Fran: Podpisanie prekontraktu z Realem to największy błąd, jaki popełniłem w życiu
Fran udzielił wywiadu dziennikowi El Mundo. Legendarny piłkarz Deportivo wspominał dawne czasy, gdy grał w A Coruñii i był też bliski przejścia do Realu.
Fot. Getty Images
(…)
W 2000 roku zdobyliście mistrzostwo, które umknęło wam w 1994 roku przez rzut karny Đukicia. Czy kiedykolwiek myśleliście, że nigdy jej nie wygracie?
Oczywiście, że tak. Kiedy przegraliśmy tamtą ligę, byłem pewien, że już nigdy nie zobaczę siebie w kolejnej, podobnej sytuacji. To najsmutniejszy dzień w moim piłkarskim życiu. W takim zespole jak Dépor, co będziesz myślał? Że szansa była już cudem i nigdy nie miała się powtórzyć. Co się stało, to się stało. Mieliśmy drużynę, która mogła zdobyć mistrzostwo nie dlatego, że byliśmy najlepsi, ale dlatego, że zawsze są sezony, kiedy Real Madryt i Barça mają kryzys lub słaby rok i musisz trzymać się blisko, by być tam wystarczająco długo, by, kiedy to się stanie, być na haczyku i łowić ryby. To właśnie zrobiliśmy, podobnie jak później Valencia i Atlético. Kiedy Real Madryt i Barça działają na odpowiednich obrotach, z tymi budżetami, jest to niemożliwe, ale musisz być czujny, aby wykorzystać swoją szansę, kiedy są poza zasięgiem. W każdym razie przez ten zespół Dépor przewinęło się 10 lub 12 zawodników, którzy mogliby być graczami pierwszej drużyny Realu lub Barçy: Bebeto, Mauro, Đukić, Naybet, Djalminha, Donato, Rivaldo, Valerón, Tristán… Tak wielu, że nie będę dalej wymieniać.
Liga to liga, ale mam wrażenie, że Centenariazo [Deportivo wygrało finał Pucharu Króla w 2002 z Realem Madryt na Bernabéu w dniu, w którym klub obchodził 100-lecie istnienia] jest pamiętane jeszcze bardziej…
Wygranie lig to, praca, praca, praca i choć oczywiście cieszy, to nie ma takiego kolorytu, to Centenariazo jest jednodniową eksplozją, na którą wszyscy patrzą. To zostaje z tobą na zawsze. A w przypadku Realu cała Hiszpania jest albo za albo przeciw nim, co ja mogę powiedzieć. Wiadomo, że jak jadę do Barcelony, to przypominają mi ten finał, a nie mistrzostwo [śmiech].
(…)
Dwukrotnie byłeś o krok od opuszczenia Deportivo. Po pierwsze, podpisałeś prekontrakt z Realem (przed sezonem 1993/94 Fran podpisał za plecami Deportivo umowę z Realem, który ostatecznie zdecydował się go nie kupować – dop.). Po tym nastąpiły formalne negocjacje z Barçą, więc dlaczego zostałeś?
To prawda, mogłem przejść do Realu i Barçy, ale w A Coruñii byłem bardzo szczęśliwy. Moja rodzina, moi przyjaciele, mój zespół… Dlaczego to zostawić? Poza tym, wtedy była inna kultura w futbolu, dużo bardziej zakorzeniona, więcej uczucia do swoich barw i nie uważano, że gra dla takiej drużyny jak Real czy Barça jest niezbędnym i niemal obowiązkowym krokiem, jak teraz.
Czy naprawdę nigdy cię nie kusiło?
Cóż, popełniłem błąd, kiedy byłem bardzo młody, podpisując ten wstępny kontrakt z Realem, ale kiedy przyszło co do czego, nie chciałem odchodzić. Byłem bardzo stąd, nie wiedziałem wiele więcej o świecie, miałem już za sobą trudną przeprowadzkę z mojej wioski do A Coruñii, miałem tam bardzo złe doświadczenia, więc… Nie widziałem siebie zdolnego do wykonania takiego skoku, taka jest prawda, ale nie żałowałem tego ani przez jeden dzień. Jestem bardzo szczęśliwym facetem. Nie wiem, co by było, gdybym wyjechał, ale wiem, co się stało, bo zostałem: przeżyłem kilka niesamowitych, wspaniałych lat, założyłem rodzinę, grałem w mojej ojczyźnie… Nie wiem, czego więcej można wymagać od kariery czy życia.
(…)
Deportivo nie chciało twojego syna?
Nie. Kiedy miał 11 lat grał w drużynie Montañeros, ale wydarzyły się rzeczy, które zagroziły jej zniknięciem i Dépor nie chciało, żebyśmy do nich przychodzili. Dopiero wtedy przyjrzeliśmy się opcjom za granicą, ale pojawiła się też możliwość przejścia do Realu lub Barçy i chłopak wybrał Barçę. To wszystko. Jeśli nie chcą cię w jednym miejscu, to niewiele możesz zrobić.
Rozumiem, że chodziło też o pieniądze?
Tak, oczywiście, ale to był tylko symptom, że wszystko się zmieniło. Wszyscy popełniamy błędy i ja popełniłem kiedyś poważny, gdy podpisałem prekontrakt z Realem, gdy nie doradzono mi najlepiej, ale to ja byłem za to odpowiedzialny. To prawdziwy błąd, największy, jaki popełniłem w życiu… I nic się nie stało. Sprawa została rozwiązana bardzo łatwo, bo jedni i drudzy chcieli później tego samego: ja zostałem w Dépor i nikt nie powiedział nic przeciwko mnie, dlaczego? Ponieważ Fran miał 20 lat, miał przed sobą całą karierę i klub chętnie mu to wybaczył. Jednak gdy miałem 34 lata, wszystko się zmieniło i wtedy właśnie zostałem źle potraktowany. Nie sądzę, żeby to był żal za ten błąd, to jest tak proste jak to, że piłkarsko byłem już wyczerpanym graczem i nie musiałem o siebie dbać. To jest bardziej zrozumiałe niż to.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze