Kolejny świetny występ koszykarzy
W 10. kolejce Ligi Endesa Real Madryt bez problemów rozprawił się z Valencią. Królewscy znów pozostawili po sobie bardzo dobre wrażenie.
Fot. Getty Images
Real Madryt rozegrał kolejne bardzo dobre spotkanie i wysoko pokonał Valencię. Królewscy grali na poziomie nieosiągalnym w tym momencie dla Valencii i dosyć szybko przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Graczem meczu został Musa, mimo że spędził na parkiecie tylko 18,5 minuty. Drużyna złapała świetną formę, a teraz czeka ją trudne spotkanie w Eurolidze z Monaco.
Mecz rozpoczął się od bardzo mocnego uderzenia Realu Madryt. Perfekcyjne kilka minut skończyło się serią 17:2. Od razu swoją kandydaturę na gracza spotkania zgłosił Musa, który bezbłędnie trafiał z dystansu. Valencia była zupełnie zaskoczona i przejście defensywy gospodarzy było dla niej dużym wyzwaniem. W ostatnich minutach kwarty Królewscy trochę złapali zadyszkę, ale i tak udało się pozostawić Valencię z zaledwie siedmioma punktami. Taka sytuacja nieczęsto zdarza się w starciach z euroligowymi zespołami (19:7).
W drugiej części spotkania na ławkę powędrował Musa i ogólnie pierwsza piątka, poza Tavaresem, mogła złapać oddech. Szansę dostali zawodnicy z ławki, którym przewodził Hezonja. Valencia wyczuła w tym swoją szansę, szczególnie że zyskała przewagę pod tablicami. Goście wrócili do gry, chociaż ani razu nie byli w stanie dogonić Królewskich. W najlepszym momencie różnica punktowa zmalała do trzech oczek (30:27), ale ostatnie słowo należało do Abalde i oba zespoły schodziły na przerwę przy wyniku 32:27.
Po zmianie stron przez moment wydawało się, że rywalizacja będzie wyrównana, ale bardzo szybko Real Madryt zupełnie rozbił Valencię. Królewscy popisali się imponującą passą 21:3. Na parkiecie szalał Musa, a Deck z Cornelie zapewnili drużynie przewagę w walce o zbiórki. Goście próbowali podnieść się z desek dopiero w ostatnich minutach kwarty, jednak było dla nich za późno. Podopieczni Mateo mieli to spotkanie w garści (58:43).
Odrobienie 15 punktów straty w rywalizacji z Realem Madryt i to w trakcie jednej kwarty to bardzo skomplikowane zadanie. Valencia nie była nawet w stanie rzucić Królewskim rękawicy. Chus Mateo nie miał powodów do niepokoju, ponieważ przewaga madrytczyków nie spadała poniżej granicy 15 oczek, a to wszystko przy odpoczywającej pierwszej piątce. Blancos ze spokojem dograli to spotkanie i dopisali do dorobku kolejne zwycięstwo, utrzymując się w tabeli za Tenerife i odskakując Barcelonie.
79 – Real Madryt (19+13+26+21): Williams-Goss (2), Deck (6), Cornelie (5), Tavares (9), Musa (22), Causeur (4), Abalde (2), Hezonja (10), Rodríguez (8), Poirier (8), Llull (3), Ndiaye (0).
62 – Valencia (7+20+16+19): Harper (10), Claver (0), Webb (14), López-Arostegui (2), Dubljević (2), Puerto (2), Prepelič (8), Pradilla (6), Ferrando (3), Radebaugh (8), Alexander (7), Marí (0).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze