Tebas: Real budzi coraz mniej empatii
Prezes La Ligi, Javier Tebas, wziął udział w Walnym Zgromadzeniu Lig Europejskich oraz w kongresie Thinking Football Summit. Stanowiło to świetną okazję do udzielenia kilku obszernych wypowiedzi na temat bieżących spraw związanych z hiszpańską piłką i Superligą.
Fot. La Liga
– Liga hiszpańska zalicza okres przejściowy. W tym sezonie chcemy dokończyć realizację planu rozwoju. 70% z 2 miliardów euro zostanie przeznaczonych na stadiony, promocję i umacnianie marki. Celem jest wyprzedzenie rozwoju samych klubów. Inwestują one bowiem bardziej w piłkarzy niż samą infrastrukturę. Ważną kwestią jest też zmiana sponsora od przyszłego sezonu. Współpraca z EA Sports to jednak coś więcej niż czysty sponsoring. Firma ta będzie też bardzo ważnym wspólnikiem technologicznym. Użytkownicy ich gier to potencjalnie niezwykle szerokie grono nowych fanów zespołów La Ligi. Inną ważną sprawą są prawa do transmisji. Chcemy jak najbardziej ograniczyć wyłączność. Zależy nam na modelu polegającym na odsprzedaży, by produkt trafiał do jak najszerszego grona odbiorców.
– Superliga to bardzo niebezpieczny pomysł. Martwi on nas wszystkich. Zanosi się też, że kłopot ten nie zniknie z horyzontu szybko. Wielkie kluby chcą rządzić, ponieważ generują najwięcej pieniędzy i wzbogacają się w niebezpieczny sposób. To tak, jakby całą gospodarką zarządzały banki. Społeczeństwo by w takiej sytuacji wymarło. Tak właśnie zaczyna się dziać w piłce. Najbardziej niepokoi mnie fakt, że całą machiną zarządza prezes Realu Madryt. Pomysłodawcy Superligi chcą, by wyłącznie najbogatsi decydowali o przyszłości piłki. W La Lidze mamy pewne normy, które dbają o równowagę między największymi, średnimi i małymi klubami. Gdybyśmy nie zwracali uwagi na pomysły Realu, dostalibyśmy 60 pozwów. Jeśli chodzi o resztę Europy, jesteśmy spokojniejsi, ponieważ wielu dość jasno stwierdziło, że nie chce takiego modelu rozgrywek. To, o co proszą najpotężniejsze kluby, jest równoznaczne z sytuacją, w której o wszystkim decydować mogą wyłącznie najbogatsi. Idea Superligi istnieje od 2000 roku i będzie istnieć nadal. Uważam to za wyjątkowo niebezpieczne zjawisko.
– Po powstaniu Superligi krajowe kluby straciłyby połowę zysków biznesowych. Piłka daje tysiące miejsc pracy. Doszłoby do załamania. W futbolu bardzo ważne jest poczucie przynależności. Real Madryt ma obecnie znacznie mniejszą widownię. Coraz mniej ludzi żywi wobec nich empatię. Oni mówią kibicom Kadyksu czy innych klubów, że w żaden sposób nie pomogli im przez 90 lat w staniu się wielkim klubem. Trzeba dalej pracować i okopywać się w walce z tą ideą.
– Superliga opiera się na wielu fake newsach. Mówi się, że młodzi chcą oglądać interesujące mecze, ale to zależy od tego, o jakich kibicach mówimy. Gdybyśmy prześledzili, kto ogląda najwięcej meczów Ligi Mistrzów, to dowiemy się, że są to kibice drużyn, które w niej występują. Mam jaskrawy przykład na poparcie tego argumentu. Kiedy Barcelona grała z Interem o pozostanie w rozgrywkach, w Hiszpanii mecz obejrzało 700 tysięcy osób. Parę dni później spotkanie Barcelony z Celtą obejrzało 1,3 miliona ludzi. Mecz Bayernu w Hiszpanii obejrzy mniej osób niż potyczkę Segunda División. Nowe rozgrywki nie są rozwiązaniem.
– Innym fake newsem jest to, że młodzi rzekomo przestają interesować się piłką. 60% pokolenia urodzonego między 1995 i 2012 rokiem interesuje się sportem na żywo. Wśród pokolenia lat 80 i 90 jest to 50%. Najwięcej nielegalnych transmisji oglądają najmłodsi. Nawet jeśli nie płacą, oglądają sport. Kluczem jest moment, w którym ci ludzie zaczną być niezależni finansowo. Trzeba wówczas działać tak, by zaczęli płacić. Dlatego też musimy być gotowi na możliwość transmitowania meczów za pomocą jak największej liczby kanałów. Musi powstać lepsza interakcja. 80% widzów korzysta z portali społecznościowych. Młodzi ludzie nas widzą, a naszym zadaniem jest zachęcić ich do płacenia za oglądanie spotkań.
– Nie możemy zależeć od klubów-państw. Te drużyny psują rynek. Walczymy z modelem wydawania wielkich pieniędzy jak choćby w Premier League. W Serie A i Ligue 1 także wydają fortunę. Później w Europie powstają przez to wielkie różnice. La Liga nie będzie brać udziału w tym procederze, ponieważ jest on niszczący.
– FIFA po dwóch latach od wyboru zorientowała się, że latem w Katarze jest bardzo ciepło. Dwa lata. Turniej przyznano w bardzo dziwnych okolicznościach. Poszliśmy z tym do Trybunału Arbitrażowego, by zmienić datę. Bezskutecznie.
– Dzięki projektowi CVC nasze stadiony będą przygotowane do organizacji mistrzostw w 2030 roku. Nie będziemy potrzebowali do tego pieniędzy publicznych. Te należy wydawać na służbę zdrowia i edukację. Przemysł piłkarski jest dochodowy. Będziemy pracować nad sukcesem naszej kandydatury.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze