Advertisement
Menu
/ YouTube

„Większa liczba drużyn w Eurolidze jest nieunikniona”

Marshall Glickman wziął udział w podcaście The Crossover, w którym rozmawiał z Joe Arlauckasem, byłym zawodnikiem między innymi Realu Madryt, o przyszłości Euroligi.

Foto: „Większa liczba drużyn w Eurolidze jest nieunikniona”
Fot. Getty Images

– Promocja Euroligi? W Stanach Zjednoczonych mamy jeden kraj, jeden język, więc nie ma problemu. Tutaj język jest problemem, podobnie jak kultura. W dodatku kiedy jedziemy do danego kraju i produkujemy sygnał z meczu, standard może być inny ze względu na sprzęt czy ludzi obsługujących ten sprzęt. W niektórych miejscach poziom jest znakomity, a w innych trochę niższy. To jest ciągłe wyzwanie dla nas.

– Chciałbym, żeby przynajmniej jeden mecz w każdej kolejce był dla nas wyjątkowy. Chciałbym ten jeden mecz transmitować w wielu językach i z reporterami na hali. Komentarze ze studia z mojego punktu widzenia są nie do zaakceptowania. Jesteśmy teraz w miejscu, w którym technologia w końcu będzie umożliwiać to, co ja sobie wymarzyłem.

– Chciałbym, żeby transmisje były kierowane do różnych odbiorców. Inne dla ludzi obstawiających zakłady, inne dla pozostałych, opakowane pięknymi grafikami. NFL w ostatnich latach podpisało umowę z Nickelodeonem. To jest wspaniałe. Animacje są fantastyczne. Dzięki temu trafiają do bardzo młodych odbiorców mających 5, 6 czy 7 lat. Uczą ich gry, uczą ich tej zabawnej części gry, animują postacie. Ja rozmawiałem z ludźmi reprezentującymi Marvela, którzy byli zainteresowani zrobieniem czegoś wspólnie z nami. Chcieli zamieniać zawodników w ich postacie. W ten sposób buduje się oglądalność.

– NFL jest wspaniała. Oni nie sprzedają samej gry. Oczywiście gra jest podstawą, ale oni zamieniają ją w zabawę, tworzą spektakl. Sprawiają, że oglądanie meczów czy bycie na stadionie jest rozrywką. I oni dostarczają tę rozrywkę pod wieloma postaciami. Zrobienie tego w Europie jest wyzwaniem z powodów, które wcześniej wymieniłem, ale myślę, że to jest możliwe. Powinniśmy iść w tym kierunku.

– My nie chcemy być NBA, nawet nie wiem, czy chcemy być podobni do NBA, chcemy być inni. Musimy dotrzeć też do ludzi, którzy nie są oddanymi fanami koszykówki. Musimy dotrzeć szerzej, do ludzi, którzy po prostu lubią rozrywkę. Do tej pory skupiano się głównie na podstawowej grupie oddanych fanów koszykówki. W Europie ten rynek jest ograniczony. W Europie koszykówka jest najbardziej popularna w Grecji, na Litwie, w Serbii, w Turcji. To są świetne kraje pod względem kibiców, ale to nie jest państwa z najlepszą ekonomią. Mam tutaj na myśli głównie siłę nabywczą. Mamy szansę, żeby się rozwinąć. Nie chcemy oczywiście stracić tego koszykarskiego rynku, on jest dla nas bardzo ważny. Tak samo w Izraelu czy w Rosji, jeśli kluby stamtąd kiedyś wrócą. Jednocześnie mamy dużą szansę, białe miejsca na mapie w Niemczech, Francji czy we Włoszech. Musimy wykorzystać nowe technologie, żeby dotrzeć do nowych odbiorców.

– Chciałbym, żeby to była liga zawodników. Chciałbym wysunąć zawodników na pierwszy plan, ponieważ mamy bardzo utalentowanych graczy.

– Istnieje duże zainteresowanie Euroligą na rynku kapitałowym. Szansa na rozwój jest duża. Możemy zupełnie zmienić podejście do rozmowy z potencjalnymi partnerami. Tutaj ludzie mówią o sponsoringu, a ja wolę to nazywać partnerstwem. Istnieje szansa na większych partnerów. Nie chcę za dużo ujawniać, ale chciałbym może zorganizować mecz w innym kraju, na przykład w Stanach Zjednoczonych i to nie dlatego, żebyśmy mogli tam zarobić więcej pieniędzy, lecz dlatego, że moglibyśmy narobić hałasu w pozytywnym sensie. Pojawiły się też rozmowy z Dubajem. Jesteśmy otwarci na różne możliwości. Mamy już zespół na Bliskim Wschodzie – w Tel Awiwie. Więc pomysł posiadania drużyny dwie godziny drogi dalej nie jest szalony. Ja widzę w tym szansę na dotarcie do zupełnie nowego grona odbiorów w kraju, w którym koszykówka nie ma dużych tradycji, ale siła nabywcza jest ogromna. Podobną szansę mamy w Wielkiej Brytanii czy w Paryżu. Chcemy szukać takich rynków. Nie zapominam tutaj o Belgradzie, Walencji czy Bolonii, one też są dla nas ważne.

– Myślę, że z czasem będziemy rozbudowywać Euroligę. Otwierać się na nowe możliwości komercyjne, kontynuować współpracę z IMG, ale też być gotowym na nowe opcje. Możemy wspomóc rozwój kapitałem. Rozwój powinien być organiczny, ale fundusze tylko w tym pomogą.

– Mamy coś, czego nie ma NBA i używamy tego w naszym haśle: Every game matters. Do tego jest multikulturowość. Pierwszy raz pojawiłem się tutaj w 2002 roku, kiedy zostałem zatrudniony w roli doradcy. Wszedłem wtedy na salę konferencyjną, a tam wszyscy siedzieli w słuchawkach, żeby słyszeć tłumaczenie. Pomyślałem sobie: „Co to jest? Spotkanie Narodów Zjednoczonych?”. To było dla mnie niesamowite. Uwielbiam fakt, że przy jednym stole siedziało tyle różnych kultur. To jest naprawdę wyjątkowe. Kiedy byliśmy w Dubaju, byli tam też przedstawiciele z Izraela i wszyscy rozmawiali wspólnie o koszykówce. Ten sport łączy ludzi.

– Nie lubię terminu salary cap, bo to sugeruje, że chcemy nakładać ograniczenia. Myślę, że powinniśmy mówić o partnerstwie z zawodnikami. Rozwój rozgrywek powinien leżeć w ich interesie. Część zysków z rozwoju całej ligi powinno trafiać do nich. Powinniśmy poprawić wszystko: opiekę medyczną, wypłacanie pewnego rodzaju emerytur dla zawodników. Rozważamy wprowadzenie minimum i maksimum płacowego, ale z możliwością robienia wyjątków dla najlepszych graczy, chcemy być elastyczni. Być może wprowadzimy coś w rodzaju podatku od luksusu, żeby pieniądze z najbogatszych klubów wędrowały do tych biedniejszych. To poprawi konkurencyjność.

– Musimy uważać z wprowadzaniem nowych drużyn, żeby hasło: Every game matters nie straciło na ważności. Jednak myślę, że rozbudowa ligi jest nieunikniona, ale na pewno nie będziemy rozbudowywać terminarza. Kluby muszą rozgrywać mecze w swoich ligach, to się nie zmienia. Jest też kwestia okienek FIBA. Musimy dbać o naszych zawodników, oni są naszym podstawowym zasobem. Przepracowywanie ich nie ma sensu. Nie możemy ich zmuszać do rozgrywania zbyt wielu spotkań. Trenerzy też muszą mieć czas na treningi. Musimy znaleźć tu rozwiązanie. Może będziemy musieli pomyśleć o konferencjach. Obecny format, który mamy od 2016 roku jest fantastyczny. To nas wyniosło na nowy poziom. Jednak, żeby stworzyć ligę z 20, 22, 24 drużynami, nie ma magicznego rozwiązania, trzeba stworzyć konferencje. Może kluby grałyby dwumecze z drużynami ze swojej konferencji i tylko pojedyncze spotkania z zespołami spoza swojej konferencji. To jest nieuniknione. Obecnie mamy chętnych na nowe licencje do gry w Eurolidze z ośmiu czy dziesięciu nowych rynków. Chcemy to wykorzystać. Nie wszyscy są gotowi, ale są blisko, dlatego chcemy to wykorzystać.

– Chcielibyśmy w końcu rozwiązać konflikt z FIBA.

– Market w Wielkiej Brytanii jest niesamowity. Mecze NFL odniosły tam ogromny sukces, mimo że Brytyjczycy nie rozumieją nawet zasad tego sportu. Myślę, że w przyszłości będziemy mieć tam nie jeden, a dwa zespoły.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!