Klasyk dla Barcelony
W 14. kolejce Ligi Endesa Real Madryt przegrał z Barceloną. Porażka nie zepchnęła jednak Królewskich z pierwszego miejsca w tabeli.
Fot. Getty Images
Real Madryt zakończył 2022 roku porażką i od porażki rozpoczął rok 2023. Na dodatek Królewscy przegrali we własnej hali z Barceloną. Zawiodła dzisiaj defensywa, która przede wszystkim pozwoliła Katalończykom na zebranie zbyt wielu piłek po niecelnych rzutach. W ataku brakowało rzutów za trzy punkty, no i liczba strat również była zbyt duża. Ta przegrana nie ma na razie dużych konsekwencji, ponieważ madrytczycy utrzymali się na pozycji lidera. Muszą jednak czekać na rozstrzygnięcia w pozostałych meczach kolejki.
Praktycznie całą pierwszą kwartę, nie licząc krótkiego momentu, na prowadzeniu znajdowała się Barcelona. Katalończycy dobrze pracowali zespołowo i punkty rozkładały się równo między wielu zawodników. Wyróżniał się jedynie Veselý. Goście potrafili też wykorzystywać błędy, których sporo popełnili madrytczycy. Królewscy straty piłki nadrabiali dobrą grą pod koszem. Trudno zresztą, żeby było inaczej, kiedy pod obręczą byli Tavares oraz Yabusele. Oni odpowiadali za większość punktów w tej części rywalizacji, którą Real Madryt minimalnie przegrał (26:28).
W drugiej kwarcie jedna i druga drużyna poprawiły grę w defensywie. Zdobywanie punktów stało się większym wyzwaniem. Królewscy ciągle tracili sporo piłek, ale w tym fragmencie Barcelona przewyższała ich w tym aspekcie. Gospodarzom zupełnie nie wychodziły rzuty z dystansu, więc dalej opierali się na akcjach pod koszem oraz rzutach osobistych. Na przerwę udało się schodzić z prowadzeniem dzięki efektownemu rzutowi Sergio Llulla równo z końcową syreną (44:42).
Po zmianie stron lepiej zaczęła Barcelona, która poprzez serię 7:0 wyszła na prowadzenie. Real Madryt szybko odpowiedział. Wróciła skuteczność rzutów za trzy punkty, co zaowocowało odzyskaniem przewagi. Wtedy znów inicjatywę przejęli goście, którzy trafiali do kosza, podczas gdy madrytczycy zaprezentowali serię nieudanych ataków. Chus Mateo próbował zmienić tę sytuację, ale niewiele zdziałał. Królewscy przez 3,5 minuty nie zdobyli ani jednego punktu (57:62).
Ofensywną niemoc na początku czwartej kwarty przełamał Poirier, który w jednej z akcji popisał się efektownym wsadem na Veselým. Straty zostały odrobione i znów Real Madryt się zatrzymał. Dwie celne trójki Barcelony jeszcze raz pozwoliły jej uciec. Od tego momentu Katalończycy nie pozwolili już gospodarzom na zbliżenie się. Mateo próbował ratować sytuację, biorąc dwa razy challenge, ale w obu przypadkach sędziowie rozstrzygali na korzyść Barcelony. Końcówka spotkania nie przyniosła już emocji, bo goście mieli zwycięstwo w garści.
78 – Real Madryt (26+18+13+21): Williams-Goss (5), Deck (8), Tavares (19), Yabusele (14), Musa (14), Causeur (2), Abalde (0), Hezonja (1), Rodríguez (0), Poirier (10), Cornelie (0), Llull (5).
87 – Barcelona (28+14+20+25): Veselý (11), Kalinić (9), Satoranský (4), Laprovíttola (19), Mirotić (12), Da Silva (7), Şanlı (7), Abrines (0), Higgins (18), Jokubaitis (0).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze