczesnym wiceprezesem Josepem Marią Bartomeu na pożegnalnej konferencji tego pierwszego po jego dymisji (23 stycznia 2014 roku). (fot. Getty Images)
„Płaciliśmy we własnej obronie”. To jeden z prywatnych komentarzy ze strony byłych prezesów i byłych działaczy Barcelony, wobec których trwa śledztwo w sprawie wypłat dla wiceprezesa Komitetu Technicznego Arbitrów. Prezesi Sandro Rosell i Josep Maria Bartomeu utrzymali tę usługę, którą rozpoczął Josep Lluís Núñez i następnie utrzymał Joan Laporta, bo byli przekonani, że w kolektywie sędziowskim istnieje tendencja sprzyjania Realowi Madryt, podaje madryckie El Mundo. Takie ma być ich tłumaczenie całej sytuacji.
Działacze w prywatnych rozmowach, co podkreśla dziennik, utrzymują, że ukrywali te wypłaty przed członkami zarządu i większością działaczy, „by ich chronić”. Te argumenty słyszały osoby zajmujące w tym wieku ważne stanowiska w klubie, które w ostatnich tygodniach próbowały uzyskać odpowiedzi w tej sprawie od swoich byłych szefów. El Mundo dodaje, że jego źródła związane z byłymi działaczami klubu twierdzą również, że Barcelona utrzymywała wypłaty dla wiceszefa sędziów tak długo, bo ten ją szantażował fałszywymi oskarżeniami i chciano uniknąć publicznego skandalu. Ta wersja zgadza się z tą, jaką Negreira przekazał Urzędowi Skarbowemu, któremu wyjaśniał, że klub chciał zagwarantować sobie „neutralność”.
Część ważnych działaczy wiedziała jedynie o współpracy z synem Negreiry, który faktycznie miał tworzyć dla pierwszej drużyny i szkółki raporty o rywalach oraz sędziach. Ci działacze twierdzą, że raporty były składane cotygodniowo, często osobiście w klubowych biurach przez syna Negreiry, a następnie trafiały do trenerów pierwszej drużyny oraz drużyn juniorskich.
Syn Negreiry otrzymywał swoje wypłaty poprzez spółkę Josepa Contrerasa, zmarłego byłego działacza klubu. Negreira Junior ma obwiniać ojca o zniszczenie jego przyszłości w futbolu. Najbliższym opowiada, że „nie wiedział”, że ojciec ma taką relację z klubem.
Chociaż pierwszą fakturę dla Negreiry znaleziono z datą z 2001 roku, to wiele wskazuje, że cały proceder rozpoczął się w erze prezesa Núñeza, który rządził klubem od 1978 do 2000 roku. Po nim do klubu wszedł Gaspart, który utrzymał nuñismo, a nowy nurt miał wprowadzić w 2003 roku Joan Laporta, który zapowiedział, że podniesie w klubie wszystkie dywany i oczyści wszystkie skandale. Niespodziewanie Gaspart został jednak jego wielkim sprzymierzeńcem, bo po odejściu z klubu wszedł do zarządu Federacji jako jej wiceprezes w zarządzie Ángela Maríi Villara. Rok po wyborach Laporta spotkał się z Gaspartem na wielogodzinnej rozmowie, w której jednym z głównych tematów było zyskanie wpływów w Federacji. Kiedy Villar był bliski utraty władzy na rzecz swojego sekretarza generalnego Gerardo Gonzáleza, Laporta sprzeciwił się wyborowi La Ligi i postawił na Villara. Ten okazał się zwycięzcą, a reszta jest historią.
El Mundo dodaje, że otoczenie byłych prezesów podkreśla, że takie wypłaty, jak te Barcelony dla Negreiry, „realizowały też inne kluby z Primery i Segundy”. Dlatego szeroko rozumiane środowisko Blaugrany skarży się, że zaatakowano tylko jeden klub, gdy robić to samo miało wielu innych. Na to oskarżenie nie przedstawia się jednak żadnych dowodów.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze