Advertisement
Menu

Lider pokonany w wielkim stylu

Koszykarze Realu Madryt odnieśli kolejne zwycięstwo w Eurolidze i zbliżyli się do fotelu lidera rozgrywek. Królewscy wygrali w Stambule aż 85:71.

Foto: Lider pokonany w wielkim stylu
Fot. Getty Images

Królewscy wreszcie rozegrali spotkanie na miarę oczekiwań i potencjału kadrowego, jaki posiadają. Wyzwanie było najtrudniejsze z możliwych, ponieważ Los Blancos mierzyli się z jednym z głównych faworytów i liderem Euroligi, ale stanęli na wysokości zadania, a wręcz zaprezentowali się lepiej, niż można było przypuszczać. Drużyna Chusa Mateo w końcu wskoczyła na właściwe obroty i wygrała siódmy mecz z rzędu.

Królewscy nie przegrali ani jednej kwarty, co już jest najlepszym dowodem na to, że dziś byli zdecydowanie lepszym zespołem od Fenerbahçe, które przed sezonem pozyskało takich graczy jak Nick Calathes, Nemanja Bjelica czy Scottie Wilbekin, co było wyraźnym sygnałem, że zamierzają wrócić do walki na europejskiej arenie, ale Walter Tavares, Gabriel Deck i Džanan Musa udzielili lekcji gry w koszykówkę faworyzowanym Turkom.

Pierwsza kwarta była wręcz popisowa w wykonaniu Królewskich, którzy wygrali ją aż dziewięcioma punktami. Druga nie była już tak spektakularna, ale Los Blancos cały czas górowali nad gospodarzami i przed przerwą powiększyli przewagę. Po zmianie stron gra nieco się wyrównała, ale inicjatywa cały czas była po stronie Realu Madryt, który spokojnie trzymał Turków na dystans i nie pozwalał na zniwelowanie wysokiej przewagi, a wręcz dalej ją powiększał. Na dziesięć minut przed końcem w zasadzie było już po meczu i to jedyna kwarta, która zakończyła się remisem, a nie wygraną drużyny Mateo.

Królewscy wygrali ten mecz przede wszystkim dzięki bardzo wysokiej skuteczności rzutów za dwa i trzy punkty, a także zespołową grą i szybkim dzieleniem się piłką. W zasadzie trudno wskazać element gry, w którym Los Blancos byliby dziś gorsi od rywali, a wynik dobrze odzwierciedla to, co działo się na parkiecie przez 40 minut gry. Z dystansu bombardowali Hezonja i Musa, a pod koszem rządzili Tavares z Deckiem. Co jednak najistotniejsze – w grze zespołu widać już regularność i myśl trenera. Na ten moment wszystko zmierza w dobrym kierunku i kibice mogą odetchnąć z ulgą po bardzo przeciętnych występach w październiku.

Zespół Mateo zajmuje obecnie drugie miejsce w tabeli Euroligi i ma już tylko jeden wygrany mecz mniej niż Fenerbahçe, które zostawili dziś w pokonanym polu. W niedzielę Królewscy wracają na ligowe podwórko i zmierzą się u siebie z Valencią, a kolejne spotkanie w Europie rozegrają już za tydzień, gdy ich rywalem w stolicy Hiszpanii będzie AS Monaco, które w tym sezonie jest jedną z największych niespodzianek Euroligi i ma taki sam bilans, jak Real Madryt.

71 – Fenerbahçe S.K. (16+18+20+17): Motley (20), Birsen (4), Hazer (7), Edwards (6), Akpinar (0), Mahmutoğlu (10), Hayes-Davis (5), Biberović (2), Jekiri (0), Booker (15) i Calathes (2).

85 – Real Madryt (25+21+22+17): Williams-Goss (5), Causeur (7) Abalde (0), Hezonja (9), Rodríguez (2), Deck (12), Poirier (4), Cornelie (3), Tavares (17), Llull (8) i Musa (18).

Statystyki | Tabela

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!