Boże, chroń Karima
Karim Benzema w barwach Realu Madryt strzelił w Lidze Mistrzów 74 gole. Francuz wybiegnie dziś w podstawowym składzie na pierwszy mecz 1/8 finału Champions League z Liverpoolem i postara się poprawić swój dorobek. Prawdopodobieństwo zdobycia przez niego bramki wzrasta, gdy zdamy sobie sprawę z tego, że angielskie drużyny są jego ulubionymi ofiarami w Pucharze Europy i w starciach z nimi zdobył łącznie 15 bramek w 21 spotkaniach.
Fot. Getty Images
Po dublecie ustrzelonym przeciwko Elche i odpoczynku w spotkaniu z Osasuną sprezentowanym mu przez Carlo Ancelottiego z powodu problemów fizycznych, Karim Benzema wraca. Jeśli nie wydarzy się nic nieprzewidzianego, znajdzie się w wyjściowej jedenastce na mecz z Liverpoolem na Anfield. Tym samym Liverpoolem, z którym Real Madryt 28 maja ubiegłego roku mierzył się w Paryżu w finale Ligi Mistrzów. Francuz, który od zakończenia Mistrzostw Świata w Katarze notuje średnią prawie jednego gola na mecz (łącznie 9 bramek w 10 potyczkach we wszystkich rozgrywkach), po raz kolejny będzie liderował Los Blancos na terenie rywala.
Benzema rozpoczyna tę fazę pucharową Ligi Mistrzów z kompletnie odmiennej pozycji niż miało to miejsce przed rokiem. Można pokusić się o stwierdzenie, że 35-latek w fazie grupowej był jedynie gościem i na pewno nie spędził na boisku tyle czasu, ile by chciał. Rozegrał zaledwie 236 minut w czterech meczach, ale ani razu nie trafił do siatki. Warto przypomnieć, że Karim z 15 bramkami na koncie został królem strzelców poprzedniej edycji Champions League. W grupie w trakcie 439 minut strzelił pięć goli (opuścił tylko ostatnią rywalizację z Interem z powodu kontuzji kolana), a w fazie pucharowej popisał się aż dziesięcioma trafieniami. Teraz przyjechał do miasta Beatlesów z zerowym dorobkiem, obserwując jednocześnie, jak Lewandowski wyprzedza go w walce o trzecie miejsce w klasyfikacji najlepszych strzelców wszech czasów Pucharu Europy za Cristiano Ronaldo (140 goli) i Leo Messim (129). Polak ma 91 bramek, Francuz – 86 (obaj we wszystkich drużynach, w których występowali w trakcie kariery). W białej koszulce popularny Coco w Lidze Mistrzów uzbierał 74 gole.
Ale Benzema przybywa na dobrze znane sobie terytorium. Mowa o Anglii, gdzie w zeszłym sezonie strzelił pięć goli w ćwierćfinałach i półfinałach. Ustrzelił hat-tricka w starciu z Chelsea na Stamford Bridge, a następnie zanotował dublet w przegranym przez Królewskich meczu z Manchesterem City na Etihad Stadium. W sumie Francuz zdobył 15 bramek w pojedynkach z angielskimi zespołami (w 21 meczach), co daje 20,27% wszystkich jego trafień w Champions League, a więc jedną piątą swoich goli w najważniejszych europejskich rozgrywkach strzelił angielskim ekipom. To jednak nie wszystko. Jego ostatnich siedem bramek w europejskich rozgrywkach również padło w konfrontacjach z angielskimi drużynami: cztery w ćwierćfinałach z Chelsea i trzy w półfinałach z Manchesterem City w ubiegłorocznej edycji Pucharu Europy.
Swój pierwszy dublet przeciwko angielskiemu klubowi ustrzelił w spotkaniu fazy grupowej z Liverpoolem na Anfield w kampanii 2014/15. Francuz potrzebował raptem dwóch subtelnych ruchów w polu karnym, by zdobyć dwie bramki (był to jego piąty dublet w barwach Realu Madryt; wówczas miał na koncie tylko jednego hat-tricka – z Auxerre na Santiago Bernabéu). Najpierw precyzyjny strzał głową z ostrego kąta, a później dołożenie nogi z bliskiej odległości do praktycznie pustej bramki przypieczętowały zwycięstwo drużyny prowadzonej przez Carlo Ancelottiego na legendarnym angielskim stadionie. W rewanżu na Bernabéu Benzema był autorem jedynego gola, który zapewnił gospodarzom jednobramkową wygraną.
The Reds, obok Manchesteru City (sześć goli) i Chelsea (pięć), są jedną z tych drużyn, przeciwko którym Francuz zdobył najwięcej bramek (cztery). Wśród nich znajduje się pamiętny gol (strzelony po błędzie Lorisa Kariusa) z finału Ligi Mistrzów w Kijowie w 2018 roku, który otworzył rezultat. Benzema przeciwko Liverpoolowi zanotował jeszcze dwa inne trafienia, która ostatecznie zostały anulowane. Oba w dwóch finałach z 19-krotnymi mistrzami Anglii: pierwszy w finale w Kijowie (nieuznany z powodu spalonego Cristiano) i drugi w finale poprzedniej edycji, analizowany przez system VAR przez kilka minut. Niektórzy twierdzą, że Clément Turpin, główny arbiter tego starcia, uznał, że piłka, która znalazła się pod stopami kapitana Królewskich, wcześniej odbiła się od Fede Valverde. Dla innych była to wolna piłka, która spotkała się jeszcze z obrońcami Liverpoolu, dlatego też bramka powinna zostać uznana. Gdy sędzia rozważał tę pierwszą opcję, koniec końców wskazał na nieprawidłową pozycję Francuza, a gol został anulowany.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze