Dlaczego Real milczy w sprawie Negreiry i Barcelony?
Wniosek po ostatnich dniach jest prosty: Królewscy są oburzeni kolejnymi informacjami na temat haniebnej współpracy byłego wiceszefa sędziów z Barceloną. Dlaczego więc Real nie zabiera publicznie głosu?
Fot. Getty Images
Real Madryt jest jedną z najbardziej poszkodowanych stron w sprawie Negreiry ze względu na tytuły będące przedmiotem sporu z Barceloną. Reszta drużyn również może czuć się poszkodowana, wszyscy ci, którzy kształtowali Primera División w ciągu dwóch dekad, które zostały wytknięte w wyniku zapłaty firmie byłego aktywnego sędziego, a następnie wiceprzewodniczącego Komitetu Technicznego Arbitrów. Większość z nich zabrała głos lub przynajmniej podpisała się pod komunikatem opublikowanym przez La Ligę po spotkaniu Komisji Delegacyjnej.
W głowach wielu osób pojawia się pytanie, dlaczego Real Madryt nie dołączył do klubów, które publicznie potępiły sędziowski skandal Barcelony. Z oczywistych względów nie zrobiła też tego sama Blaugrana. Zdaniem Marki wytłumaczenie jest jednak dość proste: Królewscy nie należą do wspomnianej Komisji Delegacyjnej, dlatego ich zdaniem nie mieli prawa głosu, ani sprzeciwu, gdyż nie mogli tego zrobić. Poprzedniego dnia, przy okazji zebrania zarządu, nie zaproponowano głosowania nad komunikatem, więc sprawa przeszła do Komisji Delegacyjnej, czyli tej, która zebrała się we wtorek, więc Real Madryt nie brał w niej udziału, jak twierdzą w Valdebebas.
Real Madryt ma być oburzony wszystkimi informacjami, które wychodzą na jaw i udowodnioną płatnością na rzecz firmy należącej do Enríqueza Negreiry. Nie odwracają się od tego, co się stało i chcą, by wszystko zostało wyjaśnione, ale prawdą jest też, że od dłuższego czasu La Liga i Real Madryt podążają różnymi drogami, obecnie mając za sobą niewiele wspólnego.
Oba największe hiszpańskie kluby prowadzą też wspólne interesy w wielu kwestiach, ale to nie znaczy, że Real Madryt nie chce się bronić. Dyrektorzy klubu chcą, aby ludzie wiedzieli, co się stało w tych szarych i wątpliwych latach, w które Enriquez i Barcelona zamienili hiszpański futbol. To już przeszłość, ale przeszłość, która wymaga wyjaśnień, ponieważ odbija się na teraźniejszości.
Klubowe wytłumaczenia, na które powołuje się José Félix Díaz z Marki, z przynajmniej dwóch powodów wydają się wątpliwe. Komisja Delegacyjna składa się z 12 członków – w 1/3 z działaczy federacyjnych, w 1/3 z przedstawicieli klubów oraz w 1/3 z przedstawicieli piłkarzy, sędziów i trenerów. Oznacza to, że w jej skład i tak nie wchodzą wszystkie kluby, które finalnie poparły oficjalny komunikat La Ligi. Na dodatek Królewscy mieli też możliwość wystosowania własnego komunikatu, jak zrobiły to Sevilla czy Espanyol. Bez wątpienia trafny jest jednak argument, że Real Madryt i Barcelona mają wiele wspólnych interesów, jak chęć utworzenia Superligi czy walka z La Ligą i Javierem Tebasem w wielu podstawowych kwestiach. I to może być faktyczna przyczyna milczenia ze strony Los Blancos.
Należy przy tym pamiętać, że Real Madryt za pośrednictwem swojej telewizji klubowej przez wiele lat wytykał błędy sędziowskie, szczególnie podczas spotkań z Barceloną. Florentino Pérez kilkukrotnie zwracał także uwagę na to, że sytuacja sędziowska nie jest jasna i on nie rozumie, dlaczego dany sędzia jest wybierany na mecz, jak jest oceniany i kto o tym decyduje.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze