Powrót po niepewności
Aurélien Tchouaméni wraca po prawie miesięcznej przerwie od gry. Francuski pomocnik zawodził w pierwszych meczach po mundialu, a teraz będzie musiał odpowiedzieć na rywalizację z Eduardo Camavingą.
Fot. Getty Images
Prawdziwy Aurélien Tchouaméni wraca po 84 dniach. Dokładnie tyle czasu upłynęło od jego ostatniego przedmundialowego meczu w koszulce Realu Madryt do teraz, gdy w teorii jest gotowy do gry w starciu z Valencią. Ponieważ w pierwszych spotkaniach po zakończeniu turnieju w Katarze francuski pomocnik nie był sobą – wolny, zdekoncentrowany i podejmujący błędne decyzje. Najpierw w meczu z Realem Valladolid zasiadł na ławce rezerwowych (rozegrał tylko cztery minuty), następnie został zmieniony w przerwie pucharowego starcia z Cacereño, a następnie opuścił boisko w 63. minucie meczu z Villarrealem.
Coś tu ewidentnie nie działało i po jakimś czasie okazało się, że Tchouaméni zmaga się z problemami fizycznymi. Z powodu przemęczenia po mundialu pomocnik Królewskich doznał ostatecznie kontuzji lewej łydki i czekała go prawie miesięczna przerwa od gry. Teraz wraca i to ze świadomością tego, że ma na boisku coś do udowodnienia.
23-latek przejawia przebłyski wielkiego piłkarza, ale wciąż nie potrafi złapać odpowiedniej stabilizacji. Musi wykonać ten jeden krok naprzód, aby wejść na wyższy poziom. Jakby tego było, w ostatnich tygodniach swoją kandydaturę do roli podstawowego pivota przedstawił Eduardo Camavinga. Carlo Ancelotti znalazł w byłym zawodniku Rennes idealne rozwiązanie na problemy w środku pola, co pokazał zawsze wymagający mecz na San Mamés. „Z Athletikiem był niesamowity. Bardzo dobry pod względem taktycznym i fantastyczny w defensywie”, chwalił swojego pomocnika Carletto.
Operacja odrodzenie
I w takich okolicznościach do składu wraca teraz Tchouaméni. Wie, że ma za sobą słabsze miesiące, a do tego będzie musiał podjąć rywalizację z pomocnikiem, który nie notuje od niego dużo słabszych liczb. Były zawodnik Monaco jest pewniejszy z piłką przy nodze (skuteczność podań na poziomie 93,49% do 90,65% w wykonaniu Camavingi), ale już pod względem długich piłek wygląda to słabiej – 70,7% skuteczności długich podań do 76,6% w wykonaniu młodszego kolegi z zespołu.
Nie da się jednak ukryć, że sam aspekt czysto defensywny to już wyraźne królestwo Tchouaméniego – lepsza skuteczność wygranych ogólnych pojedynków w obronie (prawie 60%), pojedynków powietrznych (59,6%) i zdecydowanie więcej odbiorów (86 do 57). Mimo wszystko na uwadze trzeba mieć również opcję z grą dwójką pivotów. Sam Ancelotti takiego pomysłu nie odrzucił, a na jednej z konferencji prasowych zareagował na niego wręcz optymistycznie: „To może wyjść. Dodaliby dużo energii… To dobry pomysł na przyszłość”. Co by jednak nie mówić, teraz ruch należy do Tchouaméniego, który musi uderzyć pięścią w stół i udowodnić, że wrócił na dobre.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze